Beger taśmy – co rok muszą być jakieś. Na tegorocznych Pierwsza Dama Wolnego Słowa kupuje podpisy pod listami poparcia dla Samoobrony, używając przy tym brzydkiego słowa na k. Powiedziała: koalicja. Podobno w przyszłym roku przygotowuje występ z Michaelem Jacksonem. Ma to być jego wielki come back.
Bydło – zdaniem Władysława Bartoszewskiego, członkowie i zwolennicy PiS. Za to cenne odkrycie profesor zostanie wkrótce wyniesiony do stanowiska głównego weterynarza kraju.
Feldmarszałek – dożywotni tytuł przysługujący Ludwiku Dornu. Jest to człowiek niewiarygodnej liczby talentów, wśród których jednym z najpotężniejszych jest talent do zrażania do siebie ludzi. W Sejmie feldmarszałek Dorn jest największym: erudytą, smakoszem, znawcą win, bajkopisarzem i bufonem.
Kaczmarek minister – wpisywany w rubryce zawód w ankiecie personalnej Lecha Kaczyńskiego. Koleżka, który nigdy nie należał do PZPR, tylko się do niej zapisał, nigdy nie rozmawiał z Krauzem, tylko się z nim widywał, i nigdy nie był politykiem, tylko kandydował na premiera. Poza tym zasłynął z sypiania u dziennikarzy.
Karskiego nos – po prostu poezja. Wisława Szymborska napisała już o nim sonet.
LiS – jak na ssaka, to niedługo pociągnął, ale też jako dwugłowa hybryda niewiele więcej mógł. Był to płód z głowami Leppera i Giertycha, rękoma wszechpolaków skłonnych zamawiać po pięć piw naraz, owłosionym torsem Maksymiuka, udami Hojarskiej, innymi – za przeproszeniem – członkami Łyżwińskiego oraz kręgosłupem (moralnym) Wierzejskiego. W tej sytuacji to i tak cud, że przeżył.
Mordo ty moja! – przebój kampanii wyborczej. Sposób, w jaki zwracają się do siebie przyjaciele PiS-owskich ministrów. Grającym ich aktorom tak weszło to w krew, że gadali to samo w spotach wszystkich partii.
Odrolnianie – rządu. Polega na wyrzuceniu z rządu i koalicji partii chłopskiej.
Ponton – Andrzej Urbański. Były prezydencki minister zwodowany na stanowisko prezesa TVP. Instalowanie Pontona na prezesowskim stolcu nie było łatwe bynajmniej nie z powodu niebagatelnej kubatury ministra Urbańskiego, ale z racji ogromnych wymagań, jakie postawiono kandydatowi na prezesa TVP w konkursie. Od kandydatów wymagano bowiem wykształcenia bibliotekarskiego, trzyletniego stażu pracy w magistracie warszawskim i ponad 150 kilo żywej wagi.
PRON – założona 25 lat temu przez Karola Karskiego podziemna organizacja zbrojna, przygotowywana do obalenia komunizmu. PRON okazał się znacznie skuteczniejszy od WiN, bo po siedmiu latach jego działalności komuna rzeczywiście upadła. I pomyśleć, że za tym upadkiem stało dwóch Karolów: Wojtyła i Karski.
Rokita – to zupełnie inna Rokita niż Rokita opozycyjna. Różni się od niej tym, że ma jedno imię, ale za to dwa nazwiska. Nelli Arnold-Rokita ma też kilka narodowości oraz męża Jana, z którym łączy ją to, że do którejkolwiek partii by należała, zawsze kończy się to kłopotami. Dla tej partii, oczywiście. Ale poza tym my nie jesteśmy obiektywni, bo jak słusznie podejrzewa jej małżonek, w pani Nelli podkochujemy się od jakiejś dekady.
Ryba – główny odrolniacz kraju, zaufany Andrzeja Leppera. Razem z tym drugim, którego nazwiska nikt nie pamięta, zostali zwinięci przez CBA, bo nie wzięli łapówki. Swoją drogą, dlaczego ci wszyscy ludzie muszą się tak idiotycznie nazywać: Ryba, Kuna, Żagiel…
Saba – żywy dowód na to, że każda koalicja musi mieć swojego psa. Po psie Tobera przyszła kolej na sukę Dorna. Saba, opiewana przez swego właściciela w bajkach, popularność zyskała głównie dzięki spacerom po gmachu Sejmu. Wbrew pozorom nie była tam pierwszym zwierzęciem, albowiem widuje się tam regularnie stada osłów, ale ona pierwsza nie dostawała diety. Do wyprowadzania Dornowego sznaucera nie wystarczała jedna paniusia, bo bydlę było wyjątkowo oporne, więc feldmarszałek używał do tego celu BOR i TVN. Z wyroków sądów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej niezbicie wynika, że Saba „nie zeżarła mebli w MS WiA". Sąd nie rozstrzygnął, czym żywi się rzeczona suka. Tę tajemnicę zabrała z sobą do grobu IV RP.
Szczypińska – właścicielka złoto-białego paskudztwa z napisem „Chanel". Za podanie informacji, że to nie oryginalna torebka, tylko wietnamska podróbka, Jacka Kurskiego zawieszono w członkostwie w PiS. Posłanka sama w sobie znana jest głównie z najmądrzejszych na świecie wypowiedzi i artykułów w prasie kolorowej, w której wciela się w rolę dożywotniej narzeczonej Jarosława Kaczyńskiego.
Tinky Winky – ciota po prostu. Odkrycie homoseksualizmu teletubisia było jedynym, oprócz egzotycznych wojaży, znanym nam przejawem działalności rzeczniczki praw dziecka. Odkąd poznaliśmy tożsamość seksualną Tinky'ego Winky'ego, pozwalamy dziecku oglądać teletubisie, ale się z tego spowiadamy. Pani rzecznik, rzecz jasna. Swoją drogą, wiara, że fioletowy stwór z czułkami na łbie może być pedałem (albo i niepedałem), przypomniała nam stary dowcip. Oto na łące obok wsi wylądowali Marsjanie. Naprzeciw jednego z nich wyszedł sołtys i dopytuje: – Wszyscy jesteście tacy zieloni? – Tak. – I wszyscy macie takie duże głowy? – Tak. – I wszyscy tacy mali jesteście? – Tak. – To dlaczego niektórzy z was mają czułki? – A bo to są Żydzi.
Topless – sposób opalania się posłanki Samoobrony Sandry Lewandowskiej i jej partyjnego kolegi Janusza Maksymiuka, co udokumentowały zdjęcia z ich wakacji w Egipcie. Na to soft porno zareagował Andrzej Lepper, zapewniając, że on „się topless nie opala". Niestety, nie zdradził jakiej marki staników używa.
Torebka – niegdyś Jakubowskiej, dziś może być Tinky Winky lub Szczypińskiej, ale tak czy owak wróży kłopoty.
Udo Hojarskiej – najbardziej obfotografowana część kobiecego ciała od czasu kończyn Marilyn Monroe. Pani Hojarska eksponowała swe obleczone białymi rajstopami udo podczas konferencji prasowych. Miało być ono dowodem napastowania i molestowania, którego dopuścił się wobec uda i jego posiadaczki w damskiej toalecie reporter brukowca. Zboczeniec ów twierdził co prawda, że to sama madame Hojarska molestowała jego aparat fotograficzny, ale czy można wierzyć człowiekowi, który zamyka się z Hojarską w jednym pomieszczeniu?
Wiceprezesów członkostwa zawieszanie – nie wiemy dokładnie, ale podejrzewamy, że to cokolwiek świński proceder w PiS. Musi to być coś na kształt sado-maso, gdzie w roli sado występuje Karol Karski.
Zdjęcia autoryzacja – cudo, na jakie wpadł za czasów swej świetności Zbigniew Ziobro. Przyzwyczajeni do autoryzacji wywiadów (ale nie fotek!) dziennikarze zdębieli, ale cóż było czynić. Wszystko to dlatego, że nasz Zbyniek Hoover junior łysieje i nie na każdym zdjęciu jego zaczeska wygląda równie seksownie.
Ziobryzm – odmiana kaczyzmu, oczko gorzej niż stalinizm i nazizm. Polega na wywlekaniu ludzi z domów o szóstej rano, dobieraniu się do posłanek PO, organizowaniu sześciu konferencji prasowych dziennie, na których pokazuje się działanie niszczarki, kopiarki, spalarki i pralki.
Bydło – zdaniem Władysława Bartoszewskiego, członkowie i zwolennicy PiS. Za to cenne odkrycie profesor zostanie wkrótce wyniesiony do stanowiska głównego weterynarza kraju.
Feldmarszałek – dożywotni tytuł przysługujący Ludwiku Dornu. Jest to człowiek niewiarygodnej liczby talentów, wśród których jednym z najpotężniejszych jest talent do zrażania do siebie ludzi. W Sejmie feldmarszałek Dorn jest największym: erudytą, smakoszem, znawcą win, bajkopisarzem i bufonem.
Kaczmarek minister – wpisywany w rubryce zawód w ankiecie personalnej Lecha Kaczyńskiego. Koleżka, który nigdy nie należał do PZPR, tylko się do niej zapisał, nigdy nie rozmawiał z Krauzem, tylko się z nim widywał, i nigdy nie był politykiem, tylko kandydował na premiera. Poza tym zasłynął z sypiania u dziennikarzy.
Karskiego nos – po prostu poezja. Wisława Szymborska napisała już o nim sonet.
LiS – jak na ssaka, to niedługo pociągnął, ale też jako dwugłowa hybryda niewiele więcej mógł. Był to płód z głowami Leppera i Giertycha, rękoma wszechpolaków skłonnych zamawiać po pięć piw naraz, owłosionym torsem Maksymiuka, udami Hojarskiej, innymi – za przeproszeniem – członkami Łyżwińskiego oraz kręgosłupem (moralnym) Wierzejskiego. W tej sytuacji to i tak cud, że przeżył.
Mordo ty moja! – przebój kampanii wyborczej. Sposób, w jaki zwracają się do siebie przyjaciele PiS-owskich ministrów. Grającym ich aktorom tak weszło to w krew, że gadali to samo w spotach wszystkich partii.
Odrolnianie – rządu. Polega na wyrzuceniu z rządu i koalicji partii chłopskiej.
Ponton – Andrzej Urbański. Były prezydencki minister zwodowany na stanowisko prezesa TVP. Instalowanie Pontona na prezesowskim stolcu nie było łatwe bynajmniej nie z powodu niebagatelnej kubatury ministra Urbańskiego, ale z racji ogromnych wymagań, jakie postawiono kandydatowi na prezesa TVP w konkursie. Od kandydatów wymagano bowiem wykształcenia bibliotekarskiego, trzyletniego stażu pracy w magistracie warszawskim i ponad 150 kilo żywej wagi.
PRON – założona 25 lat temu przez Karola Karskiego podziemna organizacja zbrojna, przygotowywana do obalenia komunizmu. PRON okazał się znacznie skuteczniejszy od WiN, bo po siedmiu latach jego działalności komuna rzeczywiście upadła. I pomyśleć, że za tym upadkiem stało dwóch Karolów: Wojtyła i Karski.
Rokita – to zupełnie inna Rokita niż Rokita opozycyjna. Różni się od niej tym, że ma jedno imię, ale za to dwa nazwiska. Nelli Arnold-Rokita ma też kilka narodowości oraz męża Jana, z którym łączy ją to, że do którejkolwiek partii by należała, zawsze kończy się to kłopotami. Dla tej partii, oczywiście. Ale poza tym my nie jesteśmy obiektywni, bo jak słusznie podejrzewa jej małżonek, w pani Nelli podkochujemy się od jakiejś dekady.
Ryba – główny odrolniacz kraju, zaufany Andrzeja Leppera. Razem z tym drugim, którego nazwiska nikt nie pamięta, zostali zwinięci przez CBA, bo nie wzięli łapówki. Swoją drogą, dlaczego ci wszyscy ludzie muszą się tak idiotycznie nazywać: Ryba, Kuna, Żagiel…
Saba – żywy dowód na to, że każda koalicja musi mieć swojego psa. Po psie Tobera przyszła kolej na sukę Dorna. Saba, opiewana przez swego właściciela w bajkach, popularność zyskała głównie dzięki spacerom po gmachu Sejmu. Wbrew pozorom nie była tam pierwszym zwierzęciem, albowiem widuje się tam regularnie stada osłów, ale ona pierwsza nie dostawała diety. Do wyprowadzania Dornowego sznaucera nie wystarczała jedna paniusia, bo bydlę było wyjątkowo oporne, więc feldmarszałek używał do tego celu BOR i TVN. Z wyroków sądów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej niezbicie wynika, że Saba „nie zeżarła mebli w MS WiA". Sąd nie rozstrzygnął, czym żywi się rzeczona suka. Tę tajemnicę zabrała z sobą do grobu IV RP.
Szczypińska – właścicielka złoto-białego paskudztwa z napisem „Chanel". Za podanie informacji, że to nie oryginalna torebka, tylko wietnamska podróbka, Jacka Kurskiego zawieszono w członkostwie w PiS. Posłanka sama w sobie znana jest głównie z najmądrzejszych na świecie wypowiedzi i artykułów w prasie kolorowej, w której wciela się w rolę dożywotniej narzeczonej Jarosława Kaczyńskiego.
Tinky Winky – ciota po prostu. Odkrycie homoseksualizmu teletubisia było jedynym, oprócz egzotycznych wojaży, znanym nam przejawem działalności rzeczniczki praw dziecka. Odkąd poznaliśmy tożsamość seksualną Tinky'ego Winky'ego, pozwalamy dziecku oglądać teletubisie, ale się z tego spowiadamy. Pani rzecznik, rzecz jasna. Swoją drogą, wiara, że fioletowy stwór z czułkami na łbie może być pedałem (albo i niepedałem), przypomniała nam stary dowcip. Oto na łące obok wsi wylądowali Marsjanie. Naprzeciw jednego z nich wyszedł sołtys i dopytuje: – Wszyscy jesteście tacy zieloni? – Tak. – I wszyscy macie takie duże głowy? – Tak. – I wszyscy tacy mali jesteście? – Tak. – To dlaczego niektórzy z was mają czułki? – A bo to są Żydzi.
Topless – sposób opalania się posłanki Samoobrony Sandry Lewandowskiej i jej partyjnego kolegi Janusza Maksymiuka, co udokumentowały zdjęcia z ich wakacji w Egipcie. Na to soft porno zareagował Andrzej Lepper, zapewniając, że on „się topless nie opala". Niestety, nie zdradził jakiej marki staników używa.
Torebka – niegdyś Jakubowskiej, dziś może być Tinky Winky lub Szczypińskiej, ale tak czy owak wróży kłopoty.
Udo Hojarskiej – najbardziej obfotografowana część kobiecego ciała od czasu kończyn Marilyn Monroe. Pani Hojarska eksponowała swe obleczone białymi rajstopami udo podczas konferencji prasowych. Miało być ono dowodem napastowania i molestowania, którego dopuścił się wobec uda i jego posiadaczki w damskiej toalecie reporter brukowca. Zboczeniec ów twierdził co prawda, że to sama madame Hojarska molestowała jego aparat fotograficzny, ale czy można wierzyć człowiekowi, który zamyka się z Hojarską w jednym pomieszczeniu?
Wiceprezesów członkostwa zawieszanie – nie wiemy dokładnie, ale podejrzewamy, że to cokolwiek świński proceder w PiS. Musi to być coś na kształt sado-maso, gdzie w roli sado występuje Karol Karski.
Zdjęcia autoryzacja – cudo, na jakie wpadł za czasów swej świetności Zbigniew Ziobro. Przyzwyczajeni do autoryzacji wywiadów (ale nie fotek!) dziennikarze zdębieli, ale cóż było czynić. Wszystko to dlatego, że nasz Zbyniek Hoover junior łysieje i nie na każdym zdjęciu jego zaczeska wygląda równie seksownie.
Ziobryzm – odmiana kaczyzmu, oczko gorzej niż stalinizm i nazizm. Polega na wywlekaniu ludzi z domów o szóstej rano, dobieraniu się do posłanek PO, organizowaniu sześciu konferencji prasowych dziennie, na których pokazuje się działanie niszczarki, kopiarki, spalarki i pralki.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.