Właściwie nie zdarza się, by muzykę do filmu nagrywała jedna z najlepszych - i najdroższych - orkiestr świata pod batutą wielkiego dyrygenta. Lecz widowisko Tykwera musiało przede wszystkim pachnieć, zaś obrazowi mogła w tym pomóc jedynie muzyka. I czyni to doskonale, choć Grenouille szuka zapachu dziewicy, zaś eklektyczna partytura jest raczej dziewicą z odzysku. Trudno, by było inaczej, skoro podpisało się pod nią aż trzech twórców, w tym sam reżyser filmu. Panowie stworzyli swoje pachnidło z dobrze znanych składników, mieszając potęgę jak z Beethovena i słodki wdzięk rodem z Czajkowskiego, z "niebiańską" tęsknotą ? la Preisner, w olśniewającej, acz nieco przerafinowanej aranżacji. Filharmoników Berlińskich wspomagają bowiem chóry, solistki, sopran chłopięcy i instrumenty elektroniczne. Rozlewnej, melodyjnej ponadgodzinnej suity słucha się znakomicie. W przeciwieństwie do filmu, ma świetną dramaturgię i na dłużej pozostaje w uszach - nie tylko piękny temat tytułowy. Pytanie, na ile efektowna, a w których momentach jednak efekciarska, pozostaje otwarte, ale porusza wyobraźnię. No i wykonanie fenomenalne.
"Das Parfum", muzyka: Tom Tykwer, Johnny Klimek, Reinhold Heil, wykonanie: Berliner Phihlarmoniker, dyrygent: Simon Rattle, EMI
Więcej możesz przeczytać w 6/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.