
Pitera nie tylko wymachiwała, ale jeszcze zareklamowała sklep z ciuchami w stylu country. Country to po angielsku – przypomnijmy – wiocha, więc sklep nie mógł sobie wybrać lepszego modela.
W branży reklamowej udziela się jednak nie tylko szalona Julka. Jej partyjny kolega, świeżo upieczony eurodeputowany Hołowczyc Krzysztof, zachęca do kupowania zegarków. Z zainteresowaniem witamy tę nową modę wśród polityków i życzymy powodzenia. A nawet podsuwamy slogan do wykorzystania przez pana Krzysztofa, niegdysiejszego kierowcę rajdowego. „Oto zegarek dla mężczyzny, który nigdy niczego nie wygrywa". Pasuje jak ulał, nie?

Donald Tusk chce, by w europejskiej „radzie mędrców" reprezentował nas Lech Wałęsa. Świetnie, zwłaszcza że to Wałęsa całą tą radę wymyślił (tak przynajmniej mówi). Trzeba mu tylko dać kreatywnego tłumacza, żeby zrobił coś sensownego z „kurde", „panie", „ja to już mówiłem 10 lat temu" i „Kaczory są chore”.
Do najbardziej rozpoznawalnych ministrów tego rządu należą – jak wynika z badań opinii publicznej – ludowcy Waldemar Pawlak i Marek Sawicki. Oprócz tego rozpoznawalni są bezpartyjny Ćwiąkalski i Radosław Sikorski (w PO ledwie chwilkę). To ci dopiero kadrowa potęga z tej PO! Pocieszające jest jedynie to, że nie tylko my mamy problemy ze skojarzeniem, który to Nowak.


Europejski mędrzec Lech Wałęsa podejrzewa, że Kaczory przygotowują zamach stanu. Zaniepokojony, poinformował o tym listownie marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. I postawił go w trudnej sytuacji. Jak Bronek ten list oleje, mędrzec gotów się obrazić. Jak potraktuje go poważnie, będzie kompromitacja na europejską skalę. Tylko jedna rzecz w tej całej sytuacji jest pocieszająca: Kaczyńscy jeszcze nie opanowali Poczty Polskiej.
Premier Tusk już zapowiedział, że spotka się z szefem CBA Mariuszem Kamińskim. Mało tego, stwierdził, że los tego ostatniego nie jest wcale przesądzony, bo on, Tusk, nie jest krwiożerczy i może nawet zostawić Kamińskiego na stanowisku. Cóż, oczywiście niespecjalnie wierzymy w tę deklaracje, ale nawet ona wystarczyła zapewne, by Kamiński miał już przerąbane u Kaczyńskiego. Sprytne.
Już wiadomo, że kończymy niepotrzebną i pozbawioną szans na powodzenie misję w Iraku. Bardzo dobrze. Żołnierze są przecież potrzebni, by rzucić ich tam, gdzie naprawdę ważą się interesy Polski. Do Czadu.
Janusz Palikot chce w komisji pod nazwą „Przyjazne państwo" przeorać polskie prawo i wyrugować z Polski wszelkie absurdy. Hm, czy to aby nie jeden z tych przypadków, kiedy jest się sędzią we własnej sprawie?
Więcej możesz przeczytać w 1/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.