Pawlak liczy, że gdy Tusk zostanie prezydentem, on przejmie po nim tekę premiera
„Obserwuję paznokcie pod stołem. Nie daję poznać, że trochę się boję". Tak w piosence „Panie Waldku, pan się nie boi" Kazik Staszewski opisywał strach Waldemara Pawlaka w przededniu jego pierwszego premierostwa.
Jednym z tych, którzy w 1992 r. namawiali Pawlaka do tworzenia rządu, był Donald Tusk. Dziś role się odwróciły. To szef PO został wypchnięty do funkcji premiera. To on musi wbijać wzrok w paznokcie, gdy lekarze i celnicy przychodzą szarpać go o podwyżki. I to on pod stołem kopie się z prezydentem. A Pawlak? Już się nie boi. W końcu jest tylko wicepremierem, przyjacielem Cezara. Jego siła polega na tym, że tak jak każdy przyjaciel Cezara jest też jednym z jego najgroźniejszych wrogów.
Jednym z tych, którzy w 1992 r. namawiali Pawlaka do tworzenia rządu, był Donald Tusk. Dziś role się odwróciły. To szef PO został wypchnięty do funkcji premiera. To on musi wbijać wzrok w paznokcie, gdy lekarze i celnicy przychodzą szarpać go o podwyżki. I to on pod stołem kopie się z prezydentem. A Pawlak? Już się nie boi. W końcu jest tylko wicepremierem, przyjacielem Cezara. Jego siła polega na tym, że tak jak każdy przyjaciel Cezara jest też jednym z jego najgroźniejszych wrogów.
Więcej możesz przeczytać w 6/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.