Rozmowa z Markiem Borowskim, politykiem LiD, kolekcjonerem korkociągów
Pamięta pan, skąd wziął się pierwszy korkociąg?
Kilka lat temu podarował mi go właściciel pewnej wrocławskiej winiarni. Był tak nietypowy, że położyłem go na szafce. Zobaczył go mój przyjaciel i spytał: zbierasz korkociągi?
A pan odpowiedział, że zbiera?
Że zbierać, nie zbieram, ale jeden mam. A on na to, że też ma dziwny korkociąg i że mi go da. Wtedy właśnie stałem się kolekcjonerem korkociągów. Dziś mam ich prawie setkę.
Któryś jest wyjątkowo nietypowy?
Prawie wszystkie. Kiedy tylko człowiek zamknął wino w butelce, zaczął się głowić, jak to otworzyć i się nie umęczyć. Ludzka inwencja, żeby się napić, nie zna granic i wśród korkociągów są inżynieryjne cuda.
Na przykład?
Takie, które nie uszkadzają korka. Wyposażone są w blaszki, które wchodzą między korek a szyjkę. Mam też korkociągi pompkowe. Przebija się korek igłą i wpompowuje pod niego powietrze.
Sprytne.
Ale niebezpieczne. Łatwo ochlapać się trunkiem. Mam też oczywiście eksponaty o prostej konstrukcji, typowe wyrwirączki, ale o ciekawych kształtach. Są pingwiny, sowy i chłopiec z fallusem. Mam też korkociąg z rączką z drutu kolczastego, który wypuszczono jako gadżet w ramach akacji antyalkoholowej.
Przydają się czasami?
Odkąd tyle ich mam, prawie w ogóle nie pijam piwa ani whisky, które kiedyś preferowałem. Ale żeby sprawa była jasna: nie piję często i nie chciałbym zobaczyć nad tym wywiadem tytułu „Lubię wypić".
Damy tytuł „Mam wyrwirączki".
Kilka lat temu podarował mi go właściciel pewnej wrocławskiej winiarni. Był tak nietypowy, że położyłem go na szafce. Zobaczył go mój przyjaciel i spytał: zbierasz korkociągi?
A pan odpowiedział, że zbiera?
Że zbierać, nie zbieram, ale jeden mam. A on na to, że też ma dziwny korkociąg i że mi go da. Wtedy właśnie stałem się kolekcjonerem korkociągów. Dziś mam ich prawie setkę.
Któryś jest wyjątkowo nietypowy?
Prawie wszystkie. Kiedy tylko człowiek zamknął wino w butelce, zaczął się głowić, jak to otworzyć i się nie umęczyć. Ludzka inwencja, żeby się napić, nie zna granic i wśród korkociągów są inżynieryjne cuda.
Na przykład?
Takie, które nie uszkadzają korka. Wyposażone są w blaszki, które wchodzą między korek a szyjkę. Mam też korkociągi pompkowe. Przebija się korek igłą i wpompowuje pod niego powietrze.
Sprytne.
Ale niebezpieczne. Łatwo ochlapać się trunkiem. Mam też oczywiście eksponaty o prostej konstrukcji, typowe wyrwirączki, ale o ciekawych kształtach. Są pingwiny, sowy i chłopiec z fallusem. Mam też korkociąg z rączką z drutu kolczastego, który wypuszczono jako gadżet w ramach akacji antyalkoholowej.
Przydają się czasami?
Odkąd tyle ich mam, prawie w ogóle nie pijam piwa ani whisky, które kiedyś preferowałem. Ale żeby sprawa była jasna: nie piję często i nie chciałbym zobaczyć nad tym wywiadem tytułu „Lubię wypić".
Damy tytuł „Mam wyrwirączki".
Więcej możesz przeczytać w 6/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.