Klikamy w wirtualnego nieboszczyka bez poczucia wstydu, z pełnym przekonaniem, jakbyśmy co najmniej wyszorowali mu płytę nagrobną, zagrabili liście, przystroili grób świerkiem i chryzantemami. Zwłaszcza 1 listopada, kiedy wojeryzm funeralny – czyli pośmiertne podglądactwo – łatwo przykryć płaszczykiem zadumy, żalu, współczucia.
Przy okazji polskiego święta zmarłych – ewenementu na skalę europejską – w tym roku podobno miliard złotych poszedł na znicze – wszystkie media, od prawa do lewa, publikują listy najbardziej znanych tegorocznych śmierci: „Umarli, ale zostają w naszych wspomnieniach”; „Kora, Stańko, Ścibor-Rylski, Dwurnik... Ich dzisiaj wspominamy”; „Znani, których już nie ma. Oni odeszli w ciągu minionego roku”. Jeden z portali tak się zaduszkowo wzruszył, że w jednym rzędzie z Korą, Stephenem Hawkingiem i Arethą Franklin wymienił Charlesa Mansona – psychopatycznego przywódcę sekty odpowiedzialnego za kilka okrutnych morderstw, m.in. w willi Romana Polańskiego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.