Na Węgrzech podobno publikowane są czarne listy dziennikarzy i organizacji pozarządowych – agentów George’a Sorosa.
Zbliżamy się do wyborów, które odbędą się w przyszłym roku. To będą bardzo ważne wybory dla Viktora Orbána, walczy o wygraną i utrzymanie większości po raz trzeci. I wszystko wskazuje na to, że swoją pozycję i wpływy utrzyma. Od kilku lat kontroluje głównych graczy medialnych. Opozycja jest tak podzielona i słaba, że ludzie nie wierzą, by ktokolwiek mógł zastąpić Fidesz. Ale to także działa w drugą stronę – usypia elektorat, więc Fidesz musi wciąż mobilizować swoich zwolenników. Niezależna prasa, NGO, które są właściwie bardziej wpływowe niż opozycja, to wróg. Tak więc ostrze jest skierowane na nie. Temu właśnie służą takie akcje, jak publikowanie w prorządowym portalu czarnej listy dziennikarzy, zawierającej nazwiska korespondentów zagranicznych.
Jak to jest odbierane?
George Soros, który finansowo wspiera media czy NGO, jest kreowany jako wróg numer jeden. Prowadzona jest przeciw niemu systematyczna, szeroko zakrojona kampania. Mamy do czynienia z komiczną sytuacją, w której rząd prowadzi kampanię polegającą na pokazaniu ukrytego imperium Sorosa, które wpływa na węgierską politykę, relacje. Ludzie już się do tego przyzwyczaili.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.