Kto z nas nie pamięta wyzwisk, które padały z ust rówieśników na podwórku lub w piaskownicy? Dzieciarnia przezywała na całego, budując zamki i tunele z piasku. A wygrywał w tej brutalnej walce ten, kto miał ostrzejszy język i potrafił zgrabnym powiedzonkiem zaskoczyć przeciwnika. Rodzice cierpliwie tłumaczyli nam, że to nieładna zabawa, a „kto się przezywa, ten sam się tak nazywa”. Niestety, następnego dnia rytuał walki na wyzwiska powracał w szkole i poza nią.
Z czasem ci, którzy się najbardziej przezywali, zostawali najlepszymi kumplami, a z podwórkowego żonglowania wyzwiskami po prostu się wyrastało. Dziś dzięki infantylnym mediom żerującym na naszych podwórkowych instynktach zbiorowo jako społeczeństwo dziecinniejemy i powracamy do podwórkowych rytuałów. Powracamy do świata wyzwisk. Niestety, wyzwiska dzisiejsze nie są nawet w najmniejszym ułamku szczere i prawdziwe. To tylko komercyjna szopka celem kupienia nas jako widza. Dawne wyzwiska płynęły z serca. Dziś ludzie wyzywają się dla kasy.
Więcej możesz przeczytać w 48/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.