Mieszkanka Łodzi, uwikłana w pętlę kredytową, nie widząc wyjścia z sytuacji, wzięła kuchenny nóż, wyszła z domu i próbowała dokonać napadu, aby zdobyć środki potrzebne do spłaty należności. Takie sytuacje to jednak rzadkość, promil. Polski dłużnik zapożycza się zwykle świadomie. I świadomie pożyczek nie spłaca. Wie, że wachlarz prawnych możliwości pozwalających wyegzekwować spłaty należności jest niewielki. Po upływie trzyletniego okresu przedawnienia nie można już dochodzić praw na drodze sądowej. A firmy windykacyjne kupujące za bezcen pakiety długów mogą jedynie liczyć na dobrą wolę dłużników. Czasem też straszą: komornikiem, Krajowym Rejestrem Długów, powiadomieniem pracodawcy, księdzem. Ale coraz mniej dłużników jest podatnych na taką presję. Wiedzą, że ostatecznie to windykatorzy pójdą im na rękę i rozłożą długi na niewysokie, wynoszące nawet 50 zł miesięcznie raty. Odwlekają więc spłaty, sięgając po rozmaite, czasem najbardziej absurdalne strategie.
Dłużnik niekontaktowy
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.