W czasie wieczoru panieńskiego eksportowanej z USA polskiej jurorki „Top Model” Joanny Krupy mogło się zdarzyć wszystko, bo bawiła się w mekce przedślubnych imprez – Las Vegas. Było bogato i ekskluzywnie. I na tym koniec atrakcji. Panie skoncentrowały się na drinkach i wielkim dmuchanym penisie, z którym Krupa pozowała do zdjęć zalewających przez kolejny tydzień plotkarskie portale. Niby miało być zabawnie i fajnie, wyszło jak zwykle. Jak w przypadku większości przedślubnych imprez Polaków. Mają być wystrzałowe, na bogato i na „spontanie”, przynajmniej w założeniach. Są ekskluzywne limuzyny, imprezowe tramwaje, weekendowe wyjazdy, drogie drinki, głośne lokale i striptiz. W gruncie rzeczy chodzi przede wszystkim o to, żeby się upić i nic nie pamiętać.
– Ponad cztery lata pracowałem jako barman w kilku warszawskich klubach. I widziałem tylko jedną imprezę, która była naprawdę na poziomie. Cała reszta była żenująca, tandetna i niesmaczna, o zachowaniu samych przyszłych panien i panów młodych nie wspominając – mówi Wiktor. – A firmy organizujące tego typu imprezy zarzekają się, że to świetne zabawy i że ich klienci potrafią się zachować (chociaż dla pewności „dyskretnie” towarzyszą im w czasie imprez) – mówię. Wiktor nie odpowiada. Po prostu wybucha śmiechem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.