Dyrekcja miała go w garści. Wstrzymywano płatności za już wykonane prace, a gdyby nie wywiązywał się z kolejnych etapów budowy, grożono wielomilionowymi karami. Ivo Sochorek walczył o przetrwanie firmy, ale nie wytrzymał – tak prezes jednej z budowlanych firm skomentował tragiczną śmierć szefa firmy Bögl a Krýsl. 27 czerwca zmarł on na zawał serca. Przygotowywał się do spotkania z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad i rozmów ostatniej szansy. Nie doczekał. W krótkim nekrologu na stronie spółki można przeczytać, że Sochorek „doprowadził do uzyskania przejezdności odcinka C budowanej autostrady A2 dopingowanej przez cały kraj przed finałowymi mistrzostwami piłki nożnej Euro 2012”. Obok zdjęcia uśmiechniętego prezesa zamieszczono dopisek „Cześć jego pamięci”.
Rok temu Sochorek był jeszcze bohaterem. Kiedy w kwietniu 2012 r. upadła spółka Dolnośląskie Surowce Skalne, lider konsorcjum firm budujących 30-kilometrowy kawałek trasy z Łodzi do Warszawy, do mistrzostw Euro 2012 zastały zaledwie dwa miesiące. Urzędnicy z GDDKiA oraz Ministerstwa Infrastruktury błagali prezesa Bögl a Krýsl, by jako główny współpracownik bankruta dokończył budowę autostrady. Padały argumenty o kompromitacji Polski, wizerunku branży i podobne. Sochorek się zgodził. Zatrudnił dodatkowy personel. Sprowadził z Niemiec największy dostępny rozściełacz do asfaltu. 700 pracowników podzielonych na zmiany pracowało w dzień, w nocy oraz w niedziele. Wszystko po to, aby dwa dni przed mistrzostwami autostrada została uznawana za przejezdną, a minister transportu Sławomir Nowak z Lechem Witeckim, szefem GDDKiA, mieli swój sukces.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.