To była ciężka noc dla Grzegorza Schetyny. Czy na pewno rezygnować? Jeszcze późnym wieczorem zastanawiał się, co powiedzieć delegatom w Chorzowie. Do ostatniej chwili naradzał się ze swoimi współpracownikami, esemesował z innymi politykami PO. Wahał się. Od kilku dni dopracowywał swoje wystąpienie – ale ciągle bez ostatniego akapitu, w którym miał poinformować działaczy Platformy, co zamierza. Wczesnym rankiem wsiadł do samochodu i ruszył do Chorzowa. Obok niego Andrzej Halicki, milczący, jakby niezadowolony z decyzji, którą właśnie usłyszał. Poza najbliższymi współpracownikami Schetyny politycy Platformy nie wiedzieli, co ostatecznie zrobi tego dnia pierwszy wiceprzewodniczący partii.
Poranek w hotelu Arsenal Palace, w którym nocowała czołówka PO. Nastrój nerwowego wyczekiwania. Na śniadaniu pojawiają się współpracownicy Donalda Tuska. Temat numer jeden – co zrobi Grzegorz. Chwilę później wszyscy spotykają się na posiedzeniu zarządu partii. Tusk i Schetyna nie zamieniają z sobą ani słowa. Pozostali wyczekująco wpatrują się w Schetynę, ale pierwszy wiceszef PO zapowiada tylko, że na konwencji chce zabrać głos. Jest wyraźnie spięty.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.