Polska Akademia Plagiatu
W numerze 22 opublikowaliśmy artykuł Grzegorza Pawelczyka i Rafała Pleśniaka "Polska Akademia Plagiatu". Zawarty był w nim zarzut zbieżności dwóch prac naukowych z Zakładu Farmakodynamiki Akademii Medycznej w Białymstoku - rozprawy habilitacyjnej dr Ewy Chabielskiej ("Badanie nad mechanizmem przeciwzakrzepowego działania kaptoprylu i losartanu w modelu zakrzepicy żylnej u szczura") oraz doktoratu Andrzeja Kubika ("Przeciwzakrzepowe działanie kaptoprylu i enalaprylu u młodych osobników - badania doświadczalne"). Sprawę, za zgodą obu zainteresowanych stron, zbadał niezależny ekspert, wybitny naukowiec - prof. dr hab. Ryszard J. Gryglewski, członek PAN, PAU oraz Academia Europea. Oto wydana przez niego opinia:
"Wyrażam opinię, że zarzut plagiatu jest chybiony i został postawiony przez osobę nie mającą wystarczającej wiedzy na temat różnic w patomechanizmie nadciśnienia tętniczego u dzieci, młodzieży i dorosłych, a w szczególności różnic wiekowych w ekspresji i działaniu enzymu konwertującego (ACE), który jest celem farmakologicznego działania badanych leków, tj. inhibitorów ACE (ACE-I). Całkowita niezależność merytoryczna obu prac jasno wynika z ich rozdziałów 'Cel pracy', które to cele zostały w obu pracach osiągnięte.
Dr Chabielska dokonuje oceny przeciwzakrzepowego działania kaptoprylu i lozartanu wobec braku danych dotyczących efektów ACE-I i blokerów receptora AT 1 w zakrzepicy żylnej. Głównym i osiągniętym celem jej pracy było sprawdzenie czy farmakologiczna ingerencja na poziomie biosyntezy (ACE-I) lub tkankowego działania (antagonista receptorów AT 1) działa przeciwzakrzepowo u dorosłych szczurów z nadciśnieniem lub bez.
Dr Andrzej Kubik pisze natomiast: '...ze zdziwieniem należy stwierdzić, że ACE-I były bardzo niechętnie stosowane u dzieci, a zwłaszcza noworodków...'. Omawiając dalej doniesienia o przeciwzakrzepowym działaniu ACE-I u dorosłych osobników, autor za cel swojej pracy stawia ocenę i porównanie działania przeciwzakrzepowego enalaprylu i kaptoprylu u młodych szczurów.
W obu pracach w sferze poznawczej chodziło zupełnie o co innego. Metoda badania była ta sama, ale wykorzystano ją do innych celów. Jeśli jakiś ośrodek naukowy opracuje własną oryginalną dobrą metodę - to rzecz jasna, że powinien stosować ją jak najczęściej. Tak właśnie dzieje się w Zakładzie Farmakodynamiki AM w Białymstoku - oni mają opracowaną metodę badania przeciwzakrzepowego działania leków w układzie żylnym. Kierownik tego zakładu prof. dr hab. Włodzimierz Buczko jest jednym z najwybitniejszych polskich farmakologów specjalizujących się w badaniach nad rolą angiotenzyny i innych peptydów w regulacji czynności płytek krwi i układu krzepnięcia. Jest on znany światowej nauce - to oryginalny umysł badacza i szlachetny charakter. Dlaczego go to spotkało?"
prof. dr hab. Ryszard J. Gryglewski
Puławy
Polskie euro
Niedawno komisarz Unii Europejskiej Günter Verheugen w związku z dopłatami bezpośrednimi dla rolników polskich powiedział, że "euro w Polsce to całkiem inne euro niż w Niemczech i innych krajach UE". Ma rację. Po porównaniu cen artykułów żywnościowych, przemysłowych i cen usług w Polsce z ich odpowiednikami w unii widać dużą różnicę siły nabywczej euro. Siła nabywcza 1000 euro w Polsce (około 4000 zł) odpowiada sile nabywczej około 1800 euro średnio na rynkach krajów unii. Można to wyliczyć za pomocą wskaźnika PPP (purchasing power parity), który porównuje wszystkie waluty. Wskaźnik ten wylicza Bank Światowy corocznie i nie ma tu mowy o manipulacji. Potwierdzeniem tego jest tzw. koszyk cen i usług (tygodnik "Polityka" nr 1 z 5.01.2002).
Za rok 1998 wskaźnik PPP dla polskiego złotego wynosił 1,8, a za rok 2000 - 2,14, czyli rośnie, co potwierdzają roczniki statystyczne. Jeżeli polski rolnik dostałby na gospodarstwo na przykład 1000 euro dotacji, to w Polsce kupi on dwukrotnie więcej (dokładnie 2,1) towarów i usług niż rolnik unii u siebie za to samo 1000 euro. W tym świetle proponowane nam 40 procent dopłat bezpośrednich odpowiada w rzeczywistości 84 procentom rolnika UE. Co robią nasi radcy handlowi, skoro nigdzie te wyliczenia nie są nagłaśniane?
Stale powtarza się, że rolnik polski ma dostać tylko 40 procent dopłat rolnika z unii. Brak orientacji ekonomicznej naszego społeczeństwa w zakresie siły nabywczej euro i złotego skutkuje także tym, że na przykład polski burmistrz, słysząc od kolegi burmistrza z UE, że tamten zarabia 3000 euro, mnoży to razy cztery i wszelkimi siłami (czytaj: korupcja) zmierza do osiągnięcia zarobku 12 tys. zł, co w rzeczywistości ma dwa razy większą siłę nabywczą niż te 3000 euro w UE. Wielu Polaków o wysokich zarobkach nawet nie wie, że realnie zarabia więcej od obywateli krajów unijnych pracujących na tych samych stanowiskach.
JACEK TYCHOWSKI
Dywidenda żebraka
Nareszcie to, co wyprawiają nasi górnicy, ktoś nazwał po imieniu ("Dywidenda żebraka", nr 50). Kilka dni temu jeden z górniczych przywódców związkowych powiedział w telewizji "niech się nikomu nie śni, że górnik będzie zarabiał 1300 złotych". Nie mam nic przeciwko temu, żeby górnik zarabiał nawet 13 tys. zł, ale chodzi właśnie o to, żeby zarabiał. Jeśli górnik wyfedruje określoną ilość węgla, to nie zarobił jeszcze nic. Ten węgiel trzeba sprzedać i dopiero różnica pomiędzy uzyskanym przychodem a kosztem pozyskania tego węgla stanowi dochód, na podstawie którego można określić zarobek górnika i ustalić, jaka może być jego pensja. Dzisiaj właśnie jest tak, że górnik zarabia 1300 zł, a jego pensja jest dwa razy większa. Na tę różnicę składa się cała reszta społeczeństwa. Górnicy nie rozumieją, że zapłata nie należy się za ciężką pracę (tak było w socjalizmie), tylko za pracę potrzebną. Można kopać doły lub tłuc kamienie (to praca równie ciężka), ale jeśli te potłuczone kamienie nie są nikomu potrzebne, to można się narobić i nie zarobić nic. Szkoda, że w kolejnych rządach nie znalazł się nikt odważny, kto tupnąłby nogą i powiedział: "Dosyć tego!". Rząd powinien po cichu dogadać się z rozsądną częścią opozycji, zabezpieczyć dostawy węgla z importu i zgodzić się na górniczy strajk generalny, bo inaczej z tej pętli nie wyjdziemy nigdy. Byłaby przynajmniej nadzieja na powtórzenie scenariusza brytyjskiego. Swoją drogą najwyższy czas sprawdzić, czy faworyzowanie jednej grupy zawodowej kosztem reszty społeczeństwa jest zgodne z konstytucją RP, bo - moim zdaniem - nie jest.
JANUSZ OLEŚ
Lista Sendlerowej
W notce "Lista Sendlerowej" (nr 49) omyłkowo podaliśmy informację, że pani Irena Sendler mieszka w Kansas. Naprawdę mieszka w Warszawie. Za pomyłkę przepraszam.
Łukasz Radwan
Luka Rydzyka
Dlaczego autorzy artykułu "Luka Rydzyka" (nr 49), pisząc o tym, że Radio Maryja nie płaci podatku dochodowego, nie wspominają, że płaci ono podatek VAT i nie korzysta ze zwolnień przysługujących zwykłym przedsiębiorstwom. Czyżby luka w pamięci? Nie jestem sympatykiem Radia Maryja, ale cenię obiektywizm.
MARIA CZARNECKA
W numerze 22 opublikowaliśmy artykuł Grzegorza Pawelczyka i Rafała Pleśniaka "Polska Akademia Plagiatu". Zawarty był w nim zarzut zbieżności dwóch prac naukowych z Zakładu Farmakodynamiki Akademii Medycznej w Białymstoku - rozprawy habilitacyjnej dr Ewy Chabielskiej ("Badanie nad mechanizmem przeciwzakrzepowego działania kaptoprylu i losartanu w modelu zakrzepicy żylnej u szczura") oraz doktoratu Andrzeja Kubika ("Przeciwzakrzepowe działanie kaptoprylu i enalaprylu u młodych osobników - badania doświadczalne"). Sprawę, za zgodą obu zainteresowanych stron, zbadał niezależny ekspert, wybitny naukowiec - prof. dr hab. Ryszard J. Gryglewski, członek PAN, PAU oraz Academia Europea. Oto wydana przez niego opinia:
"Wyrażam opinię, że zarzut plagiatu jest chybiony i został postawiony przez osobę nie mającą wystarczającej wiedzy na temat różnic w patomechanizmie nadciśnienia tętniczego u dzieci, młodzieży i dorosłych, a w szczególności różnic wiekowych w ekspresji i działaniu enzymu konwertującego (ACE), który jest celem farmakologicznego działania badanych leków, tj. inhibitorów ACE (ACE-I). Całkowita niezależność merytoryczna obu prac jasno wynika z ich rozdziałów 'Cel pracy', które to cele zostały w obu pracach osiągnięte.
Dr Chabielska dokonuje oceny przeciwzakrzepowego działania kaptoprylu i lozartanu wobec braku danych dotyczących efektów ACE-I i blokerów receptora AT 1 w zakrzepicy żylnej. Głównym i osiągniętym celem jej pracy było sprawdzenie czy farmakologiczna ingerencja na poziomie biosyntezy (ACE-I) lub tkankowego działania (antagonista receptorów AT 1) działa przeciwzakrzepowo u dorosłych szczurów z nadciśnieniem lub bez.
Dr Andrzej Kubik pisze natomiast: '...ze zdziwieniem należy stwierdzić, że ACE-I były bardzo niechętnie stosowane u dzieci, a zwłaszcza noworodków...'. Omawiając dalej doniesienia o przeciwzakrzepowym działaniu ACE-I u dorosłych osobników, autor za cel swojej pracy stawia ocenę i porównanie działania przeciwzakrzepowego enalaprylu i kaptoprylu u młodych szczurów.
W obu pracach w sferze poznawczej chodziło zupełnie o co innego. Metoda badania była ta sama, ale wykorzystano ją do innych celów. Jeśli jakiś ośrodek naukowy opracuje własną oryginalną dobrą metodę - to rzecz jasna, że powinien stosować ją jak najczęściej. Tak właśnie dzieje się w Zakładzie Farmakodynamiki AM w Białymstoku - oni mają opracowaną metodę badania przeciwzakrzepowego działania leków w układzie żylnym. Kierownik tego zakładu prof. dr hab. Włodzimierz Buczko jest jednym z najwybitniejszych polskich farmakologów specjalizujących się w badaniach nad rolą angiotenzyny i innych peptydów w regulacji czynności płytek krwi i układu krzepnięcia. Jest on znany światowej nauce - to oryginalny umysł badacza i szlachetny charakter. Dlaczego go to spotkało?"
prof. dr hab. Ryszard J. Gryglewski
Puławy
Polskie euro
Niedawno komisarz Unii Europejskiej Günter Verheugen w związku z dopłatami bezpośrednimi dla rolników polskich powiedział, że "euro w Polsce to całkiem inne euro niż w Niemczech i innych krajach UE". Ma rację. Po porównaniu cen artykułów żywnościowych, przemysłowych i cen usług w Polsce z ich odpowiednikami w unii widać dużą różnicę siły nabywczej euro. Siła nabywcza 1000 euro w Polsce (około 4000 zł) odpowiada sile nabywczej około 1800 euro średnio na rynkach krajów unii. Można to wyliczyć za pomocą wskaźnika PPP (purchasing power parity), który porównuje wszystkie waluty. Wskaźnik ten wylicza Bank Światowy corocznie i nie ma tu mowy o manipulacji. Potwierdzeniem tego jest tzw. koszyk cen i usług (tygodnik "Polityka" nr 1 z 5.01.2002).
Za rok 1998 wskaźnik PPP dla polskiego złotego wynosił 1,8, a za rok 2000 - 2,14, czyli rośnie, co potwierdzają roczniki statystyczne. Jeżeli polski rolnik dostałby na gospodarstwo na przykład 1000 euro dotacji, to w Polsce kupi on dwukrotnie więcej (dokładnie 2,1) towarów i usług niż rolnik unii u siebie za to samo 1000 euro. W tym świetle proponowane nam 40 procent dopłat bezpośrednich odpowiada w rzeczywistości 84 procentom rolnika UE. Co robią nasi radcy handlowi, skoro nigdzie te wyliczenia nie są nagłaśniane?
Stale powtarza się, że rolnik polski ma dostać tylko 40 procent dopłat rolnika z unii. Brak orientacji ekonomicznej naszego społeczeństwa w zakresie siły nabywczej euro i złotego skutkuje także tym, że na przykład polski burmistrz, słysząc od kolegi burmistrza z UE, że tamten zarabia 3000 euro, mnoży to razy cztery i wszelkimi siłami (czytaj: korupcja) zmierza do osiągnięcia zarobku 12 tys. zł, co w rzeczywistości ma dwa razy większą siłę nabywczą niż te 3000 euro w UE. Wielu Polaków o wysokich zarobkach nawet nie wie, że realnie zarabia więcej od obywateli krajów unijnych pracujących na tych samych stanowiskach.
JACEK TYCHOWSKI
Dywidenda żebraka
Nareszcie to, co wyprawiają nasi górnicy, ktoś nazwał po imieniu ("Dywidenda żebraka", nr 50). Kilka dni temu jeden z górniczych przywódców związkowych powiedział w telewizji "niech się nikomu nie śni, że górnik będzie zarabiał 1300 złotych". Nie mam nic przeciwko temu, żeby górnik zarabiał nawet 13 tys. zł, ale chodzi właśnie o to, żeby zarabiał. Jeśli górnik wyfedruje określoną ilość węgla, to nie zarobił jeszcze nic. Ten węgiel trzeba sprzedać i dopiero różnica pomiędzy uzyskanym przychodem a kosztem pozyskania tego węgla stanowi dochód, na podstawie którego można określić zarobek górnika i ustalić, jaka może być jego pensja. Dzisiaj właśnie jest tak, że górnik zarabia 1300 zł, a jego pensja jest dwa razy większa. Na tę różnicę składa się cała reszta społeczeństwa. Górnicy nie rozumieją, że zapłata nie należy się za ciężką pracę (tak było w socjalizmie), tylko za pracę potrzebną. Można kopać doły lub tłuc kamienie (to praca równie ciężka), ale jeśli te potłuczone kamienie nie są nikomu potrzebne, to można się narobić i nie zarobić nic. Szkoda, że w kolejnych rządach nie znalazł się nikt odważny, kto tupnąłby nogą i powiedział: "Dosyć tego!". Rząd powinien po cichu dogadać się z rozsądną częścią opozycji, zabezpieczyć dostawy węgla z importu i zgodzić się na górniczy strajk generalny, bo inaczej z tej pętli nie wyjdziemy nigdy. Byłaby przynajmniej nadzieja na powtórzenie scenariusza brytyjskiego. Swoją drogą najwyższy czas sprawdzić, czy faworyzowanie jednej grupy zawodowej kosztem reszty społeczeństwa jest zgodne z konstytucją RP, bo - moim zdaniem - nie jest.
JANUSZ OLEŚ
Lista Sendlerowej
W notce "Lista Sendlerowej" (nr 49) omyłkowo podaliśmy informację, że pani Irena Sendler mieszka w Kansas. Naprawdę mieszka w Warszawie. Za pomyłkę przepraszam.
Łukasz Radwan
Luka Rydzyka
Dlaczego autorzy artykułu "Luka Rydzyka" (nr 49), pisząc o tym, że Radio Maryja nie płaci podatku dochodowego, nie wspominają, że płaci ono podatek VAT i nie korzysta ze zwolnień przysługujących zwykłym przedsiębiorstwom. Czyżby luka w pamięci? Nie jestem sympatykiem Radia Maryja, ale cenię obiektywizm.
MARIA CZARNECKA
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.