Wiocha, jaką odstawili nasi notable – i ci koalicyjni, i ci opozycyjni – przy okazji żałoby narodowej, zjeżyła nam włosy na głowie. Ohyda i tyle.
Jan Maria Władysław Rokita wysłał do świata list z apelem, żeby go zostawić w spokoju. Zwłaszcza żeby go zostawiły media i Jarosław Gowin. Bo – jak tłumaczył premier z Krakowa – władze państwowe same się do niego dodzwonią, jak będą chciały, i Gowin nie musi go nachodzić z jakimiś propozycjami pracy. Rokita wyjaśnił też, że on nie ma kochanki, a jego żona nie pali i nie pije. Boże, to ona na trzeźwo tak się zachowuje?
Trzeba jednak przyznać, że Polska rządzona przez platfusów to kraj, w którym wszystko funkcjonuje. Wicepremier Schetyna na jednej ze swych konferencji zapowiedział, że za dwa, trzy dni zostaną na granicy wschodniej rozładowane korki, „które tam funkcjonują". Nie stoją, nie sterczą, nie blokują, nie korkują, tylko funkcjonują! Wyższa cywilizacja.
W telewizji pokazują czasem, jak premier Tusk wita się z ministrami na początku posiedzenia rządu. Najpierw podaje rękę jednemu nieznanemu facetowi, potem nieznanej kobiecie, potem paru nieznajomym facetom, potem Pawlakowi, potem znowu nieznanym, Sikorskiemu i znowu bezimiennym platfusom. Ciekawe, czy chociaż ci ministrowie pamiętają swoje nazwiska?
Premier Tusk pojechał do celników. Choć tego oczekiwano, nie rozmnożył chleba ani wina. Uśmiechnął się kilka razy, stwierdził, że trzeba się porozumieć i wrócił do Warszawy. Tutaj uśmiechnął się kilka razy i stwierdził, że trzeba się porozumieć. Potem pojechał jeszcze gdzie indziej. Uśmiechnął się kilka razy i…
Wreszcie wiemy, jaką funkcję w rządzie Donalda Tuska pełni Julia Pitera. Chodziło nam to nawet po głowie, ale baliśmy się głośno powiedzieć. Bez krępacji uczynił to natomiast Władysław Frasyniuk, obwieszczając światu w TVN 24, że Pitera robi w rządzie za błazna. Najśmieszniejsze, że ona wcale nie wie, że jest śmieszna.
Radek Sikorski nagle wyjechał z Brukseli, żeby pokazać, jak szanuje pana prezydenta, który chciał się z nim niezwłocznie spotkać. Potem on i pałac zaczęli się licytować, kto ma więcej dobrej woli, a kto chce zrobić z drugiej strony wała. Ta historia – podobnie jak ta z żałobą narodową – pokazuje, o co chodzi w polskiej polityce. Kompletnie o nic. Po prostu na dość ciasnej przestrzeni zgromadziło się parę osób, które się do cna nienawidzą i starają się nawzajem poniżyć. Czasem nam się wydaje, że nawet Doda ma więcej klasy niż klasa polityczna.
Opowiadając o swym wymuszonym przez prezydenta powrocie, Radek gęsto mieszał się w zeznaniach. Czyżby nie wystarczyło już zakrzyknąć: „To ten potwór Kaczyński!", by wszyscy przytulali i głaskali? To musi być dla polityków PO zupełnie nowe doświadczenie.
W sposób zupełnie nietajny Michał Boni spotkał się z protestującymi celnikami. Niestety, negocjacje zerwano i zaczął się popularny ostatnio spektakl „czyja to wina". Boni mówił, że celników, celnicy mówili, że rządu. Mówią, że jesteśmy narodem antysemitów. A przecież nikt nigdy nie mówi, że to wina Żydów.
Donald Tusk przestał się uśmiechać i zagrzmiał. Gromko obwieścił, że nie pozwoli, żeby mu ministrów wzywać do Pałacu Prezydenckiego. Po czym przejechał się po Lechu Kaczyńskim jak po starej kobyle. Po wszystkim przyboczny premiera Sławomir Nowak zapewnił, że rząd nie chce eskalować konfliktu z głową państwa. Aha.
UEFA alarmuje, że z naszymi mistrzostwami Europy jest cienko i… wszystko może się zdarzyć. Minister sportu Drzewiecki Mirosław ma jednak czyste sumienie. Za wszystkie opóźnienia odpowiada rząd Jarosława Kaczyńskiego. Obecny nie zrobił nic, więc trudno powiedzieć, że coś zrobił za późno.
Wicepremier Schetyna w geście dobrej woli zabrał BOR-owców Jarosławowi Kaczyńskiemu. Śmiechu w kancelarii premiera było co niemiara.
Jan Maria Władysław Rokita wysłał do świata list z apelem, żeby go zostawić w spokoju. Zwłaszcza żeby go zostawiły media i Jarosław Gowin. Bo – jak tłumaczył premier z Krakowa – władze państwowe same się do niego dodzwonią, jak będą chciały, i Gowin nie musi go nachodzić z jakimiś propozycjami pracy. Rokita wyjaśnił też, że on nie ma kochanki, a jego żona nie pali i nie pije. Boże, to ona na trzeźwo tak się zachowuje?
Trzeba jednak przyznać, że Polska rządzona przez platfusów to kraj, w którym wszystko funkcjonuje. Wicepremier Schetyna na jednej ze swych konferencji zapowiedział, że za dwa, trzy dni zostaną na granicy wschodniej rozładowane korki, „które tam funkcjonują". Nie stoją, nie sterczą, nie blokują, nie korkują, tylko funkcjonują! Wyższa cywilizacja.
W telewizji pokazują czasem, jak premier Tusk wita się z ministrami na początku posiedzenia rządu. Najpierw podaje rękę jednemu nieznanemu facetowi, potem nieznanej kobiecie, potem paru nieznajomym facetom, potem Pawlakowi, potem znowu nieznanym, Sikorskiemu i znowu bezimiennym platfusom. Ciekawe, czy chociaż ci ministrowie pamiętają swoje nazwiska?
Premier Tusk pojechał do celników. Choć tego oczekiwano, nie rozmnożył chleba ani wina. Uśmiechnął się kilka razy, stwierdził, że trzeba się porozumieć i wrócił do Warszawy. Tutaj uśmiechnął się kilka razy i stwierdził, że trzeba się porozumieć. Potem pojechał jeszcze gdzie indziej. Uśmiechnął się kilka razy i…
Wreszcie wiemy, jaką funkcję w rządzie Donalda Tuska pełni Julia Pitera. Chodziło nam to nawet po głowie, ale baliśmy się głośno powiedzieć. Bez krępacji uczynił to natomiast Władysław Frasyniuk, obwieszczając światu w TVN 24, że Pitera robi w rządzie za błazna. Najśmieszniejsze, że ona wcale nie wie, że jest śmieszna.
Radek Sikorski nagle wyjechał z Brukseli, żeby pokazać, jak szanuje pana prezydenta, który chciał się z nim niezwłocznie spotkać. Potem on i pałac zaczęli się licytować, kto ma więcej dobrej woli, a kto chce zrobić z drugiej strony wała. Ta historia – podobnie jak ta z żałobą narodową – pokazuje, o co chodzi w polskiej polityce. Kompletnie o nic. Po prostu na dość ciasnej przestrzeni zgromadziło się parę osób, które się do cna nienawidzą i starają się nawzajem poniżyć. Czasem nam się wydaje, że nawet Doda ma więcej klasy niż klasa polityczna.
Opowiadając o swym wymuszonym przez prezydenta powrocie, Radek gęsto mieszał się w zeznaniach. Czyżby nie wystarczyło już zakrzyknąć: „To ten potwór Kaczyński!", by wszyscy przytulali i głaskali? To musi być dla polityków PO zupełnie nowe doświadczenie.
W sposób zupełnie nietajny Michał Boni spotkał się z protestującymi celnikami. Niestety, negocjacje zerwano i zaczął się popularny ostatnio spektakl „czyja to wina". Boni mówił, że celników, celnicy mówili, że rządu. Mówią, że jesteśmy narodem antysemitów. A przecież nikt nigdy nie mówi, że to wina Żydów.
Donald Tusk przestał się uśmiechać i zagrzmiał. Gromko obwieścił, że nie pozwoli, żeby mu ministrów wzywać do Pałacu Prezydenckiego. Po czym przejechał się po Lechu Kaczyńskim jak po starej kobyle. Po wszystkim przyboczny premiera Sławomir Nowak zapewnił, że rząd nie chce eskalować konfliktu z głową państwa. Aha.
UEFA alarmuje, że z naszymi mistrzostwami Europy jest cienko i… wszystko może się zdarzyć. Minister sportu Drzewiecki Mirosław ma jednak czyste sumienie. Za wszystkie opóźnienia odpowiada rząd Jarosława Kaczyńskiego. Obecny nie zrobił nic, więc trudno powiedzieć, że coś zrobił za późno.
Wicepremier Schetyna w geście dobrej woli zabrał BOR-owców Jarosławowi Kaczyńskiemu. Śmiechu w kancelarii premiera było co niemiara.
Więcej możesz przeczytać w 6/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.