Konkurencja w gospodarce sprzyja konkurencji w polityce
Funkcjonowanie przedsiębiorstw o różnej wielkości jest jedną z ważnych cech gospodarki. Są branże, w których rację bytu mają tylko wielkie firmy, na przykład produkcja wielkich samolotów, przemysł motoryzacyjny czy telekomunikacja. Można w nich działać jedynie na wielką skalę, co wynika z konieczności ponoszenia ogromnych kosztów choćby opracowywania nowych produktów czy utrzymywania sieci. W większości dziedzin nie istnieją jednak takie ograniczenia, a więc jest miejsce dla małych i średnich przedsiębiorstw. Co więcej, postęp techniczny obniża bariery wejścia na rynek. Tak się dzieje w przemyśle stalowym dzięki pojawieniu się pieców elektrycznych czy w energetyce wskutek upowszechnienia się turbin gazowych.
Trzeba pamiętać, że nie wszystkie fuzje, w których wyniku powstają wielkie korporacje, zdają egzamin z rachunku ekonomicznego. Niektóre są następstwem mocarstwowych ambicji menedżerów i po okresie ekspansji przychodzi czas na gwałtowną kurację odchudzającą. Taki los spotkał ostatnio międzynarodową (choć zakotwiczoną we Francji) firmę Vivendi. W konkurencyjnej gospodarce wielkość nie gwarantuje sukcesu, a czasami nawet utrzymania się na rynku; nikt nie jest zwycięzcą raz na zawsze. Konkurencja wiąże się z ryzykiem i dlatego nie wszystkim się podoba. Ludzie mało odporni na ryzyko mogą tęsknić do centralnego planowania.
Błąd skoncentrowany
W gospodarce zdominowanej przez wielkie podmioty skupienie w jednym ośrodku wielu decyzji może oznaczać koncentrację wielkich błędów. Tak się stało na przykład w Korei Południowej, gdzie sławione przez niektórych czebole lekkomyślnie i na wielką skalę zadłużyły się za granicą. Doprowadziło to w 1997 r. do krachu, który wyzwolił falę reform. Dziś - ku wielkiej satysfakcji Koreańczyków - ich ojczyznę stawia się za wzór Japończykom. Może dożyjemy czasów, gdy Polska będzie stawiana za wzór Niemcom? Skupienie władzy gospodarczej w rękach kilku wielkich rodzin czy klanów jest ryzykowne dla państwa. W skrajnym wypadku może się ono stać własnością rodzinną. Dlatego konkurencja, m.in. dzięki otwartości na świat, jest ważna nie tylko dla efektywności gospodarki, ale i dla jakości polityki. Przypominam - przy konkurencji nie ma stałych zwycięzców, konkurencja w gospodarce sprzyja więc konkurencji w polityce. Powinni o tym pamiętać wszyscy demokraci, zwłaszcza jeśli nie lubili dotychczas wolnego rynku.
Test prób i błędów
Nie jest przypadkiem, że tam, gdzie władza gospodarcza zlewa się z polityczną, narzędzia władzy państwowej są często wykorzystywane do ochrony zdobytych pozycji ekonomicznych, a więc przeciw konkurencji. Rozdzielenie władzy politycznej i gospodarczej ma głęboki sens. Trzeba też wspomnieć, że tam, gdzie wielkie firmy nie są własnością rodzinną, lecz mają wielu rozproszonych akcjonariuszy, pojawia się problem kontroli postępowania menedżerów. Pokazały to dobitnie ostatnie skandale korporacyjne w Stanach Zjednoczonych. Wprawdzie radość ze zgonu amerykańskiego modelu kapitalizmu jest przedwczesna, ale problemy okazały się poważniejsze, niż powszechnie sądzono. W demokratycznym kapitalizmie istnieje jednak tendencja do samonaprawy metodą prób i błędów, w socjalizmie zaś jedynie ciąg błędów.
Sygnalizując możli-we problemy wielkich przedsiębiorstw, jestem daleki od idealizowania systemów, w których działają głównie małe firmy. Taka sytuacja może bowiem świadczyć o istnieniu barier rozwoju przedsiębiorstw, co powoduje, że przynajmniej w niektórych dziedzinach firmy nie osiągają optymalnych rozmiarów i w efekcie produkują po zbyt wysokich kosztach. Niedawny raport instytutu McKinseya na temat Argentyny ujawnił, że w tym kraju opłaca się być małym, bo dużemu trudniej działać w szarej strefie i nie płacić podatków. W rezultacie niektóre argentyńskie firmy (m.in. zajmujące się produkcją mięsa) są za małe i dlatego mało efektywne, a to ogranicza rozwój całej gospodarki.
Tańcowały dwa Michały
Nie da się (nie należy w ogóle próbować) dekretować udziałów małych, średnich i dużych firm w gospodarce. Trzeba natomiast minimalizować bariery utrudniające tworzenie nowych przedsiębiorstw oraz funkcjonowanie już istniejących. Wtedy w gospodarce będzie stały ruch, ciągłe przypływy nowych i odpływy wcześniej założonych przedsiębiorstw. Stale będzie się pojawiać wiele nowych firm - niektóre urosną, a inne stracą miejsce na rynku; to samo może spotkać większe przedsiębiorstwa. Warto podkreślić, że w krajach posocjalistycznych, które do tej pory osiągnęły sukcesy gospodarcze, udział małych i średnich przedsiębiorstw w gospodarce jest większy niż w państwach, gdzie postęp ekonomiczny jest mniejszy. Badania Banku Światowego pokazują, że w małych i średnich przedsiębiorstwach w 1998 r. pracowało 55,1 proc. ogółu zatrudnionych na Litwie, 54,9 proc. na Węgrzech, 48,7 proc. w Czechach, 45,7 proc. w Polsce. Na Białorusi ten wskaźnik wynosił 15,9 proc., a na Ukrainie 16,9 proc.
Jedną z głównych barier powstawania i rozwoju małych firm jest tolerowanie choroby dużych przedsiębiorstw poprzez blokowanie czy opóźnianie ich prywatyzacji. Związane z tym straty prowadzą do wzrostu podatków oraz cen dóbr dostarczanych przez chore mamuty. Nie da się pomagać małym, nie naprawiając dużych. "Wspieranie" małych firm przy podtrzymywaniu choroby dużych przypomina postępowanie kierowcy, który lekko wciska na gaz, a jednocześnie do deski wdusza hamulec. n
Trzeba pamiętać, że nie wszystkie fuzje, w których wyniku powstają wielkie korporacje, zdają egzamin z rachunku ekonomicznego. Niektóre są następstwem mocarstwowych ambicji menedżerów i po okresie ekspansji przychodzi czas na gwałtowną kurację odchudzającą. Taki los spotkał ostatnio międzynarodową (choć zakotwiczoną we Francji) firmę Vivendi. W konkurencyjnej gospodarce wielkość nie gwarantuje sukcesu, a czasami nawet utrzymania się na rynku; nikt nie jest zwycięzcą raz na zawsze. Konkurencja wiąże się z ryzykiem i dlatego nie wszystkim się podoba. Ludzie mało odporni na ryzyko mogą tęsknić do centralnego planowania.
Błąd skoncentrowany
W gospodarce zdominowanej przez wielkie podmioty skupienie w jednym ośrodku wielu decyzji może oznaczać koncentrację wielkich błędów. Tak się stało na przykład w Korei Południowej, gdzie sławione przez niektórych czebole lekkomyślnie i na wielką skalę zadłużyły się za granicą. Doprowadziło to w 1997 r. do krachu, który wyzwolił falę reform. Dziś - ku wielkiej satysfakcji Koreańczyków - ich ojczyznę stawia się za wzór Japończykom. Może dożyjemy czasów, gdy Polska będzie stawiana za wzór Niemcom? Skupienie władzy gospodarczej w rękach kilku wielkich rodzin czy klanów jest ryzykowne dla państwa. W skrajnym wypadku może się ono stać własnością rodzinną. Dlatego konkurencja, m.in. dzięki otwartości na świat, jest ważna nie tylko dla efektywności gospodarki, ale i dla jakości polityki. Przypominam - przy konkurencji nie ma stałych zwycięzców, konkurencja w gospodarce sprzyja więc konkurencji w polityce. Powinni o tym pamiętać wszyscy demokraci, zwłaszcza jeśli nie lubili dotychczas wolnego rynku.
Test prób i błędów
Nie jest przypadkiem, że tam, gdzie władza gospodarcza zlewa się z polityczną, narzędzia władzy państwowej są często wykorzystywane do ochrony zdobytych pozycji ekonomicznych, a więc przeciw konkurencji. Rozdzielenie władzy politycznej i gospodarczej ma głęboki sens. Trzeba też wspomnieć, że tam, gdzie wielkie firmy nie są własnością rodzinną, lecz mają wielu rozproszonych akcjonariuszy, pojawia się problem kontroli postępowania menedżerów. Pokazały to dobitnie ostatnie skandale korporacyjne w Stanach Zjednoczonych. Wprawdzie radość ze zgonu amerykańskiego modelu kapitalizmu jest przedwczesna, ale problemy okazały się poważniejsze, niż powszechnie sądzono. W demokratycznym kapitalizmie istnieje jednak tendencja do samonaprawy metodą prób i błędów, w socjalizmie zaś jedynie ciąg błędów.
Sygnalizując możli-we problemy wielkich przedsiębiorstw, jestem daleki od idealizowania systemów, w których działają głównie małe firmy. Taka sytuacja może bowiem świadczyć o istnieniu barier rozwoju przedsiębiorstw, co powoduje, że przynajmniej w niektórych dziedzinach firmy nie osiągają optymalnych rozmiarów i w efekcie produkują po zbyt wysokich kosztach. Niedawny raport instytutu McKinseya na temat Argentyny ujawnił, że w tym kraju opłaca się być małym, bo dużemu trudniej działać w szarej strefie i nie płacić podatków. W rezultacie niektóre argentyńskie firmy (m.in. zajmujące się produkcją mięsa) są za małe i dlatego mało efektywne, a to ogranicza rozwój całej gospodarki.
Tańcowały dwa Michały
Nie da się (nie należy w ogóle próbować) dekretować udziałów małych, średnich i dużych firm w gospodarce. Trzeba natomiast minimalizować bariery utrudniające tworzenie nowych przedsiębiorstw oraz funkcjonowanie już istniejących. Wtedy w gospodarce będzie stały ruch, ciągłe przypływy nowych i odpływy wcześniej założonych przedsiębiorstw. Stale będzie się pojawiać wiele nowych firm - niektóre urosną, a inne stracą miejsce na rynku; to samo może spotkać większe przedsiębiorstwa. Warto podkreślić, że w krajach posocjalistycznych, które do tej pory osiągnęły sukcesy gospodarcze, udział małych i średnich przedsiębiorstw w gospodarce jest większy niż w państwach, gdzie postęp ekonomiczny jest mniejszy. Badania Banku Światowego pokazują, że w małych i średnich przedsiębiorstwach w 1998 r. pracowało 55,1 proc. ogółu zatrudnionych na Litwie, 54,9 proc. na Węgrzech, 48,7 proc. w Czechach, 45,7 proc. w Polsce. Na Białorusi ten wskaźnik wynosił 15,9 proc., a na Ukrainie 16,9 proc.
Jedną z głównych barier powstawania i rozwoju małych firm jest tolerowanie choroby dużych przedsiębiorstw poprzez blokowanie czy opóźnianie ich prywatyzacji. Związane z tym straty prowadzą do wzrostu podatków oraz cen dóbr dostarczanych przez chore mamuty. Nie da się pomagać małym, nie naprawiając dużych. "Wspieranie" małych firm przy podtrzymywaniu choroby dużych przypomina postępowanie kierowcy, który lekko wciska na gaz, a jednocześnie do deski wdusza hamulec. n
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.