Katarzyna Pinkosz
Danuta Cesarska żartuje, że RODO zabrania jej mówić, ile ma lat, choć świat przypomina jej czasem, że pewnych rzeczy robić już nie wypada, „zważywszy na wiek”. Jest jak wulkan energii. Nie sposób uwierzyć, że 12 lat temu była w stanie agonalnym. Wszystko zaczęło się od marzenia o poprawieniu sobie urody po pięćdziesiątce. Przed planowanym zabiegiem lekarz zlecił jej przegląd zdrowia. Podczas badania USG okazało się, że w drogach rodnych ma cystę, którą trzeba szybko usunąć. – Lekarz przejechał głowicą aparatu USG po brzuchu i stwierdził, że jelita i otrzewna są wręcz usiane guzami. Zamiast na zabieg poprawiania urody od razu skierował mnie do centrum onkologii, gdzie zdiagnozowano bliżej nieokreślonego brodawczaka. Usłyszałam, że z tą liczbą przerzutów nie jest już możliwa operacja – opowiada. Dostała chemioterapię. Po niej poczuła się zdecydowanie źle. Objawy choroby się ujawniły: – Miałam ciągle biegunkę, czułam takie osłabienie, że nie miałam siły wstawać z łóżka. Myślałam, że to już koniec. To, że żyję, jest cudem. Przypadkowo inna pani doktor przejrzała moją dokumentację medyczną. Coś jej się nie zgadzało i skierowała mnie do prof. Jarosława Ćwikły. To on postawił prawidłową diagnozę: rakowiak.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.