Artur Zaborski
Bywało, że jak kobiety widziały mnie sprzątającego, to miały dziwne miny. Pracowałem między innymi dla Natalii Przybysz. Była w szoku, że facet tak umie posprzątać – mówi Sebastian, rodowity warszawiak po trzydziestce, który sprząta zawodowo od czterech lat. Podkreśla, że kluczem do jego sukcesu są sumienność i pracowitość. – Spotkałem się w pracy z różnymi sprzątającymi. Dużo jest osób, które pozorują robotę. Jak ktoś sprząta bardzo tanio, to mało zarabia i bierze dużo zleceń, przez co sprząta niedokładnie. Tak robiły tanie sprzątaczki z Ukrainy, ale to się zmienia, bo osoby źle sprzątającej nikt ponownie nie weźmie – mówi. Jest przekonany, że konkurencja mu nie zagraża, bo jego klientom nie chodzi o cenę, lecz o dokładność i umiejętności. Zwraca też uwagę, że to ciężka praca fizyczna. – Nie ma lekkich zleceń. Pracuje się w różnych pozycjach: na klęczkach, na wysokości, przy zgiętych plecach, dźwiga się ciężkie przedmioty. Można mieć system sprzątania, ale najważniejsze to wiedzieć, w jakiej kolejności wykonywać poszczególne czynności. Jak ja przychodzę na zlecenie, to wiem, od czego zacząć i na czym skończyć. Polecam ten fach każdemu, kto chciałby trochę schudnąć. Od razu widać, kto jest wytrzymały, a kto nie. A ludzie myślą, że w tym zawodzie przychodzi się pomachać ściereczką – mówi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.