Najmłodszy zdobywca biegunów w wolnych chwilach pisze miłosne listy na papierze toaletowym i robi galaretkę w wannie. Ale nie jest już małym Jasiem z soplami wiszącymi u nosa. Jan Mela właśnie wrócił z kolejnej wyprawy, wydał książkę i jest pochłonięty pracą we własnej fundacji.
Dziwnych pomysłów ma mnóstwo. Młodsze siostry Janka Meli przyjechały ostatnio do jego krakowskiego mieszkania i zobaczyły w wannie brązowo-fioletową breję. Zaskoczone spojrzały na brata. – Odkryłem, że mam w szafce dużo przeterminowanych galaretek, kisieli i budyniów. Nalałem wody do wanny, wsypałem to wszystko i wyjechałem na kilka dni. Myślałem, że wyjdzie z tego wielka galareta, na którą będzie można wskoczyć. Chyba niepotrzebnie dorzuciłem kisiel – opowiada Janek.
Więcej możesz przeczytać w 45/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.