Dla polityka nie ma nic bardziej podniecającego niż wydanie cudzych pieniędzy
Pierwsze słowa sztuki Alfreda Jarry'ego "Ubu król" brzmią: rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie. Życie jest okrutniejsze niż teatr. Akcja sztuki, w której wszyscy uczestniczymy, dzieje się w Polsce, czyli tutaj. W tej naszej sztuce realizm przeplata się z groteską. Groteski jest jednak coraz więcej. Za chwilę dogonimy króla Ubu. Za moment będziemy deklamować chórem - już minęła czasu kupa, trzeba ściąć Gwadelupa. I będzie to miało wymiar deklaracji politycznej albo publicystyki moralnej. Przeczytałem małą depeszę PAP, na którą nikt nie zwrócił uwagi. PiS rozwiązało swoją młodzieżówkę Forum Młodych w Toruniu i zdymisjonowało tamtejszego szefa partii za brak nadzoru nad poprawnością poglądów młodzieży na sprawy publiczne. Sankcje spotkały Toruń za to, że młodzi działacze PiS nie poparli postulatów studenckich zwiększenia do 49 proc. zniżki na bilety kolejowe. Młodzi z Forum przytomnie, zgodnie z zasadami ekonomii, oświadczyli, że za takie zniżki ktoś musi zapłacić, a konkretnie podatnicy, więc dobrodziejstwo dla studentów musi się skończyć podniesieniem podatków. I za ten zdrowy stosunek do finansów państwa i współobywateli zostali ukarani. Zamiast awansować, wciągnąć do rządu, pogoniono ich z partii. Okazali się, jak na konserwatywną partię, zbyt mało socjalistyczni. Stanowczo PiS powinno zmienić nazwę, nie zmieniając inicjałów - na Prawo i Socjalizm.
Niedostatek socjalizmu odczuwają też koalicjanci PiS. Roman Giertych po becikowym chce wprowadzić ciążowe. Kiedyś w żartach proponowałem Giertychowi różne inne zasiłki, między innymi komunijne, a także ząbkowe, i to dwa razy: dla dzieci przy wyrżnięciu się pierwszego zęba (komisja rządowa sprawdza palcem) i dla seniorów po utracie ostatniego (znów komisja i palec). Z politykami lepiej takich żartów nie robić, bo na pewno to zrealizują. Nie ma nic bardziej podniecającego dla polityka niż wydanie cudzych pieniędzy. Nawet w Samoobronie, ostoi ludzi chutliwych i dziarskich. Andrzej Lepper zażądał interwencyjnego skupu wieprzowiny w celu zlikwidowania świńskiej górki. To już lepiej od razu wprowadzić dostawy obowiązkowe po sztywnych cenach. Taką inicjatywę poprze nawet SLD, który wpisał sobie do programu walkę z abstrakcyjnymi regułami rynku i państwa. W tej sytuacji młodzieżówka SLD mogłaby w Toruniu wypełnić ubytki w Forum Młodych PiS. Rynek idei także powinien być uporządkowany, podobnie jak rynek żywca.
Bardzo ładnie i stylowo zakończyły się zmagania Józefa Oleksego z lustracją. Oleksy został uwolniony od podejrzeń o tajną i świadomą współpracę, ale w sposób, który ja - gdyby rzecz mnie dotyczyła - uznałbym za obelżywy. Sąd orzekł, że udział Oleksego w wywiadzie był tajny, ale nieświadomy. Doświadczony polityk, wysoki funkcjonariusz partyjny, po prostu nie zauważył, naiwny jak dziecko, że współpracuje z wywiadem operacyjnym. Sąd orzekł po prostu, że Oleksy jest frajerem. Ma to teraz potwierdzone urzędowo. A wcale tego po nim nie widać. Dla równowagi (politycznej) podobną naiwnością wykazał się były już wojewoda Dąbrowski, który sądził, że zatrzymane przez policję prawo jazdy jest dokumentem zgubionym. Teraz Dąbrowski powinien pójść do wywiadu. Tam tacy prostoduszni ludzie nadal są potrzebni.
Najwspanialszym jednak fragmentem krainy absurdu jest aktualnie sprawa sfałszowania przez arcybiskupa Wielgusa własnego podpisu. To fałszerstwo wykrył Waldemar Gontarski, który teraz namawia arcybiskupa na pozwanie do sądu nuncjusza Kowalczyka. Dlaczego tylko nuncjusza? W końcu to Benedykt XVI podjął decyzję o pozbawieniu Wielgusa urzędu. Papież przed sądem rejonowym w Warszawie, skonfrontowany z Gontarskim, to byłaby sensacja światowa. Ostatecznie Gontarski mógłby też namówić arcybiskupa na pozwanie Jezusa Chrystusa. "Życie Warszawy" na pewno by taki pozew poparło medialnie, ogłaszając przy okazji, że rośnie liczba osób mających dość zagrożenia Sądem Ostatecznym. To hańba - powiedziałby "Życiu Warszawy" lider Federacji Młodych Socjaldemokratów Grzegorz Pietruczuk.
Wtedy SLD mógłby złożyć w Sejmie wniosek o zrefundowanie Gontarskiemu 15 tys. dolarów wydanych na ekspertyzę. W roku 1996 poskarżył się w Sejmie na zwolnienie z pracy we "Wprost" i posłowie radzili najpoważniej w świecie, jak przywrócić Gontarskiego do pracy i ukarać Marka Króla. Niech mu teraz przyznają odszkodowanie. Będzie to zgodne zarówno z linią partii koalicyjnych, jak i SLD. Większość w Sejmie murowana. Ostatecznie można to zaksięgować jako skup półtusz wieprzowych.
Niedostatek socjalizmu odczuwają też koalicjanci PiS. Roman Giertych po becikowym chce wprowadzić ciążowe. Kiedyś w żartach proponowałem Giertychowi różne inne zasiłki, między innymi komunijne, a także ząbkowe, i to dwa razy: dla dzieci przy wyrżnięciu się pierwszego zęba (komisja rządowa sprawdza palcem) i dla seniorów po utracie ostatniego (znów komisja i palec). Z politykami lepiej takich żartów nie robić, bo na pewno to zrealizują. Nie ma nic bardziej podniecającego dla polityka niż wydanie cudzych pieniędzy. Nawet w Samoobronie, ostoi ludzi chutliwych i dziarskich. Andrzej Lepper zażądał interwencyjnego skupu wieprzowiny w celu zlikwidowania świńskiej górki. To już lepiej od razu wprowadzić dostawy obowiązkowe po sztywnych cenach. Taką inicjatywę poprze nawet SLD, który wpisał sobie do programu walkę z abstrakcyjnymi regułami rynku i państwa. W tej sytuacji młodzieżówka SLD mogłaby w Toruniu wypełnić ubytki w Forum Młodych PiS. Rynek idei także powinien być uporządkowany, podobnie jak rynek żywca.
Bardzo ładnie i stylowo zakończyły się zmagania Józefa Oleksego z lustracją. Oleksy został uwolniony od podejrzeń o tajną i świadomą współpracę, ale w sposób, który ja - gdyby rzecz mnie dotyczyła - uznałbym za obelżywy. Sąd orzekł, że udział Oleksego w wywiadzie był tajny, ale nieświadomy. Doświadczony polityk, wysoki funkcjonariusz partyjny, po prostu nie zauważył, naiwny jak dziecko, że współpracuje z wywiadem operacyjnym. Sąd orzekł po prostu, że Oleksy jest frajerem. Ma to teraz potwierdzone urzędowo. A wcale tego po nim nie widać. Dla równowagi (politycznej) podobną naiwnością wykazał się były już wojewoda Dąbrowski, który sądził, że zatrzymane przez policję prawo jazdy jest dokumentem zgubionym. Teraz Dąbrowski powinien pójść do wywiadu. Tam tacy prostoduszni ludzie nadal są potrzebni.
Najwspanialszym jednak fragmentem krainy absurdu jest aktualnie sprawa sfałszowania przez arcybiskupa Wielgusa własnego podpisu. To fałszerstwo wykrył Waldemar Gontarski, który teraz namawia arcybiskupa na pozwanie do sądu nuncjusza Kowalczyka. Dlaczego tylko nuncjusza? W końcu to Benedykt XVI podjął decyzję o pozbawieniu Wielgusa urzędu. Papież przed sądem rejonowym w Warszawie, skonfrontowany z Gontarskim, to byłaby sensacja światowa. Ostatecznie Gontarski mógłby też namówić arcybiskupa na pozwanie Jezusa Chrystusa. "Życie Warszawy" na pewno by taki pozew poparło medialnie, ogłaszając przy okazji, że rośnie liczba osób mających dość zagrożenia Sądem Ostatecznym. To hańba - powiedziałby "Życiu Warszawy" lider Federacji Młodych Socjaldemokratów Grzegorz Pietruczuk.
Wtedy SLD mógłby złożyć w Sejmie wniosek o zrefundowanie Gontarskiemu 15 tys. dolarów wydanych na ekspertyzę. W roku 1996 poskarżył się w Sejmie na zwolnienie z pracy we "Wprost" i posłowie radzili najpoważniej w świecie, jak przywrócić Gontarskiego do pracy i ukarać Marka Króla. Niech mu teraz przyznają odszkodowanie. Będzie to zgodne zarówno z linią partii koalicyjnych, jak i SLD. Większość w Sejmie murowana. Ostatecznie można to zaksięgować jako skup półtusz wieprzowych.
Więcej możesz przeczytać w 6/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.