Łagodny rozrost gruczołu krokowego – nazywany również z angielskiego BPH (skrót od: benign prostatic hyperplasia) – to dolegliwość, która dotyczy co czwartego mężczyny po czterdziestce i już co drugiego w wieku powyżej 50 lat. Jest najczęstszą chorobą prostaty, która może mieć również negatywny wpływ na aktywność seksualną mężczyzn. Prostata jest gruczołem, który zwykle ze względu na wielkość i kształt porównuje się do orzecha włoskiego lub kasztana. Znajduje się w okolicy krocza, pod pęcherzem moczowym, a przez nią samą przechodzi cewka moczowa. Z drugiej strony prostata przywiera do przedniej ściany odbytu. Po obu stronach gruczołu biegną nerwy odpowiedzialne za powstanie i utrzymanie erekcji. To umiejscowienie sprawia, że można dokładnie go zbadać metodą per rectum. Prostata jest istotnym elementem układu moczowo-płciowego mężczyzny. Odpowiada za produkcję wydzieliny, która zapewnia żywotność plemników i upłynnienie nasienia. Podczas szczytowania ważną rolę odgrywają mięśnie gładkie znajdujące się wokół gruczołu. Kiedy się kurczą – dochodzi do ejakulacji.
Czytaj też:
Polak usunął sobie penisa i jądra. Teraz ma problemy zdrowotne i prosi internautów o pieniądze
Na kłopoty urolog
Pierwsze objawy łagodnego rozrostu stercza, które powinny skłonić do wizyty u urologa, to problemy z oddawaniem moczu. Rozrastająca się prostata zaczyna uciskać cewkę moczową, co prowadzi do dyskomfortu i nieprzyjemnych, uciążliwych dolegliwości. Konieczność wstawania kilka razy w nocy, nagłe parcie na pęcherz, a potem oddawanie zaledwie kilku kropli moczu, zwężony strumień, problem z rozpoczęciem mikcji czy niekontrolowane wyciekanie moczu – wszystko to sprawia, że wiele codziennych czynności trzeba planować pod kątem tych dolegliwości (mieć łatwy dostęp do toalety, bieliznę na zmianę itp.). Kłopoty z prostatą u wielu mężczyzn oznaczają też trudności natury psychologicznej. Wstyd, poczucie utraty kontroli nad ciałem niejednokrotnie przekładają się na problemy z erekcją i wycofanie w kontaktach seksualnych. Sam rozrost prostaty nie zaburza bezpośrednio aktywności seksualnej, jednak zaburzenia produkcji płynu nasiennego mogą wywołać dyskomfort podczas stosunku seksualnego.
Kluczowe jest dobranie leczenia i przyjmowanie odpowiednich leków, jednak wielu pacjentów przy wyborze farmakoterapii słyszy od lekarza: „Albo kochanie, albo sikanie”. Istotne jest, aby wspólnie z urologiem dobrać taką terapię, która pozwoli jak najdłużej zachować obie tak ważne dla mężczyzn funkcje penisa. Podstawową zasadą w chorobach prostaty jest stosowanie leków dopóty, dopóki przynoszą one oczekiwane korzyści i efekty. W początkowych fazach łagodnego rozrostu prostaty można stosować leki oparte na wyciągach roślinnych, które mają działanie przeciwzapalne, przeciw obrzękowe, obniżają napięcie mięśni gładkich dróg moczowych, zmniejszają przekrwienie szyi pęcherza moczowego, poprawiają elastyczność tkanki gruczołu krokowego i drożność pęcherza, a tym samym zmniejszają ilość zalegającego moczu. Zawsze warto się skonsultować z urologiem, który oceni zaawansowanie choroby i fachowo doradzi najskuteczniejsze działania. Ostatecznością jest operacja usunięcia prostaty, czyli prostatektomia. Regularne kontrolowanie zdrowia prostaty jest w tym przypadku kluczowe – wczesne zdiagnozowanie nieprawidłowości pozwala na wdrożenie leczenia, szczególnie jeśli istnieje ryzyko raka prostaty. Medycyna daje dziś ogromne możliwości wykonywania nieinwazyjnych zabiegów, pozwalających długo zachować sprawność i zdrowie.
Czytaj też:
Coraz większe zamieszanie z lekami na raka prostaty
Zdrowe życie, zdrowa prostata
Na zdrowie prostaty duży wpływ ma także tryb życia. Niezdrowe jedzenie, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu – to wszystko ma znaczenie. Podobnie jak w przypadku większości chorób, które dotyczą ludzi po 50. roku życia, istotne są regularna aktywność fizyczna i dobrze zbilansowana dieta bogata w warzywa i owoce, pełnowartościowe białko i zdrowe tłuszcze. Jako ciekawostkę można podać opinię części terapeutów, którzy uważają, że regularne uprawianie seksu zmniejsza ryzyko chorób prostaty. Tej teorii nie potwierdzają jednak urolodzy.
Niektórzy terapeuci i seksuolodzy na podstawie badań stwierdzili, że ryzyko zachorowania na raka prostaty u osób uprawiających seks pięć razy w tygodniu jest mniejsze o 30 proc. Powołują się na teorię, że regularne ejakulacje powodują usuwanie z prostaty nadmiaru cynku, który w małych dawkach działa przeciwnowotworowo, jednak w dużych stężeniach może pobudzać rozwój komórek rakowych. Specjaliści powtarzają, że każdy odpowiedzialny mężczyzna po czterdziestce powinien regularnie badać się u urologa. Po 50. roku życia to wręcz obowiązek.
Katarzyna Białek
© Wszelkie prawa zastrzeżone
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.