Dyskont na salonach
Celebryci zjechali na największy festiwal lansu, czyli Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Konia z rzędem temu, kto powie, po co ten spęd jest. Gwiazdy przyjeżdżają, wita je szpaler fanów przed hotelem i paparazzi dosłownie wszędzie. Poza lansem, piciem i gadaniem niewiele tam się dzieje. Czasem ktoś coś zaśpiewa, przeczyta albo zagra. Ale nie po to tam się przyjeżdża. Nie da ci Pudelek ani kronika towarzyska w „Vivie!” tego, co da pozowanie w hotelu Amber. Za wikt i opierunek, czasem trochę grosza celebryci pozują pracowicie w klapkach lub szpilkach, nad basenem albo na piasku. A media mają bezkarne używanie. A to z tego, że Anna Mucha przebierała się pierwszego dnia dwa razy, Rysiek z „Klanu” przyjechał z żoną, Zamachowski miał walizkę większą od walizki Richardson, ale za to ona była ubrana w rybacką sieć, a Olaf Lubaszenko zajmuje coraz więcej miejsca. Sezon ogórkowy w pełni, a gwiazda w gaciach i bez retuszu na boskim obliczu to temat wymarzony. Podobnie jak torebka gwiazdy. Media przyzwyczajone do tego, że celebryci noszą markowe rzeczy, są w szoku, bo wśród bagaży wnoszonych do hotelu zauważono torbę z Żabki. Czyli sklepu, do którego celebryci oficjalnie nie chadzają, a jeśli już, to w czapce i okularach. Do tego miała ją nasza seksbomba Anna Dereszowska. Tak oto na lansiarskim festiwalu mamy pierwszy w polskim szołbizie tak szokujący ekonomiczny coming out. Kto następny?
Prawda internetu
Julia Kuczyńska, czyli Maffashion, została Człowiekiem Roku w internecie. Dziewczyna, która w necie robi niezły biznes, fotografuje się w kółko w różnych ałtfitach, skanuje zdjęcia z gazet i podpisuje „nice” oraz, co pokazał program Kuby Wojewódzkiego, niewiele ma do powiedzenia, pokonała m.in. Roberta M., który popularność w sieci buduje od lat i ma ogromną rzeszę fanów, oraz…Tomasza Lisa, który jako jeden z pierwszych dziennikarzy w Polsce na poważnie podszedł do internetu i kieruje teraz portalem NaTemat.pl. Mówiąc wprost, kolorowe obrazki wygrały z mózgiem i myśleniem. Gimbusy głosowały?
Papusza jak Jowita
Nie zobaczycie jej na durnych imprezach ani na okładkach kolorowych czasopism. Nie ma sztucznego biustu i nosi majtki. Nuda. Nazywa się Jowita Budnik i to ona dobrych kilka lat temu wzbudzała u nas ciarki w filmie „Plac Zbawiciela”. To jedna z lepszych aktorek pokolenia, choć media robią wiele, aby o niej niemal nie było słychać. Na szczęście czasem coś zagra, i to tak, że szczęki opadają. Ostatnio w Karlowych Warach pokazano „Papuszę”, najnowszy film duetu Kos/Krauze z jej udziałem o słynnej cygańskiej poetce wyklętej przez swoich. Partneruje jej Antoni Pawlicki. Recenzje są genialne. Kolejna świetna rola i niemal stuprocentowa pewność, że w tabloidowej Polsce niewiele o tym przeczytamy. Premiera jesienią.
A poza tym...
Poleciały
W ramach autopromocji Anna Samusionek, aktorka znana z tego, że bywa na imprezach, i Michalina Manios, modelka znana z tego, że próbowała sił jako piosenkarka, urządziły wspólne urodziny. Na imprezie uwagę zwracały rekordowa ilość wódki wypijana z gwinta przed obiektywami paparazzi, którzy dokumentowali wpływ alkoholu na stan jednej z solenizantek, oraz latające krocza obu celebrytek prezentowane podczas podrzucania tychże. Były już latające talerze. Była opera o „Latającym Holendrze”. Można też pograć w latające chomiki. Ale żeby krocza?
Woda na mózg
Niejaka Wodzianka, po tym jak rozebrała się w „Playboyu”, uwierzyła w swoją moc i na Facebooku pokazała siłę swojego intelektu. Skupiła się na zwyciężczyni „Top Model” Zuzie Kołodziejczyk. Oto fragment wypocin Wodzianki: „No more Top Down Model! Najpierw transwestyta, teraz te zezowate szczęścia”. Uroda to kwestia gustu. Obrażanie ludzi z zespołem Downa, wyśmiewanie się z transwestytów i hermafrodytów, bo pewnie o to chodziło, to chamstwo i głupota. Jedyne, co można zrobić, to spuścić wodę. Dużo wody.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.