Marcel Łoziński w filmie „Tonia i jej dzieci”, opowiadając o koledze z podwórka, opowiada o zjawisku zwanym przez niektórych „żydokomuną”. Opowiada odważnie i bez zbędnego znieczulenia.
Jako chłopak kilka razy dostałem na Czerniakowie w twarz za to, że jestem Żydem – wspomina 70-letni dokumentalista Marcel Łoziński. – Miałem kręcone włosy, byłem ciemny, nie chodziłem do kościoła. Rozpoznawali mnie od razu. I bach!
Łoziński musiał więc nauczyć się bronić, a nawet bić pierwszy, uprzedzając atak. Tej sztuki nauczył go jego przyjaciel, również Marcel – Lechtman. – Powiedział, że to ja mam pierwszy uderzyć przeciwnika – mówi Łoziński. – Przygotował mnie psychicznie, bo ciężko jest uderzyć pierwszemu.
Łoziński musiał więc nauczyć się bronić, a nawet bić pierwszy, uprzedzając atak. Tej sztuki nauczył go jego przyjaciel, również Marcel – Lechtman. – Powiedział, że to ja mam pierwszy uderzyć przeciwnika – mówi Łoziński. – Przygotował mnie psychicznie, bo ciężko jest uderzyć pierwszemu.
Więcej możesz przeczytać w 17/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.