Widealnym świecie wszyscy powinniśmy mieć takie same szanse. Każdy z nas w marzeniach jest piłkarzem, aktorem czy tancerką, ale zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. To samo przydarza się największym – przykładem jest Hugh Laurie, znany też jako dr House, który od kilku lat realizuje się jako muzyk.
Serial o ekscentrycznym i genialnym diagnoście, pracującym w szpitalu w Princeton-Plainsboro, pozwolił mu zarobić kolosalne pieniądze. Za jeden odcinek dostawał 400 tys. dolarów przez siedem lat trwania serii, więc teraz spokojnie może się zająć tym, co kocha. I co publiczność kocha również– płyty sprzedają się świetnie, koncerty cieszą się niesłabnącą popularnością. W końcu to jedyna szansa, by stanąć twarzą w twarz z ukochanym doktorem. Pytanie tylko, czy Laurie jest w tym tak dobry jak w serialu? Jego dwa kolejne krążki, wydany dwa lata temu „Let Them Talk” i nowy, także wypełniony bluesowymi standardami „Didn’t It Rain”, pokazują, że nie – krytycy są w tej kwestii jednomyślni. Dlaczego więc Hugh wciąż chce być muzykiem, chociaż przypomina w tej roli aktora z filmu akcji w przebraniu rodem z Robin Hooda?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.