|„Dzieci Ireny Sendlerowej", reż. John Kent Harrison Życie Ireny Sendlerowej to wymarzony materiał na film.
Historia nawet bardziej spektakularna niż działalność Oskara Schindlera, którego biografia zafascynowała Stevena Spielberga. Schindler uratował bowiem w czasie wojny życie 1300 Żydom. Sendlerowa ocaliła dwukrotnie więcej dzieci, które wyprowadzała z warszawskiego getta i umieszczała w polskich rodzinach. Była za to torturowana przez gestapo i skazana na rozstrzelanie. Udało jej się jednak przeżyć. Zmarła w ubiegłym roku w wieku 98 lat. Taka historia to samograj, więc polsko-amerykańska koprodukcja „Dzieci Ireny Sendlerowej" nie mogła być klapą. Tym bardziej że w rolę głównej bohaterki wcieliła się laureatka Oscara Anna Paquin. Mimo to film podzielił amerykańską krytykę. „New York Times” uznał, że jest słaby, niedbały, ckliwy i łopatologiczny, zaś „Wall Street Journal” przekonywał, że jest „przerażający w swej sile” i świetnie zagrany. Obu gazetom można przyznać rację. „Dzieci Ireny Sendlerowej” są patetyczne i skrajnie emocjonalne, ale temat poniekąd to usprawiedliwia. Są też zrealizowane z rozmachem i obfitują w dobre role zarówno aktorów amerykańskich, jak i polskich. Muzykę napisał Jan A.P. Kaczmarek.
Iga Nyc
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.