Katarzyna Białek: Pacjent dowiaduje się, że ma raka prostaty. Co mu oferuje współczesna medycyna?
Dr Krzysztof Rożnowski: Wszystko zależy od stopnia zaawansowania choroby, oczywiście należy dążyć do tego, aby leczenie było jak najmniej inwazyjne. Najbardziej radykalne jest usunięcie prostaty wraz z pęcherzykami nasiennymi. W pewnym sensie alternatywą dla tego leczenia jest brachyterapia i radioterapia, czyli leczenie z wykorzystaniem radioterapii. Cały problem polega na wczesnych i odległych następstwach tych metod terapii. Często to leczenie wiąże się z następczą impotencją lub inkontynencją, czyli nietrzymaniem moczu. Dla pacjentów w wieku 50-60 lat te aspekty są bardzo ważne. Dlatego, jeśli tylko jest to możliwe, lepiej korzystać z metod mniejszej inwazyjności, do których należy HIFU lub innych metod leczenia ogniskowego.
Czytaj też:
Rak pęcherza moczowego – ciche sygnały, które łatwo zignorować
Jest pan pierwszym lekarzem w Polsce, który wykonał zabiegi metodą Ablatherm HIFU w 2006 r. Od czterech lat w Szpitalu Eskulap w Osielsku k. Bydgoszczy wykonuje pan zabiegi aparatem drugiej generacji HIFU Focal One. Na czym polega to leczenie?
Uderzamy w nowotwór prostaty wysokoenergetycznymi ultradźwiękami. Są to fale silniejsze 200 razy niż te używane w USG do obrazowania. Efekty są spektakularne, ponieważ dzięki robotycznemu sterowaniu selektywnie i precyzyjnie niszczymy ogniskowo nowotwór. W metodzie HIFU Focal One urolog wgrywa do urządzenia obraz z rezonansu magnetycznego i planuje zabieg, co pozwala robotowi dokładnie oddziaływać tam, gdzie są zlokalizowane ogniska nowotworu. Co więcej – mamy możliwość w trakcie zabiegu sprawdzić, czy nowotwór został usunięty w całości, to znaczy czy zaplanowany do leczenia obszar jest pozbawiony unaczynienia. Jeśli widzimy, że tak się nie stało – podczas tego samego zabiegu i w trakcie znieczulenia – po prostu można uzupełnić zabieg w niezbędnym zakresie, aby skutecznie zniszczyć nowotwór.
Mówił pan o efektach ubocznych. Przy tej metodzie ich nie ma?
Są ograniczone do minimum. Pacjent wychodzi do domu na drugi dzień po zabiegu. Trzy, cztery tygodnie później ustają dolegliwości związane z trudnościami w oddawaniu moczu, które mogą się pojawić. Na całym świecie wykonano już ponad 50 tys. tego typu zabiegów. Według aktualnego stanu wiedzy jest to niezwykle skuteczna metoda – u 84-86 proc. pacjentów nowotwór nie wraca, blisko 100 proc. pacjentów zachowuje kontynencję moczu, większość, czyli 60-70 proc., zachowuje potencję.
Czytaj też:
Rak nerki. Objawy, przyczyny, czynniki ryzyka
Czy to zabieg dla każdego?
O wyborze metody decyduje wiele czynników. Niestety tej metody nie możemy stosować w bardzo zaawansowanych nowotworach. To z kolei apel do mężczyzn, że warto się regularnie badać, aby wykryć raka jak najwcześniej – aby uchwycić chorobę, kiedy jej stopień zaawansowania umożliwia skuteczne i mało inwazyjne leczenie.
© Wszelkie prawa zastrzeżone
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.