Dużo czasu zajęło ci szukanie złotego środka, dzięki któremu na twoje filmy chodzą miliony Polaków?
Wiele lat spędziłem na poszukiwaniu własnego filmowego charakteru pisma. Trochę czasu zajęło mi dostrzeżenie, jak to niektórzy mówią, oczywistej oczywistości, czyli tego, że filmy powinienem robić przede wszystkim dla siebie. Gdy to zrozumiałem, w końcu zaczęło mi to wszystko wychodzić. Nie da się przecież kręcić filmu na zasadzie naciskania zielonego, czerwonego i niebieskiego guzika, po czym do kina przyjdzie milion widzów. Prawda jest taka, że dopiero kręcąc projekty, które dotykają nas osobiście, możemy mieć nadzieję, że będą one również poruszające dla innych ludzi. Ten mój styl ewoluował. Przełomem były „Służby specjalne”, w których się ukonstytuował. Natomiast przy każdym filmie jako socjolog kultury staram się odczytać nasz rynek i wyciągnąć wnioski na temat tego, jak widownia postrzega moje obrazy. Dzięki temu sam z każdą produkcją bardziej ewoluuję.
Posługujesz się specyficznym językiem filmowym. Zrezygnowałeś z liniowej fabuły i to do polskich widzów najwidoczniej trafia.
Wychodzę z założenia, że jeśli widz płaci w kinie 20 czy 30 zł za bilet, to w ramach tego powinien dostać określone emocje. Już na etapie „Służb specjalnych” poczyniłem odkrycie, że ludzie lubią dostawać skrajne emocje w krótkich odstępach czasu. Tworzenie takiego emocjonalnego rollercoastera, którzy rzuca widzem od ściany do ściany – pomiędzy strachem, płaczem a śmiechem – jest przez niego wręcz pożądane. Branża filmowa ma ogromny problem ze zinterpretowaniem fenomenu oglądalności moich filmów i ja nie chcę tej branży edukować. Na pewno rzeczą oczywistą jest to, że decyzje o zakupie biletów podejmują w dzisiejszym świecie kobiety. Zrozumiałem to podczas realizacji filmu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, kiedy na gatunek policyjny, który spenetrowałem wzdłuż i wszerz, spojrzałem z zupełnie innej perspektywy. To pozwoliło mi nauczyć się czegoś nowego o otaczającym świecie. Perspektywa kobieca jest tą, którą chcę przyjąć przy następnych projektach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.