Pierwszy raz widzę pana bez legendarnych czarnych okularów.
Stanisław Janicki: Przypadkiem zrobił się z tego mój znak firmowy. W zależności od epoki zarzucano mi, że kopiuję Cybulskiego, Pinocheta, potem Jaruzelskiego. Tymczasem ja założyłem ciemne okulary z prozaicznego powodu. W telewizji używano wtedy lamp filmowych, jupiterów o rażącym świetle, a ja miałem mocno zdezelowany wzrok – minus 7 dioptrii – i musiałem chronić oczy. Ze względu na wadę wzroku marszałek Rokossowski zwolnił mnie nawet od służby wojskowej. Armia mnie nie potrzebowała, ale telewizja, na szczęście, tak.
Czy to prawda, że kiedy zaczynał pan pracę w kultowym później programie „W starym kinie”, nie miał pan pojęcia o przedwojennej kinematografii i nie odróżniał Smosarskiej od Barszczewskiej?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.