Dlaczego Polański najpierw pokochał, a potem znienawidził Amerykę.
Scenariusz „Rzezi", zjadliwej satyry na Amerykę, powstał w szwajcarskim Gstaad, gdzie Roman Polański w areszcie domowym czekał na decyzję szwajcarskiego ministerstwa sprawiedliwości, które po niemal roku ostatecznie odrzuciło wniosek o ekstradycję reżysera do USA. Sztuka Jasminy Rezy okazała się doskonałym komentarzem do sprawy sprzed 30 lat, która ciągnie się za Polańskim do dzisiaj. – Musisz ich zmanipulować! – powtarza w kółko do słuchawki prawnik, grany przez Christopha Waltza, wyrażając tym samym bliską Polańskiemu opinię na temat amerykańskiego systemu sprawiedliwości.
„Rzeź" to rzecz o bójce między dwójką dzieciaków, która urasta do rangi zbrodni, gdy do jej wyjaśniania zabierają się rodzice (choć same dzieci, niczym niegdysiejsza ofiara gwałtu Samantha Geimer oraz Polański, dawno zdążyły się dogadać). Opowieść o hipokryzji i hipokrytach; o nakręcanej ambicjami spirali nienawiści. Policzkiem wymierzonym Ameryce był już doskonały „Autor widmo”. Bohater tego filmu, szukający schronienia na odległej wyspie, skompromitowany brytyjski premier, podobnie jak Polański musiał stawić czoła poważnym oskarżeniom, by ostatecznie paść ofiarą spisku amerykańskich służb.
Oczywiście, reżyser nie zawsze walczył z Ameryką. – „Królewna Śnieżka" – odpowiedział kiedyś zapytany o pierwszy film, jaki zobaczył w życiu. – Na zawsze pozostanę pod jego wpływem. A był to wpływ wielki, mam na myśli „Wstręt” i „Matnię” – dodał z ironicznym uśmiechem. Ta wypowiedź mówi wiele o jego urzeczeniu amerykańskim kinem, a zarazem o tym, co dostrzegł pod pokrytą grubym lukrem fasadą hollywoodzkiej baśni.
„Polański. Ścigany i pożądany" – tytuł głośnego dokumentu Mariny Zenovich mówi z kolei wszystko o stosunku do Polańskiego samych Amerykanów. – Dla Europejczyków był to bohater tragiczny, człowiek, który przetrwał Holocaust, by przybyć do Stanów i mieć tu coś do powiedzenia – mówi jeden z rozmówców Zenovich. – Amerykańska prasa miała go zaś za pokręconego krasnoluda o mrocznych wizjach.
Od czasu gdy w 2009 r. sprawa gwałtu na nieletniej Samancie Geimer powróciła na czołówki gazet, Ameryka konsekwentnie ignoruje Polańskiego. Żadnej nominacji do Globów ani Oscarów nie doczekał się obsypany nagrodami w Europie „Autor widmo". A wydawało się, że sprawa Ameryka kontra Polański zbliża się do szczęśliwego finału, gdy Kodak Theater owacjami na stojąco nagrodził decyzję o przyznaniu mu Oscara za reżyserię „Pianisty” (2002). Roman Polański w Hollywood – ta historia jak dotąd nie ma happy endu. Ameryka okazała się złą macochą, która podsunąwszy zatrute jabłko, uśmierciła królewnę za życia. W najczarniejszych wizjach Roman Polański chyba nie przypuszczał, że „Królewna Śnieżka” okaże się baśnią o nim samym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.