Możemy chyba mówić o sprawach ważnych, a nie tylko o kinematografii? O życiu, ojczyźnie, wolności?” – od tych słów Agnieszki Holland zaczynała się kiedyś telewizyjna rozmowa reżyserki z Andrzejem Wajdą. Na pierwszym festiwalu w Gdyni, na którym Wajdy zabrakło, odbijały się one echem. Czasy, gdy w kuluarach kin dyskutowano wyłącznie o sztuce, minęły. Dzisiaj istotne filmy są mostami między widzem a światem. Uczestnicy imprez w Wenecji, Cannes czy Berlinie zastanawiają się nad kryzysem uchodźczym, podzieloną Ameryką, końcem mitu zjednoczonej Europy. Nad kolejnymi społeczeństwami, w których triumfują nacjonalizm i populizm. Podobna była atmosfera w Gdyni. Reżyserzy różnych pokoleń napisali swoje filmy przerażeniem. Ich opowieści, często mocne i rozedrgane, stały się manifestami niezgody na to, kim stajemy się w drugiej dekadzie XXI w. Na nasze zamknięcie emocjonalne, ksenofobię, wszelkie przejawy hipokryzji. To opowieści w skali makro, gdy coraz trudniej znaleźć oazy pozbawione agresji. Ale i mikro, kiedy chcąc dobrze, wciąż popełniamy te same błędy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.