Jeszcze przed wydaniem płyty, niecały rok temu, mówiłeś, że „Tata Kazika kontra Hedora” to „ktoś tak głupio rzucił” i to tylko nazwa robocza. A w ręku trzymam nic innego, jak „Hedorę”...
Kazik Staszewski: To, zdaje się, rzucił Przemek... Przemysław Lembicz: To była taka oczywista oczywistość. Skoro powstawała kolejna płyta z utworami Taty, w której Kazik macza palce, to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni musi nazywać się jak w „12 groszach”, czyli „Tata Kazika kontra Hedora”. Rzeczywiście, zanim zaczęliśmy komponować, rzuciłem taki pomysł, półżartem. Wiedziałem jednak, od momentu komponowania tego wszystkiego, że nie chcę, by płyta kojarzyła się komuś z jakimś żartem, który sobie robimy. KS: Ta nazwa, tak w ostatnim momencie, kiedy okładka już szła do produkcji, odbiła się rykoszetem i wróciła. Przez dłuższy czas nie braliśmy jej pod uwagę. Zresztą z tym tytułem były istotne problemy. Chciałem, żeby zawierał w sobie jakąś sprzeczność, podkreślić, że to coś innego niż „Tata Kazika” i „Tata 2”. Zależało mi też, by zaznaczyć, że to są piosenki ojca. Długo roboczym tytułem był „Tata 3”, ale od początku wiedzieliśmy, że to nie będzie ostateczna nazwa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.