Skoro rolnicy utworzyli gospodarstwa agroturystyczne, to górnicy w likwidowanych kopalniach mogliby urządzać randki w ciemno
Pieniądze - podobnie jak dzieci - trzeba umieć robić. To prawda starsza niż wykopaliska w Biskupinie czy konstrukcja małego fiata. Niestety, statystyki wykazują, że obie umiejętności stopniowo w Polsce zanikają. Z roku na rok w szpitalach rodzi się mniej dzieci, a w bankach mniej pieniędzy. Ostatni biznesmeni, którzy potrafili robić pieniądze, wycofali się z interesu i przerzucili na robienie dzieci. Niestety, ci, którzy latami robili tylko dzieci, nie przekwalifikowali się na robienie pieniędzy. Być może wynika to z faktu, że niektórzy usiłują robić pieniądze tymi samymi metodami, którymi robili dzieci.
W dobie recesji pytanie: "Jak dobrze ubić interes?" to zagadnienie, które wbrew pozorom interesuje nie tylko kurtyzany. Trzepanie kasy to nie trzepanie dywanów. W wypadku tej pierwszej czynności trzeba mieć pomysł. Na pomysł - podobnie jak do dołu w lesie - można wpaść. Adam Maniura, skromny nauczyciel katechezy z Bytomia, wpadł na pomysł lepszy niż wynalazca lodówki z podgrzewaczem. Prasa doniosła, że przedsiębiorczy nauczyciel otworzył pierwszą w Polsce i na świecie (a także prawdopodobnie w kosmosie) wypożyczalnię różańców. Zdaniem autora pomysłu, skoro można wypożyczyć film, to można i różaniec. Trudno odmówić logiki temu twierdzeniu. Ubijanie interesu to przecież to samo co ubijanie ziemniaków na obiad. Najlepiej ubija się interes, gdy jest na coś popyt. W Polsce popyt na różańce jest w niektórych regionach większy niż na ziemniaki. Maniura - jeśli starczy mu energii - z pewnością rozwinie jeszcze skrzydła. Młodzież z liceum, w którym uczy Maniura, z pewnością chętnie wypożycza różańce, chcąc się dobrze zapisać w pamięci nauczyciela (na wypadek klasówek i odpytywania). Katecheta jak nic poleci do nieba, bo regulamin wypożyczalni mówi, że wypożyczając różaniec na dzień, jedną "zdrowaśkę" trzeba zmówić w intencji firmy. Jak się Maniurze trafi finansowa klapa, to z pewnością znajdzie robotę w nowej telewizji księdza Rydzyka, gdzie będzie wypożyczał różańce całodobowo i przez numery zaczynające się od 0700.
Zamiast ględzić o biedzie i słabych zarobkach, wielu powinno się wziąć do robienia pieniędzy. Ktoś przedsiębiorczy mógłby otworzyć wypożyczalnię klęczników przed Sejmem. Chociaż to chyba pomysł nie na obecną kadencję. Większy interes można by zrobić, otwierając w kuluarach na Wiejskiej wypożyczalnię kaftanów bezpieczeństwa. Taki poseł Janowski czy Lepper powinni w nich chodzić stale i pewnie chętnie by skorzystali. Kaftany - jak wiadomo - są koloru białego i zimą dają dodatkowe ocieplenie. Poza tym jak człowiek nie wie, co z rękami zrobić w trakcie głosowania, to taki kaftan jest w sam raz. Przed modnymi dyskotekami można by otworzyć wypożyczalnie stringów dla małoletnich blondynek, którym matki nie pozwalają nosić takich paskudztw, a obok komisariatów wypożyczalnie pał dla żon czekających na pijanych mężów. W niektórych dzielnicach Warszawy można by spokojnie zrobić interes na wypożyczalni kamizelek kuloodpornych, kastetów czy kijów bejsbolowych. Skoro rolnicy utworzyli w swych zapadłych wiochach gospodarstwa agroturystyczne, to na Śląsku górnicy w likwidowanych kopalniach mogliby urządzać randki w ciemno dla zakochanych par czy dla picu uruchomić taśmową produkcję czarnych dziur kosmicznych i ściągać tam fanów UFO z całego świata. W zdrowych regionach Polski można by otworzyć sklepy z chorobami i sprzedawać tanio anginę, koklusz czy zapalenie płuc.
Niestety, w Polsce jedynym dobrym pomysłem, na jaki wpada większość, jest założenie nowej partii albo nogi na nogę, a nie założenie własnego interesu. Czasem trzeba stanąć na głowie, aby później móc stanąć na nogach. A interes głupi nie jest i bywa, że więdnie, gdy o niego nie dbamy. Jak twierdzą przedstawicielki biznesu erotycznego, każdy interes wymaga starań, aby mógł sobie urosnąć.
W dobie recesji pytanie: "Jak dobrze ubić interes?" to zagadnienie, które wbrew pozorom interesuje nie tylko kurtyzany. Trzepanie kasy to nie trzepanie dywanów. W wypadku tej pierwszej czynności trzeba mieć pomysł. Na pomysł - podobnie jak do dołu w lesie - można wpaść. Adam Maniura, skromny nauczyciel katechezy z Bytomia, wpadł na pomysł lepszy niż wynalazca lodówki z podgrzewaczem. Prasa doniosła, że przedsiębiorczy nauczyciel otworzył pierwszą w Polsce i na świecie (a także prawdopodobnie w kosmosie) wypożyczalnię różańców. Zdaniem autora pomysłu, skoro można wypożyczyć film, to można i różaniec. Trudno odmówić logiki temu twierdzeniu. Ubijanie interesu to przecież to samo co ubijanie ziemniaków na obiad. Najlepiej ubija się interes, gdy jest na coś popyt. W Polsce popyt na różańce jest w niektórych regionach większy niż na ziemniaki. Maniura - jeśli starczy mu energii - z pewnością rozwinie jeszcze skrzydła. Młodzież z liceum, w którym uczy Maniura, z pewnością chętnie wypożycza różańce, chcąc się dobrze zapisać w pamięci nauczyciela (na wypadek klasówek i odpytywania). Katecheta jak nic poleci do nieba, bo regulamin wypożyczalni mówi, że wypożyczając różaniec na dzień, jedną "zdrowaśkę" trzeba zmówić w intencji firmy. Jak się Maniurze trafi finansowa klapa, to z pewnością znajdzie robotę w nowej telewizji księdza Rydzyka, gdzie będzie wypożyczał różańce całodobowo i przez numery zaczynające się od 0700.
Zamiast ględzić o biedzie i słabych zarobkach, wielu powinno się wziąć do robienia pieniędzy. Ktoś przedsiębiorczy mógłby otworzyć wypożyczalnię klęczników przed Sejmem. Chociaż to chyba pomysł nie na obecną kadencję. Większy interes można by zrobić, otwierając w kuluarach na Wiejskiej wypożyczalnię kaftanów bezpieczeństwa. Taki poseł Janowski czy Lepper powinni w nich chodzić stale i pewnie chętnie by skorzystali. Kaftany - jak wiadomo - są koloru białego i zimą dają dodatkowe ocieplenie. Poza tym jak człowiek nie wie, co z rękami zrobić w trakcie głosowania, to taki kaftan jest w sam raz. Przed modnymi dyskotekami można by otworzyć wypożyczalnie stringów dla małoletnich blondynek, którym matki nie pozwalają nosić takich paskudztw, a obok komisariatów wypożyczalnie pał dla żon czekających na pijanych mężów. W niektórych dzielnicach Warszawy można by spokojnie zrobić interes na wypożyczalni kamizelek kuloodpornych, kastetów czy kijów bejsbolowych. Skoro rolnicy utworzyli w swych zapadłych wiochach gospodarstwa agroturystyczne, to na Śląsku górnicy w likwidowanych kopalniach mogliby urządzać randki w ciemno dla zakochanych par czy dla picu uruchomić taśmową produkcję czarnych dziur kosmicznych i ściągać tam fanów UFO z całego świata. W zdrowych regionach Polski można by otworzyć sklepy z chorobami i sprzedawać tanio anginę, koklusz czy zapalenie płuc.
Niestety, w Polsce jedynym dobrym pomysłem, na jaki wpada większość, jest założenie nowej partii albo nogi na nogę, a nie założenie własnego interesu. Czasem trzeba stanąć na głowie, aby później móc stanąć na nogach. A interes głupi nie jest i bywa, że więdnie, gdy o niego nie dbamy. Jak twierdzą przedstawicielki biznesu erotycznego, każdy interes wymaga starań, aby mógł sobie urosnąć.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.