Depresja stała się najlepszą formą promocji gwiazd
Kylie przechodzi załamanie" - napisały światowe agencje, gdy Kylie Minogue nieoczekiwanie przerwała zdjęcia do kręconego w Paryżu teledysku. Odwołała zdjęcia i konferencje, przerwała promocję płyty. Trzęsącymi się rękami pakowała walizki. Minogue jest jedną z wielu gwiazd, dla których psychiczne dołki to wykalkulowana forma promocji. Nagłośnione kryzysy i depresje pomagają świetnie sprzedać nie najlepszą płytę czy film. Idol po przejściach budzi zainteresowanie mediów i współczucie fanów.
Gdy Kylie wpadła w depresję, fani dowiedzieli się, że brytyjski model James Gooding nie zamierza się z nią żenić i zrywa związek. W rzeczywistości nie byli parą już od roku. Ale te wiadomości pozwoliły Australijce odgrywać rolę romantyczki o złamanym sercu. W aurze tajemnicy wyruszyła wraz z matką na wyprawę w dzikie rejony Australii. Tam oddawała się aborygeńskim technikom regeneracji duchowej. Nie mogło jednak być mowy o długotrwałej rozpaczy, wszak na listopad zaplanowano premierę jej nowego singla. Gdy przyleciała do Londynu, na lotnisku czekał na nią tłum reporterów. Zdjęcia Kylie, która wyszła z załamania, obiegły świat.
Teatr samobójców
Odgrywające depresje gwiazdy szukają najczęściej ukojenia w objęciach swoich matek. Kiedy Britney Spears została porzucona przez Justine'a Timberlake'a z zespołu N'Sync, najpierw publicznie opłakiwała go jako swoją "pierwszą i ostatnią prawdziwą miłość". Potem pojechała do matki po wsparcie. "Mama jest moją idolką i najlepszą przyjaciółką" - kokietowała dziennikarzy. Fotoreporterzy czatowali pod domem, chcąc uwiecznić moment, gdy Britney wyjdzie wreszcie z dołka.
Halle Berry, nagrodzona w ubiegłym roku Oscarem - najnowsza dziewczyna Bonda, w objęcia matki rzuciła się jako niedoszła samobójczyni. Kiedy rzucił ją pierwszy mąż, bejsbolista, wsiadła w garażu do samochodu, uruchomiła silnik i zaczęła wdychać spaliny. "Nagle wyobraziłam sobie, co pomyśli moja mama, gdy zobaczy mnie martwą. Ne mogłam jej tego zrobić" - wspominała później. Niedoszłą samobójczynią okazała się też Mariah Carey. Na życie targnęła się (w zwierzeniach dla prasy, bo w rzeczywistości ledwie drasnęła skórę na nadgarstku) po rozstaniu z piosenkarzem Luisem Miguelem. Rozstanie zbiegło się z klapą płyty i filmu "Glitter". I choć z dnia na dzień praktycznie spadła do trzeciej ligi, media nie rozwodziły się nad artystyczną porażką, lecz mówiły o jej załamaniu nerwowym. Sama Mariah Carey dorzucała plotki o swoim alkoholizmie i problemach psychicznych. Szybko trafiła ona na listę najbardziej intrygujących postaci 2001 r. - zagubiona i nieszczęśliwa wzbudzała emocje, jakich nie wywoływała u szczytu kariery. Otrzymała nawet propozycję roli w serialu "Ostry dyżur" - miała zagrać piosenkarkę przechodzącą załamanie nerwowe. Wkrótce wróciła na estradę i założyła własną wytwórnię.
Królewna i nikczemnicy
Gdy Carey planowała udział w jednym z najpopularniejszych seriali w USA, Edyta Górniak wystąpiła w polskim serialu "Na dobre i na złe". Zagrała piosenkarkę, która po próbie samobójczej trafia na oddział intensywnej opieki medycznej. Górniak demonstruje skłócenie ze światem prawie od początku swojej kariery. Przyczyną tego są zwykle zawistni ludzie z branży, którzy nieustannie szczują innych przeciwko bezbronnej i niezwykle uczuciowej artystce. Z każdego dołka Górniak wychodzi obdarzona jeszcze większym uwielbieniem fanów. Przykładem niech będzie to, co działo się wokół niej po wykonaniu polskiego hymnu podczas mundialu. Okazało się, że zawinili muzycy i dźwiękowcy. Bogu ducha winna piosenkarka padła ofiarą ich niekompetencji. Krucha i bezbronna Edyta "ze względów bezpieczeństwa" musiała odwołać koncerty. Pojawiała się za to w dziesiątkach kolorowych pism, gdzie opowiadała o swoim gołębim sercu i wykorzystywaniu przez różnych nikczemników. U mężczyzn wzbudzała instynkt opiekuńczy, u kobiet - macierzyński, u nastolatek - empatię.
Piosenka antydepresyjna
Depresja jest przewlekłą chorobą, podczas której "chory jest milczący i małomówny, ujemnie ocenia swoją przeszłość i teraźniejszość, nie widzi żadnych perspektyw na przyszłość" (według "Encyklopedii zdrowia"). Tymczasem o depresjach mówią gwiazdy, którym świetnie się wiedzie, tryskają też zdrowiem i energią. "Miałam załamanie nerwowe" - zwierza się "The Sun" piosenkarka Christina Aguilera. Artystka opowiada o zawodzie, jaki ją spotkał ze strony przyjaciół, którzy za pieniądze zdradzili jej sekrety prasie. Cudownym panaceum okazały się sesje nagraniowe. Artykuł w "The Sun" był w efekcie wielką promocją nowej płyty Aguilery, która niebawem trafi do sklepów. Z okładki spoziera roześmiana, skąpo odziana dziewczyna w seksownej pozie. Świeżo uleczona ofiara załamania.
Cierpienie na pokaz
Poukładane życie prywatne może pomagać w karierze politykom, ale w świecie show-biznesu trąci banałem. Nie pasuje do wizerunku artysty, który powinien cierpieć za miliony (nie tylko dolarów). Zdrada, nieszczęśliwa miłość i samotność uwiarygadniają gwiazdę. A gdy smutną historię zamyka happy end, słuchacze i widzowie zaczynają wierzyć, że ich troski też kiedyś się skończą. Gdy Nicole Kidman i Tom Cruise stali się zbyt normalni (szczęśliwego pożycia nie imały się afery) producenci przestali im proponować poważniejsze role. Kiedy rozeszła się wieść o romansie Toma z aktorką Penélope Cruz, Nicole rzuciła się w wir pracy - pokazała na ekranie mieszankę niewinności i zepsucia (w roli obiektu pożądania w "Moulin Rouge", jako samotna matka w "Innych"). Efekt: Złoty Glob, nominacja do Oscara i zwielokrotnienie stawek za role.
Gwiazdy, które udają depresję, łatwo zapominają o swoich prawdziwych problemach. Zazwyczaj to one same były ich przyczyną. Pierwszy mąż Halle Berry rzucił, bo go zdradzała. Współpracownicy Edyty Górniak mówią, że prywatnie jest osobą twardą i bezwzględną, często po trupach zmierzającą do celu. Jeśli więc istnieją artyści, którzy naprawdę cierpią na depresję czy załamanie, to się z tym nie afiszują. Tacy są na przykład Lou Reed czy Nick Cave, a dawniej była Edith Piaf.
Gdy Kylie wpadła w depresję, fani dowiedzieli się, że brytyjski model James Gooding nie zamierza się z nią żenić i zrywa związek. W rzeczywistości nie byli parą już od roku. Ale te wiadomości pozwoliły Australijce odgrywać rolę romantyczki o złamanym sercu. W aurze tajemnicy wyruszyła wraz z matką na wyprawę w dzikie rejony Australii. Tam oddawała się aborygeńskim technikom regeneracji duchowej. Nie mogło jednak być mowy o długotrwałej rozpaczy, wszak na listopad zaplanowano premierę jej nowego singla. Gdy przyleciała do Londynu, na lotnisku czekał na nią tłum reporterów. Zdjęcia Kylie, która wyszła z załamania, obiegły świat.
Teatr samobójców
Odgrywające depresje gwiazdy szukają najczęściej ukojenia w objęciach swoich matek. Kiedy Britney Spears została porzucona przez Justine'a Timberlake'a z zespołu N'Sync, najpierw publicznie opłakiwała go jako swoją "pierwszą i ostatnią prawdziwą miłość". Potem pojechała do matki po wsparcie. "Mama jest moją idolką i najlepszą przyjaciółką" - kokietowała dziennikarzy. Fotoreporterzy czatowali pod domem, chcąc uwiecznić moment, gdy Britney wyjdzie wreszcie z dołka.
Halle Berry, nagrodzona w ubiegłym roku Oscarem - najnowsza dziewczyna Bonda, w objęcia matki rzuciła się jako niedoszła samobójczyni. Kiedy rzucił ją pierwszy mąż, bejsbolista, wsiadła w garażu do samochodu, uruchomiła silnik i zaczęła wdychać spaliny. "Nagle wyobraziłam sobie, co pomyśli moja mama, gdy zobaczy mnie martwą. Ne mogłam jej tego zrobić" - wspominała później. Niedoszłą samobójczynią okazała się też Mariah Carey. Na życie targnęła się (w zwierzeniach dla prasy, bo w rzeczywistości ledwie drasnęła skórę na nadgarstku) po rozstaniu z piosenkarzem Luisem Miguelem. Rozstanie zbiegło się z klapą płyty i filmu "Glitter". I choć z dnia na dzień praktycznie spadła do trzeciej ligi, media nie rozwodziły się nad artystyczną porażką, lecz mówiły o jej załamaniu nerwowym. Sama Mariah Carey dorzucała plotki o swoim alkoholizmie i problemach psychicznych. Szybko trafiła ona na listę najbardziej intrygujących postaci 2001 r. - zagubiona i nieszczęśliwa wzbudzała emocje, jakich nie wywoływała u szczytu kariery. Otrzymała nawet propozycję roli w serialu "Ostry dyżur" - miała zagrać piosenkarkę przechodzącą załamanie nerwowe. Wkrótce wróciła na estradę i założyła własną wytwórnię.
Królewna i nikczemnicy
Gdy Carey planowała udział w jednym z najpopularniejszych seriali w USA, Edyta Górniak wystąpiła w polskim serialu "Na dobre i na złe". Zagrała piosenkarkę, która po próbie samobójczej trafia na oddział intensywnej opieki medycznej. Górniak demonstruje skłócenie ze światem prawie od początku swojej kariery. Przyczyną tego są zwykle zawistni ludzie z branży, którzy nieustannie szczują innych przeciwko bezbronnej i niezwykle uczuciowej artystce. Z każdego dołka Górniak wychodzi obdarzona jeszcze większym uwielbieniem fanów. Przykładem niech będzie to, co działo się wokół niej po wykonaniu polskiego hymnu podczas mundialu. Okazało się, że zawinili muzycy i dźwiękowcy. Bogu ducha winna piosenkarka padła ofiarą ich niekompetencji. Krucha i bezbronna Edyta "ze względów bezpieczeństwa" musiała odwołać koncerty. Pojawiała się za to w dziesiątkach kolorowych pism, gdzie opowiadała o swoim gołębim sercu i wykorzystywaniu przez różnych nikczemników. U mężczyzn wzbudzała instynkt opiekuńczy, u kobiet - macierzyński, u nastolatek - empatię.
Piosenka antydepresyjna
Depresja jest przewlekłą chorobą, podczas której "chory jest milczący i małomówny, ujemnie ocenia swoją przeszłość i teraźniejszość, nie widzi żadnych perspektyw na przyszłość" (według "Encyklopedii zdrowia"). Tymczasem o depresjach mówią gwiazdy, którym świetnie się wiedzie, tryskają też zdrowiem i energią. "Miałam załamanie nerwowe" - zwierza się "The Sun" piosenkarka Christina Aguilera. Artystka opowiada o zawodzie, jaki ją spotkał ze strony przyjaciół, którzy za pieniądze zdradzili jej sekrety prasie. Cudownym panaceum okazały się sesje nagraniowe. Artykuł w "The Sun" był w efekcie wielką promocją nowej płyty Aguilery, która niebawem trafi do sklepów. Z okładki spoziera roześmiana, skąpo odziana dziewczyna w seksownej pozie. Świeżo uleczona ofiara załamania.
Cierpienie na pokaz
Poukładane życie prywatne może pomagać w karierze politykom, ale w świecie show-biznesu trąci banałem. Nie pasuje do wizerunku artysty, który powinien cierpieć za miliony (nie tylko dolarów). Zdrada, nieszczęśliwa miłość i samotność uwiarygadniają gwiazdę. A gdy smutną historię zamyka happy end, słuchacze i widzowie zaczynają wierzyć, że ich troski też kiedyś się skończą. Gdy Nicole Kidman i Tom Cruise stali się zbyt normalni (szczęśliwego pożycia nie imały się afery) producenci przestali im proponować poważniejsze role. Kiedy rozeszła się wieść o romansie Toma z aktorką Penélope Cruz, Nicole rzuciła się w wir pracy - pokazała na ekranie mieszankę niewinności i zepsucia (w roli obiektu pożądania w "Moulin Rouge", jako samotna matka w "Innych"). Efekt: Złoty Glob, nominacja do Oscara i zwielokrotnienie stawek za role.
Gwiazdy, które udają depresję, łatwo zapominają o swoich prawdziwych problemach. Zazwyczaj to one same były ich przyczyną. Pierwszy mąż Halle Berry rzucił, bo go zdradzała. Współpracownicy Edyty Górniak mówią, że prywatnie jest osobą twardą i bezwzględną, często po trupach zmierzającą do celu. Jeśli więc istnieją artyści, którzy naprawdę cierpią na depresję czy załamanie, to się z tym nie afiszują. Tacy są na przykład Lou Reed czy Nick Cave, a dawniej była Edith Piaf.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.