Pewien mężczyzna przez lata płacił swojej byłej żonie pokaźne alimenty na syna. W miarę jak chłopiec dorastał, coraz bardziej przypominał ojcu z wyglądu pewnego bliskiego kumpla. Podobieństwo było duże. Zbyt duże, żeby nie zaczęło niepokoić. Mężczyzna nabierał podejrzeń. – Zrobił prywatne badania DNA i okazało się, że, rzeczywiście, to nie jego dziecko – opowiada o jednym ze swoich klientów Sebastian Kordel, adwokat specjalizujący się w sprawach rozwodowych. Coś wyjątkowego? Niestety, wcale nie.– Takich albo podobnych spraw mam kilka rocznie. A mężczyźni coraz częściej chcą weryfikować swoje ojcostwo poprzez badania DNA. Często prywatne. Najczęściej robią je bez wiedzy matki dziecka – mówi Kordel.
Już wkrótce być może nie będą mogli tego robić. Pod patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego zespół lekarzy, biologów i prawników stworzył projekt ustawy, która ma wreszcie uregulować kwestię badań genetycznych. Dzisiaj w Polsce są one właściwie poza prawem. Nie przystąpiliśmy do Europejskiej Konwencji Bioetycznej, która reguluje te kwestie. Nie wypracowaliśmy do tej pory żadnych własnych przepisów, do których można by się odnieść. Dziś już nawet za 800 zł każdy mężczyzna może sprawdzić, czy na pewno jest biologicznym rodzicem. Zresztą nie tylko. Właściwie każdy może sprawdzić każdego, wystarczy, że będzie mieć włos, chusteczkę higieniczną czy szczoteczkę do zębów, czyli tzw. mikroślad, i podpisaną deklarację o wiedzy i zgodzie właściciela mikrośladu na badanie. Rzecz jasna, kompletnie nieweryfikowalną.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.