Zaraz potem na scenę wkroczyli bohaterowie: pięciu skośnookich młodzieńców z postawionymi na żel grzywkami, ubranych w kolorowe stroje łączące wystawność kostiumów Elvisa z punkową surowością. – To zdumiewające – powiedział po angielsku jeden z członków grupy, po czym szybko przeszedł na koreański, dziękując fanom na całym świecie za udzielone poparcie. Było za co dziękować, na Big Bang głosowało 58 mln słuchaczy, znacznie więcej niż na faworytkę wyścigu Britney Spears i bardzo popularną w Europie Niemkę Lenę.
„Doprawdy, nikt nie mógł się spodziewać takiego wyniku" – dziwił się kilka dni później komentator muzyczny brytyjskiego dziennika „The Guardian”. W podobnym tonie wypowiadała się większość zachodnich dziennikarzy, przyznając zgodnie, że przegapili moment, w którym Big Bang i inni wykonawcy k-popu przestali być fenomenem azjatyckim, a stali się światowym. Z ich tonu wynikało również, że nie do końca ten fenomen rozumieją.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.