O prawdę i słowo „przepraszam” toczy się spór w polskim społeczeństwie i polskim Kościele
Boże Narodzenie Roku Pańskiego 2006 było jednym z bardziej dramatycznych w najnowszej historii polskiego Kościoła. Tuż przed świętami pojawiły się informacje o tym, że kandydat na jedną z najważniejszych stolic arcybiskupich Europy był tajnym i świadomym współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Władze kościelne, zamiast sprawdzić wiarygodność tych informacji w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, przypuściły ostry atak na media, a jeden z biskupów nie cofnął się nawet przed nazwaniem dziennikarzy szwadronami śmierci.
Jeszcze gorzej było w noc wigilijną, kiedy to niektórzy hierarchowie w swych kazaniach na pasterkach zamiast mówić o radości z narodzin Bożej Dzieciny, nadal ostro atakowali osoby dążące do ujawnienia prawdy. Nie lepiej było po Nowym Roku. Wspomniany kandydat zmieniał jak rękawiczki zdanie w sprawie swojej przeszłości, wprowadzając tym w osłupienie nawet najbardziej zagorzałych zwolenników. Co więcej, sami wierni zamiast dzielić się opłatkiem, podzielili się na dwa wrogie obozy.
Jeszcze gorzej było w noc wigilijną, kiedy to niektórzy hierarchowie w swych kazaniach na pasterkach zamiast mówić o radości z narodzin Bożej Dzieciny, nadal ostro atakowali osoby dążące do ujawnienia prawdy. Nie lepiej było po Nowym Roku. Wspomniany kandydat zmieniał jak rękawiczki zdanie w sprawie swojej przeszłości, wprowadzając tym w osłupienie nawet najbardziej zagorzałych zwolenników. Co więcej, sami wierni zamiast dzielić się opłatkiem, podzielili się na dwa wrogie obozy.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.