Świat, jaki dotąd znaliśmy, do reszty staje na głowie. Kandydatka prezydencka obozu liberalnego w Polsce, który w 2015 r. stracił władzę m.in. z powodu forsowania otwartej polityki migracyjnej, dziś ostrzega przez nielegalną imigracją i apeluje o pilnowanie szczelności polskich granic.
Tak oto wpisuje się w europejskie trendy. A te mówią, że granic UE należy bronić jak niepodległości, odkładając na bok względy humanitarne i moralne rozterki. Ta sama Unia, która ostro łajała Węgry za wznoszenie zasieków granicznych przeciw imigrantom, dziś kopiuje bez żenady i zmrużenia oka politykę Viktora Orbána. Przywódcy głównych unijnych instytucji nie tylko deklarują setki milionów euro na powstrzymywanie wzbierającej na nowo fali migracyjnej, ale wręcz osobiście sprawdzają, czy granice zewnętrzne Unii są należycie zabezpieczone.
Oczywiście fala nie wzbiera sama z siebie. Nigdy zresztą nie było to spontaniczne zjawisko, cokolwiek nie twierdziliby na ten temat eksperci organizacji, których byt i budżety zależne są ściśle od publicznego zainteresowania tematem. Wykorzystywanie mas cywilnych uchodźców jako broni to chwyt stary jak świat. Rosjanie tylko go udoskonalili. W 2015 r. poszło im gładko. Najpierw dolali oliwy do dogasającego już ognia syryjskiej wojny domowej, a potem przekonali skonfliktowanego z Europą tureckiego przywódcę Recepa Tayyipa Erdoğana, żeby wypchnął setki tysięcy uchodźców i imigrantów do Grecji, z którą Turcy od zawsze mają złe relacje.
Grecy, zamiast bronić zewnętrznych granic Unii, zgodnie z traktowanymi zobowiązaniami, po prostu puścili migrujące masy dalej na Bałkany i do centrum Europy. W końcu w 2015 r. byli państwem upadłym, zarządzanym komisarycznie z Brukseli. Nie mieli więc żadnego interesu w obronie UE, zwłaszcza że wszechwładna wówczas kanclerz Angela Merkel czekała na imigrantów z otwartymi ramionami. Dziś więc warunki do atakowania Unii masami imigrantów nie są tak sprzyjające jak pięć lat temu, co nie znaczy, że Moskwa całkowicie wyrzeka się tej efektywnej broni. Przeciwnie, Kreml jest gotów podjąć spore ryzyko, żeby nadać po raz kolejny bieg procesom bardzo korzystnym dla Rosji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.