OPIS: Koziołek Matołek biegnie przez suchy, zielony step. Jest przerażony, rozgląda się nerwowo dookoła. Co jakiś czas zmienia kierunek, lecz otaczający go step nie zmienia się ani trochę.
KOZIOŁEK MATOŁEK: Przecież wyraźnie obiecywano mi nowe przygody i doznania. Pamiętam jak dziś „Proszę być spokojny, panie Matołek, to na pewno będzie coś, panie Matołek", „Ta oferta jest specjalnie na święta. Jak pan sobie życzy – mnóstwo nowych przeżyć i doświadczeń, panie Matołek!”. I co? Zupełnie nic! Okropność, czy oni tam nie rozumieją, że to mnie zabija?! Że właściwie może ja już nie żyję?!
OPIS: Koziołek unosi w górę kopytko w geście filozoficznej zadumy. Jego oczy wpatrują się bezmyślnie w horyzont. Po chwili znów podrywa się do biegu.
KOZIOŁEK MATOŁEK (dysząc w biegu). I co to w ogóle ma być?! Płacę i wymagam. Wymagam, bo płacę! I nie pozwolę z siebie robić durnia!
OPIS: Koziołek Matołek zatrzymuje się nagle. Mruży oczy i wpatruje się z wielką intensywnością przed siebie.
KOZIOŁEK MATOŁEK: Oho! Coś przeczuwam. Jakaś niespodzianka jednak na mnie tu czeka.
OPIS: Koziołek Matołek przyspiesza kroku i po pięciu minutach dobiega do małego szkiełka, fragmentu butelki, a może słoika, który pobłyskuje w słońcu.
KOZIOŁEK MATOŁEK: O, szkiełko! Nareszcie coś! Ciekawe, skąd się tu wzięło? I co to właściwie jest? Może kawałek butelki albo słoika? To naprawdę bardzo ciekawe. Niesamowite! W gruncie rzeczy niesamowite – środek wielkiego, zielonego stepu, dookoła zupełna pustka, a tu nagle szkiełko! I proszę, jakie zajączki można nim puszczać! Choć akurat zielone zajączki na zielonej trawie słabo…, ale nie, nie. Pięknie, wspaniale. Doskonale!
OPIS: Koziołek siada po turecku. Przygląda się szkiełku, wącha je i oblizuje. Co jakiś czas patrzy też przez nie na słońce. Jest wyraźnie szczęśliwy, uśmiecha się do siebie, a jego oddech jest coraz spokojniejszy. *
„SUPER EXPRESS": Na wielkanocne śniadanie zjedli 140 jajek i wszystkie okazały się pozbawione żółtek!
„GAZETA WYBORCZA": Liczby nie kłamią – katolicy nie liczą już na zmartwychwstanie, lecz na wakacje all inclusive.
„FAKT": Ta rodzina spędziła Wielkanoc ukryta w galerii handlowej.
„GOŚĆ NIEDZIELNY": Zgubić konsumenta w sobie, a odnaleźć człowieka?
„RZECZPOSPOLITA": Święta bez świętości.
KOZIOŁEK MATOŁEK: Przecież wyraźnie obiecywano mi nowe przygody i doznania. Pamiętam jak dziś „Proszę być spokojny, panie Matołek, to na pewno będzie coś, panie Matołek", „Ta oferta jest specjalnie na święta. Jak pan sobie życzy – mnóstwo nowych przeżyć i doświadczeń, panie Matołek!”. I co? Zupełnie nic! Okropność, czy oni tam nie rozumieją, że to mnie zabija?! Że właściwie może ja już nie żyję?!
OPIS: Koziołek unosi w górę kopytko w geście filozoficznej zadumy. Jego oczy wpatrują się bezmyślnie w horyzont. Po chwili znów podrywa się do biegu.
KOZIOŁEK MATOŁEK (dysząc w biegu). I co to w ogóle ma być?! Płacę i wymagam. Wymagam, bo płacę! I nie pozwolę z siebie robić durnia!
OPIS: Koziołek Matołek zatrzymuje się nagle. Mruży oczy i wpatruje się z wielką intensywnością przed siebie.
KOZIOŁEK MATOŁEK: Oho! Coś przeczuwam. Jakaś niespodzianka jednak na mnie tu czeka.
OPIS: Koziołek Matołek przyspiesza kroku i po pięciu minutach dobiega do małego szkiełka, fragmentu butelki, a może słoika, który pobłyskuje w słońcu.
KOZIOŁEK MATOŁEK: O, szkiełko! Nareszcie coś! Ciekawe, skąd się tu wzięło? I co to właściwie jest? Może kawałek butelki albo słoika? To naprawdę bardzo ciekawe. Niesamowite! W gruncie rzeczy niesamowite – środek wielkiego, zielonego stepu, dookoła zupełna pustka, a tu nagle szkiełko! I proszę, jakie zajączki można nim puszczać! Choć akurat zielone zajączki na zielonej trawie słabo…, ale nie, nie. Pięknie, wspaniale. Doskonale!
OPIS: Koziołek siada po turecku. Przygląda się szkiełku, wącha je i oblizuje. Co jakiś czas patrzy też przez nie na słońce. Jest wyraźnie szczęśliwy, uśmiecha się do siebie, a jego oddech jest coraz spokojniejszy. *
„SUPER EXPRESS": Na wielkanocne śniadanie zjedli 140 jajek i wszystkie okazały się pozbawione żółtek!
„GAZETA WYBORCZA": Liczby nie kłamią – katolicy nie liczą już na zmartwychwstanie, lecz na wakacje all inclusive.
„FAKT": Ta rodzina spędziła Wielkanoc ukryta w galerii handlowej.
„GOŚĆ NIEDZIELNY": Zgubić konsumenta w sobie, a odnaleźć człowieka?
„RZECZPOSPOLITA": Święta bez świętości.
Więcej możesz przeczytać w 17/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.