MONIKA OLEJNIK: Wystarczająco długo. Koło dwudziestu lat. A potem parę razy się odzwyczajałam. Ale to nie było tylko bezczynne siedzenie w dymie. Kiedyś łączyłam palenie papierosów z muzyką rockową. Robiłam reportaże z koncertów, a potem montowałam całość, zawsze z papierosem.
A ile lat temu rzuciłaś palenie?
Pierwszy raz rzuciłam chyba 14 lat temu.
Po co?
Dla przyjemności. Pracowałam wtedy w Trójce i stwierdziliśmy z dwoma kolegami, że musimy się odzwyczaić. To była moda na rzucanie palenia. Czyli widzisz, już wtedy byłam modna... Rzucanie wyglądało jak w filmie. Poszliśmy do jednego Azjaty, który nas nakłuł w ucho, a następnie zapytał: „No i co? Nie chce wam się palić?". A my na to: „Nie, bardzo chętnie zapalimy znowu!". I nakłuł nas jeszcze raz. Ja potem nie paliłam przez siedem lat, a mój kolega Kuba, który był ze mną, zapalił chyba po 24 godzinach, bo ktoś mu powiedział, że to nic nie daje. Dla odmiany inny nasz kolega, który też wtedy rzucił, po pół roku zaczął się „rozsypywać". Jest taka teoria, że jak nagle rzucasz palenie, to się „rozsypujesz", bo organizm jest tak uzależniony od nikotyny, że gdy nagle tego mu brakuje, przestaje dobrze funkcjonować. Na szczęście nie wszyscy lekarze potwierdzają tę teorię.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.