Regaty wioślarskie rozgrywane są na torze wodnym o długości 2 tys. m. W zależności od warunków pogodowych, wielkości osady i płci zawodników przepłynięcie tego dystansu zajmuje profesjonalistom od sześciu do siedmiu i pół minuty. W tym czasie spalają blisko dwa razy więcej kalorii niż ich kolega biegnący wyczynowo na dystansie 3 km w biegu z przeszkodami. Wioślarstwo to sport o charakterze wytrzymałościowo-siłowym. Doskonale wpływa na serce i układ oddechowy. Angażuje do pracy 70 proc. mięśni ciała, w tym te największe grupy mięśniowe, dzięki czemu jest świetnym sposobem do sprawnego pozbycia się nadmiaru kilogramów. Ruch wioślarski angażuje do pracy mięśnie pleców i brzucha, których zaniedbanie przez siedzący tryb życia często w połączeniu z nadwagą prowadzi do problemów z kręgosłupem.
W lipcu w szwajcarskiej Lucernie rozgrywany był wioślarski puchar świata. Sponsorowani przez Eneę reprezentanci Polski przywieźli aż pięć medali. Joanna Dorociak i Weronika Deresz, startujące w kategorii dwójka podwójna kobiet wagi lekkiej, były bezkonkurencyjne. Podobnie dwójka podwójna mężczyzn napędzana przez Mateusza Biskupa i Mirosława Ziętarskiego. Polskie wioślarstwo zresztą od dawna należy do światowej czołówki, a nasi zawodnicy od lat przywożą z międzynarodowych imprez – igrzysk olimpijskich, pucharów świata czy mistrzostw świata – medale. W najbliższy weekend reprezentanci Polski będą się ścigać w mistrzostwach Europy, które odbędą się w Glasgow. We wrześniu czeka na nich najważniejsza impreza sezonu – mistrzostwa świata w bułgarskim Płowdiwie. Złoci medaliści z Lucerny także tu są wymieni jako pretendenci do najwyższych laurów.
Wioślarstwo staje się coraz bardziej otwarte na amatorów. Przy coraz większej liczbie towarzystw wioślarskich powstają sekcje amatorskie, chociażby przy Warszawskim Towarzystwie Wioślarskim, które w tym roku obchodzi swoje 140-lecie (to najstarszy klub sportowy w kraju). Powstają też kluby prywatne, jak Warsaw Rowing Club przy warszawskim Kanale Żerańskim. Ci, którzy nie chcą od razu schodzić na wodę, mogą spróbować swoich sił na ergometrze, czyli trenażerze wioślarskim, który można znaleźć we wszystkich siłowniach czy klubach fitness.
Serce wioślarza
U osób uprawiających regularnie sport występuje zjawisko nazwane sercem sportowca lub atlety. To przerost lewej komory serca. Serce w jednym skurczu pompuje więcej krwi do dużego krwiobiegu, efektywność jego pracy jest większa, dzięki czemu może kurczyć się rzadziej, co oznacza niższe tętno. W 2008 r. zespół naukowców pod kierownictwem dr. Aarona L. Baggisha z Massachusetts General Hospital w Bostonie opublikował badania, z których wynika, że u wioślarzy występują inne korzystne zmiany budowy serca, których nie mają sportowcy trenujący sporty siłowe. Chodzi o lepszą funkcję rozkurczową lewej komory, a także powiększenie oraz wydajniejszą pracę obu przedsionków. – W przypadku wyczynowych wioślarzy możemy nierzadko zaobserwować puls spoczynkowy na poziomie 33-35 uderzeń na minutę – mówi prof. Andrzej Klusiewicz kierownik Zakładu Fizjologii Instytutu Sportu – PIB. Dodaje, że podobny efekt, wzmocnienia serca i obniżenia tętna, mogą uzyskać regularnie trenujący wioślarstwo amatorzy. – Po kilkunastu miesiącach treningów można się spodziewać, że ich serce będzie biło w tempie 55-60 uderzeń na minutę, a nie standardowych 70-80 – mówi. Wioślarstwo jest sportem zalecanym w ramach rehabilitacji mięśnia sercowego, czyli osobom, które przeszły na przykład zawał serca.
Mocne plecy
Profesor zwraca uwagę, że trening wioślarski przeciwdziała innym współczesnym dolegliwościom cywilizacyjnym. Wiosłowanie, także to stacjonarne na ergometrze wioślarskim, angażuje do pracy wiele mięśni odpowiadającychza prawidłową postawę ciała, tzw. mięśni posturalnych, czyli brzucha, grzbietu, odcinka lędźwiowo-krzyżowego kręgosłupa, wreszcie obręczy barkowej. Ich wzmocnienie pomaga uchronić się przed kontuzjami i bólami kręgosłupa. Wioślarstwo pozostaje też bezkonkurencyjne, jeżeli chodzi nam o utrzymanie prawidłowej masy ciała. Ruch wioślarski angażuje do pracy o wiele więcej mięśni niż na przykład jazda na rowerze. I tu w grę wchodzi arytmetyka. Spalanie tkanki tłuszczowej, czyli kalorii, jest tym bardziej efektywne, im większa liczba mięśni jest zaangażowana w pracę. By zaobserwować różnicę, sięgnijmy po wyniki wyczynowców. Zawodowy wioślarz kategorii otwartej w ciągu kilku maksymalnych przeciągnięć wioseł może wygenerować moc 1200 watów. – Wytrenowani wioślarze są w stanie pracować z siłą i w tempie, który pozwala im spalać ok. 1,5 tys. kalorii na godzinę. Trening z intensywnością pracy na poziomie 1 tys. kalorii spalanych w ciągu 60 minut nie stanowi dla nich zbyt dużego obciążenia – mówi prof. Klusiewicz.
Pojemność życiowa
Być móc pracować z taką intensywnością, mięśnie potrzebują naprawdę dużo tlenu. Rośnie życiowa pojemność płuc, czyli maksymalna objętość powietrza, jaką jesteśmy w stanie do nich nabrać. Mogą to być przyrosty liczone w dziesiątkach procent. Lepsza pojemność to lepiej funkcjonujące układy oddechowy i krwionośny. Ale wioślarstwo ma jeszcze dodatkowo tę zaletę, że wymaga właściwej techniki pracy, która z kolei przekłada się na uporządkowanie i zsynchronizowanie oddechu, co także jest zjawiskiem pożądanym przez nasz organizm. Wreszcie jest to sport, w wymiarze amatorskim, praktycznie bezkontuzyjny. Wiosłując, siedzimy. Kończyny i stawy są odciążone od podtrzymywania masy ciała. Kontuzje stawów skokowego czy kolanowego, tak charakterystyczne dla biegaczy czy kolarzy, tu nie występują. Wioślarstwo redukuje także stres. Jak każda aktywność fizyczna podnosi poziom endorfin, czyli hormonów odpowiedzialnych za dobre samopoczucie i zadowolenie. Jeżeli możemy wiosłować na wodzie, nakładają się na to jeszcze korzyści wynikające z obcowania z naturą. g
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.