Jeśli chcemy mieć polsko-niemiecki podręcznik do historii, zapomnijmy o słowie „agresor”
W myśl zasady, że historię należy zostawić historykom, przedstawiciele polskiego rządu przestali nareszcie robić wiochę za granicą. Żaden z nich nie wytyka już Rosjanom totalitarnych nawyków ani nie przypomina Niemcom o odpowiedzialności za II wojnę światową. Zamiast bez sensu lustrować dzieje wielkiej polityki, co przez ostatnie lata zrażało naszych sąsiadów, wszyscy czytają dziś „Strach" Jana Tomasza Grossa i wracają pamięcią do własnego dzieciństwa. A dokładnie do tej magicznej chwili, kiedy ssali matczyną pierś, mlekiem i antysemityzmem płynącą.
Historycy jednak przejęli się swoją rolą i właśnie przygotowują nowe kompendium wiedzy dla gimnazjów i liceów. Ma to być dzieło szczególne, bo napisane razem z kolegami z Niemiec. Pierwszy polsko-niemiecki podręcznik do historii powinien zbliżyć do siebie oba narody i pogłębić naszą wspólną, europejską tożsamość.
Historycy jednak przejęli się swoją rolą i właśnie przygotowują nowe kompendium wiedzy dla gimnazjów i liceów. Ma to być dzieło szczególne, bo napisane razem z kolegami z Niemiec. Pierwszy polsko-niemiecki podręcznik do historii powinien zbliżyć do siebie oba narody i pogłębić naszą wspólną, europejską tożsamość.
Więcej możesz przeczytać w 6/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.