Po tym, jak narodowcy zakłócili pana wykład we Wrocławiu, w Polsce znów rozgorzała debata o zagrożeniach ze strony nacjonalistów. Popularne jest w Polsce twierdzenie, że nie wolno ich lekceważyć. Nawet jeśli dziś są niewielką grupką na marginesie głównego nurtu debaty, za kilka lat mogą być groźni. Często przywoływana jest analogia z pierwszymi latami III Rzeszy. Czy zdaniem pana profesora jest to uprawnione porównanie, czy jednak nadużycie?
Profesor Zygmunt Bauman: W czasie demonstracji NOP poprzedzającej mój wrocławski wykład przeżyłem chwilę przerażającego olśnienia... Otóż zorientowałem się, że widok gromady młodych mężczyzn chóralnie a potulnie skandujących slogany na komendę człowieka z tubą sprawia w gruncie rzeczy pocieszne wrażenie. Ale z miejsca przypomniałem sobie i to, że pokaźna większość „opinii oświeconej” drwiła sobie z psot i wybryków bojówek w brunatnych koszulach aż do chwili, gdy za sprawą tychże bojówek przestało jej być do śmiechu.
Od lat bywał pan w Polsce na wykładach, ale taka sytuacja jak we Wrocławiu zdarzyła się po raz pierwszy. Co takiego zmieniło się w ostatnich latach, że dziś nacjonaliści witają pana na uniwersytecie wulgarnymi okrzykami?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.