Wśród różnych przejawów barbarzyństwa, jakiego dopuszcza się człowiek wobec natury, wyjątkowe miejsce zajmuje polowanie na ptaki. Można jakoś próbować usprawiedliwić kogoś, kto nie ma w zimie czym palić w piecu, więc puszcza z dymem gumiaki czy śmieci. Na świecie widywałem sytuacje, w których byt rodziny autentycznie zależał od tego, czy uda się (legalnie czy nie) upolować jakiegoś zająca albo antylopę. W europejskich warunkach nie ma jednak żadnego moralnego (ekologicznego i ekonomicznego takoż) usprawiedliwienia dla panów (rzadziej pań), którzy jednego dnia w ujściu Warty z przeładowywanej przez pomocników broni półautomatycznej pozbawiają życia kilka setek gęsi, nie interesując się nawet ich mięsem, czerpiąc satysfakcję wyłącznie z realizacji instynktu tak prymitywnego, że aż brakuje słów.
Wielu już mnie za to nienawidzi, nie szkodzi, nie przestanę powtarzać – myślistwo jako takie to dziś coś, co nie powinno mieścić się w standardach cywilizowanego człowieka. „Łowczy” mogliby już naprawdę przestać wciskać wszystkim wzruszające opowieści o – dajmy na to – tym, jak troszczą się o przyrodę, bo karmią zimą zwierzęta. No patrzcie, co za dobre serduszka – dokarmią, by później zastrzelić. I zaburzyć naturalną równowagę, o którą przecież podobno tak walczą. Przyroda przez wieki radziła sobie bez wsparcia kół łowieckich i również poprzez ostre zimy regulowała liczebność i stan populacji. Dziś przez owe akty troski sztucznie nakręca się choćby populację dzików. Te nie są w stanie znaleźć odpowiedniej ilości paszy w lesie, idą więc w szkodę na pola, a wtedy rolnicy wzywają myśliwych i ci wreszcie nie mają wyboru: przebierają się w mistyczne szaty odwiecznych strażników porządku natury i mogą zrobić to, o co chodziło od początku – poczuć satysfakcję z pozbawiania życia istoty słabszej od siebie (nieważne, na jakim szczeblu egzystencjalnej drabiny się znajduje).
Kochani „łowcy”, nie wciskajcie nam tych pięknych kitów, że przecież w przyrodzie też jest eliminacja, jeden zabija drugiego, więc myśliwy robi to, co i tak by się stało. Świat przyrody niech się rządzi sam, mnie od praw zwierząt znacznie bardziej interesują obowiązki człowieka. Nie wnikam w status ontologiczny jelenia, pytam o to, co siedzi w głowie mojego bliźniego, który syci się tym, że coś żyło, a teraz leży martwe w kałuży krwi. Który dobrowolnie degraduje swoje człowieczeństwo do bycia perwersyjnym (bo nie walczącym tu o byt) drapieżnikiem. Lubicie łazić po lesie, tropić, odkrywać tajemnice natury? Super,ale dlaczego ta historia musi się kończyć strzałem? Chcesz się nauczyć celować? Kup komplet rzutków. Albo zdobądź się na szczerość. Przyznaj, że z rzutkami nie będzie tej atawistycznej frajdy, że tobie też udało się wygrać w życiu jakąś walkę. Że z przeciwnikiem tysiąckrotnie słabszym? Trup to trup. Stojąc nad nim, jesteś silny, męski, boski, ta sterta piór to problemy z kredytem, wredny szef, stres w pracy. Nastąpiło odreagowanie. Jaki koszt zapłaci za to twoje człowieczeństwo?
W internecie ruszyła kampania na rzecz zdelegalizowania polowań na ptaki (absurdu najczystszego z czystych, tu żaden argument myśliwych nie broni się dłużej niż pięć sekund). Na stronie Niechzyja.pl można podpisać stosowne petycje, dowiedzieć się, jak potężne szkody czynią w środowisku tony wystrzeliwanego w powietrze ołowiu, jaką ruinę w relacjach w świecie zwierząt powodują ci relaksujący się zabijaniem dżentelmeni, rozprawić się z mitami, które narosły wokół myślistwa (to nie jest żadna polska tradycja, jak przyznają sami łowcy – polowanie dla „funu”, a nie dla mięsa, wprowadził u nas August II Mocny, robiący wiele, by na różne przedziwne sposoby potwierdzić swoją obciążoną potężnymi kompleksami męskość). Przestać traktować to na zasadzie: zawsze było, zawsze będzie.
Myśliwskie lobby jest zbyt silne, żeby tę sprawę kiedykolwiek udało się w Polsce skutecznie przeprowadzić. Może jednak organizatorom kampanii uda się sprawić, że gdy następnym razem myśliwi będą snuć gawędy o swojej miłości do natury, będziemy mieć też przed oczyma finał opowiadnych przez nich bajek – krew, konające zwierzęta, a w uszach ciszę, jaka została po śpiewającym ptaku. Dotrze do nas prosta prawda: obcowanie z przyrodą to rzecz piękna, ale strzelanie do niej dla frajdy to po prostu straszny moralny obciach.
Wielu już mnie za to nienawidzi, nie szkodzi, nie przestanę powtarzać – myślistwo jako takie to dziś coś, co nie powinno mieścić się w standardach cywilizowanego człowieka. „Łowczy” mogliby już naprawdę przestać wciskać wszystkim wzruszające opowieści o – dajmy na to – tym, jak troszczą się o przyrodę, bo karmią zimą zwierzęta. No patrzcie, co za dobre serduszka – dokarmią, by później zastrzelić. I zaburzyć naturalną równowagę, o którą przecież podobno tak walczą. Przyroda przez wieki radziła sobie bez wsparcia kół łowieckich i również poprzez ostre zimy regulowała liczebność i stan populacji. Dziś przez owe akty troski sztucznie nakręca się choćby populację dzików. Te nie są w stanie znaleźć odpowiedniej ilości paszy w lesie, idą więc w szkodę na pola, a wtedy rolnicy wzywają myśliwych i ci wreszcie nie mają wyboru: przebierają się w mistyczne szaty odwiecznych strażników porządku natury i mogą zrobić to, o co chodziło od początku – poczuć satysfakcję z pozbawiania życia istoty słabszej od siebie (nieważne, na jakim szczeblu egzystencjalnej drabiny się znajduje).
Kochani „łowcy”, nie wciskajcie nam tych pięknych kitów, że przecież w przyrodzie też jest eliminacja, jeden zabija drugiego, więc myśliwy robi to, co i tak by się stało. Świat przyrody niech się rządzi sam, mnie od praw zwierząt znacznie bardziej interesują obowiązki człowieka. Nie wnikam w status ontologiczny jelenia, pytam o to, co siedzi w głowie mojego bliźniego, który syci się tym, że coś żyło, a teraz leży martwe w kałuży krwi. Który dobrowolnie degraduje swoje człowieczeństwo do bycia perwersyjnym (bo nie walczącym tu o byt) drapieżnikiem. Lubicie łazić po lesie, tropić, odkrywać tajemnice natury? Super,ale dlaczego ta historia musi się kończyć strzałem? Chcesz się nauczyć celować? Kup komplet rzutków. Albo zdobądź się na szczerość. Przyznaj, że z rzutkami nie będzie tej atawistycznej frajdy, że tobie też udało się wygrać w życiu jakąś walkę. Że z przeciwnikiem tysiąckrotnie słabszym? Trup to trup. Stojąc nad nim, jesteś silny, męski, boski, ta sterta piór to problemy z kredytem, wredny szef, stres w pracy. Nastąpiło odreagowanie. Jaki koszt zapłaci za to twoje człowieczeństwo?
W internecie ruszyła kampania na rzecz zdelegalizowania polowań na ptaki (absurdu najczystszego z czystych, tu żaden argument myśliwych nie broni się dłużej niż pięć sekund). Na stronie Niechzyja.pl można podpisać stosowne petycje, dowiedzieć się, jak potężne szkody czynią w środowisku tony wystrzeliwanego w powietrze ołowiu, jaką ruinę w relacjach w świecie zwierząt powodują ci relaksujący się zabijaniem dżentelmeni, rozprawić się z mitami, które narosły wokół myślistwa (to nie jest żadna polska tradycja, jak przyznają sami łowcy – polowanie dla „funu”, a nie dla mięsa, wprowadził u nas August II Mocny, robiący wiele, by na różne przedziwne sposoby potwierdzić swoją obciążoną potężnymi kompleksami męskość). Przestać traktować to na zasadzie: zawsze było, zawsze będzie.
Myśliwskie lobby jest zbyt silne, żeby tę sprawę kiedykolwiek udało się w Polsce skutecznie przeprowadzić. Może jednak organizatorom kampanii uda się sprawić, że gdy następnym razem myśliwi będą snuć gawędy o swojej miłości do natury, będziemy mieć też przed oczyma finał opowiadnych przez nich bajek – krew, konające zwierzęta, a w uszach ciszę, jaka została po śpiewającym ptaku. Dotrze do nas prosta prawda: obcowanie z przyrodą to rzecz piękna, ale strzelanie do niej dla frajdy to po prostu straszny moralny obciach.
Więcej możesz przeczytać w 3/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.