Kto pójdzie do roboty "na komin", gdy na rynku może zarobić więcej
Gigantyczne pensje „krewnych i znajomych królika" pełniących funkcje prezesów w bankrutujących spółkach skarbu państwa. To one spowodowały, że w obliczu spadających notowań rząd Jerzego Buzka przy dość powszechnej aprobacie mediów i analityków uchwalił „ustawę kominową". Próbował ją zlikwidować SLD, potem PiS, ale nieudolnie. W efekcie straszy ona menedżerów do dziś. Bo kto rozsądny pójdzie do roboty „na komin", gdy na rynku może zarobić więcej? Chyba że dla prestiżu w jakimś wielkim państwowym koncernie. Ale tam nie musi i nawet nie może wiele robić, bo politycy i tak nie pozwalają.
Rząd przewiduje podwyżki pensji w dużych i średnich kontrolowanych przez państwo spółkach. Tymczasem trzeba po prostu uchylić całą ustawę! Wystarczy nie powoływać do rad nadzorczych żadnych „krewnych i znajomych", którzy tylko czekają na „telefon z góry", i żadnych afer z wynagrodzeniami zarządów nie będzie. Nikt rozsądny i z pozycją nie zagłosuje za pensją dla prezesa, która nie odpowiada warunkom rynkowym. Tylko chyba tych rozsądnych i z pozycją jest za mało. W efekcie nawet te „kominowe pensje" są za wysokie. Przynajmniej dla niektórych.
Rząd przewiduje podwyżki pensji w dużych i średnich kontrolowanych przez państwo spółkach. Tymczasem trzeba po prostu uchylić całą ustawę! Wystarczy nie powoływać do rad nadzorczych żadnych „krewnych i znajomych", którzy tylko czekają na „telefon z góry", i żadnych afer z wynagrodzeniami zarządów nie będzie. Nikt rozsądny i z pozycją nie zagłosuje za pensją dla prezesa, która nie odpowiada warunkom rynkowym. Tylko chyba tych rozsądnych i z pozycją jest za mało. W efekcie nawet te „kominowe pensje" są za wysokie. Przynajmniej dla niektórych.
Więcej możesz przeczytać w 12/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.