Do tego egzaminu na III roku studiów podchodziłem ze spokojem. Porównanie systemów gospodarczych było bardzo interesujące. Podzielam pogląd, że dobrobyt w kraju (lub jego brak) zależy od tego, na co pozwolimy (lub nie) jego mieszkańcom, jakie stworzymy warunki do działania. Na koniec semestru napisałem porządną pracę i egzamin ustny przebiegał sympatycznie. Aż profesor zadał luźniejsze pytanie, już na koniec. Taaak. Przeczytałem wszystkie zalecane lektury oprócz jednej. Jednej jedynej.
Była nieosiągalna i w ferworze sesji egzaminacyjnej nie poszedłem po nią do biblioteki. I to tej książki dotyczyło pytanie. Nie miałem nic mądrego do powiedzenia, więc prof. Leszek Balcerowicz uśmiechnął się i powiedział: „No tak, to może jednak czwórka”, a ja wściekły (na siebie) pognałem do czytelni, aby zobaczyć, co mnie ominęło. I przeczytałem fantastyczną książkę Henry’ego Hazlitta „Ekonomia w jednej lekcji”. Najprostszą z zadanych lektur, przystępnie napisaną. Polecam – wciąga już początek, kiedy autor rozprawia się z poglądami tłumu, dostrzegającego plusy w wybitej szybie („szklarz będzie miał pracę”).
Cenię prof. Balcerowicza jako ekonomistę. I unikam oceniania jego dokonań jako polityka. Czy w latach 90. można było osiągnąć więcej? Tak. Czy było to możliwe z wiedzą z 1989 r. i w tamtych realiach? Dobre pytanie. Przypomnę, że Leszek Balcerowicz pełnił funkcję wicepremiera i ministra finansów od 12 września 1989 r. do 23 grudnia 1991 r. i choć reformy znane jako plan Balcerowicza miały dalekosiężne skutki, straszenie nim niegrzecznych dzieci jest przesadą. Pamiętam scenę z bazarku z 1991 r., kiedy sprzedawca i nabywca głośno narzekali na Balcerowicza. Przedmiotem transakcji były nieosiągalne kiedyś banany…
Ja patrzę na to tak: po czasie wszyscy są mądrzy. Końcówka lat 90. była dobrą okazją do kontynuacji reform i do korekty tego, co trzeba. Podobały mi się szczególnie dwie reformy rządu Jerzego Buzka: samorządowa, bo dawała wolność ludziom w regionach, oraz służby zdrowia, bo wprowadzała konkurencję. Potem zresztą SLD zbił kapitał polityczny i wygrał wybory, bo m.in. przekonał wielu, że „nie może być tak, że niektórzy mają lepiej”, i skasował kasy chorych. Tu kłania się prof. Balcerowicz (cytuję z pamięci z wykładu): nie chodzi o to, aby wszyscy mieli po równo, ale aby mieli coraz lepiej. Irytowała mnie za to reforma emerytalna, bo nie likwidowała przymusowych danin. Ocenę edukacyjnej zostawiam fachowcom.
Jest jednak ważne wydarzenie z końca lat 90., o którym mało się pamięta. Mianowicie reforma podatkowa, przygotowana przez Balcerowicza, który od 31 października 1997 r. do 8 czerwca 2000 r. pełnił taką samą funkcję jak na początku lat 90. Koalicja AWS-UW przygotowała trzy ustawy: o podatku dochodowym od osób prawnych, fizycznych i VAT. Nieoczekiwanie prezydent Kwaśniewski zawetował ustawę dotyczącą zmian w PIT, w tym obniżenie stawek z 40 do 36 i z 30 do 29 proc. Najniższa, 19-proc., miała pozostać bez zmian, ale przewidziano obniżenie podatku do 2002 r. do dwóch stawek, 18 i 28 proc. W książce „Wolność, rozwój, demokracja”, która ukazała się w ubiegłym tygodniu, Balcerowicz do tekstu z 1998 r. „Podatki na kryzys” (niskie i przyjazne) dodał dopisek: „Reforma została przywrócona w zasadniczym zarysie w 2007 r. przez rząd PiS, Samoobrony i LPR”, co odczytuję jako pochwałę. Teraz Leszek Balcerowicz gra ostro, wraz z Lechem Wałęsą przygotował coś w rodzaju planu oporu przeciw PiS i pozostaje aktywny, o czym piszemy w tym wydaniu.
A jeśli jesteście zwolennikami Balcerowicza i nie znosicie PiS albo odwrotnie – trzymacie kciuki za rząd i nie zamierzacie zawracać sobie głowy słowami krytyka, to polecam tekst generała Skrzypczaka z tego wydania „Wprost”. „Ważną dziedziną działań jest (…) pozbawienie społeczeństwa zdolności do refleksji politycznej. (…) Skłócenie pokoleniowe i społeczne”. Tak były dowódca wojsk lądowych opisuje cel Rosjan w wojnie informacyjnej przeciw Polsce.
Fiasko reformy PIT w 1999 r. znalazło się na okładce „Wprost”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.