Rozmowa z Sylwestrem Chruszczem, eurodeputowanym LPR, pełniącym obowiązki prezesa partii
O pańskich imieninach wszyscy pamiętają?
Nie da się ukryć. SMS-ów dostaję tyle co na święta. A życzenia składają nawet taksówkarze. Jeden z szoferów powiedział mi kiedyś, że wprawdzie za friko mnie nie przewiezie, ale opłatę zaokrąglił w dół.
Nie organizuje pan tego dnia imienin?
Co drugi rok, bo dużo przy tym zachodu. Mój dom w Szczecinie jest dość spory, więc przychodzi nawet 50 osób.
Któryś polityk LPR przyniósł kiedyś coś wyjątkowego? Rok temu minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki przyniósł niezły koniak. Miał go ze służbowej podróży.
A Roman Giertych?
Szczecin leży na końcu Polski, więc Roman nie spędza sylwestra u mnie. Ale przed trzema laty witaliśmy razem Nowy Rok w Warszawie.
Giertych jest sztywniakiem?
Niesłusznie za takiego uchodzi. W rzeczywistości nieźle tańczy i jest wyluzowany.
Sylwester z Giertychem był wyjątkowy?
Naprawdę wyjątkowy był sylwester przed ośmiu laty w karkonoskim Zieleńcu. Jeżdżąc na nartach, wybiłem sobie kciuk i przyjmowałem życzenia z ręką w garnku ze śniegiem.
To nieciekawie.
I tak nieźle się bawiłem. Moje imieniny są zawsze świetne. Z nikim na imię bym się nie zamienił.
Nie da się ukryć. SMS-ów dostaję tyle co na święta. A życzenia składają nawet taksówkarze. Jeden z szoferów powiedział mi kiedyś, że wprawdzie za friko mnie nie przewiezie, ale opłatę zaokrąglił w dół.
Nie organizuje pan tego dnia imienin?
Co drugi rok, bo dużo przy tym zachodu. Mój dom w Szczecinie jest dość spory, więc przychodzi nawet 50 osób.
Któryś polityk LPR przyniósł kiedyś coś wyjątkowego? Rok temu minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki przyniósł niezły koniak. Miał go ze służbowej podróży.
A Roman Giertych?
Szczecin leży na końcu Polski, więc Roman nie spędza sylwestra u mnie. Ale przed trzema laty witaliśmy razem Nowy Rok w Warszawie.
Giertych jest sztywniakiem?
Niesłusznie za takiego uchodzi. W rzeczywistości nieźle tańczy i jest wyluzowany.
Sylwester z Giertychem był wyjątkowy?
Naprawdę wyjątkowy był sylwester przed ośmiu laty w karkonoskim Zieleńcu. Jeżdżąc na nartach, wybiłem sobie kciuk i przyjmowałem życzenia z ręką w garnku ze śniegiem.
To nieciekawie.
I tak nieźle się bawiłem. Moje imieniny są zawsze świetne. Z nikim na imię bym się nie zamienił.
Więcej możesz przeczytać w 1/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.