Niewiele spośród 99 zagranicznych podróży Jana Pawła II miało tak głośny wydźwięk polityczny jak ostatnia. Pielgrzymka papieża Polaka do Madrytu zatrzęsła całą Hiszpanią, zanim jeszcze się odbyła. Efektów jego piątej już wizyty w tym kraju obawiały się i rząd, i opozycja.
Sprawująca władzę Partia Ludowa (Partido Popular, PP) drżała, że papież zechce mówić o pokoju, co zostanie zinterpretowane jako potępienie rządu José Marii Aznara za proamerykańskie stanowisko, jakie zajął podczas wojny w Iraku. Za trzy tygodnie odbędą się w Hiszpanii wybory samorządowe i regionalne, a w sondażach po raz pierwszy od 10 lat socjaliści z PSOE wyprzedzili centroprawicę. Jej popularność drastycznie zmalała w wyniku poparcia interwencji w Iraku, czemu sprzeciwiało się prawie 80 proc. hiszpańskiego społeczeństwa. Ewentualność, że papież zechce ponownie ostro potępić "niesłuszną wojnę", mogła się skończyć bolesną porażką PP.
Wizyty papieża bała się także socjalistyczna opozycja. Podczas pobytu w Madrycie w 1993 r., a więc za rządów socjalisty Felipe Gonzaleza, papież grzmiał przeciw rodzącemu się w Hiszpanii "nowemu pogaństwu", utracie wartości moralnych przez młodzież, przeciwko prawu do aborcji, do rozwodów i - generalnie - przeciw modelowi rozwoju opartemu na konsumpcji. Winę za to ponosili - zdaniem papieża - socjaliści, którzy przejęli władzę po rządzącym przez 40 lat generale Franco. Gdyby więc Jan Paweł II zdecydował się ponownie zbudować wystąpienia na krytyce tego, co uważa za niezdrowe tendencje w społeczeństwie hiszpańskim, winą za to znów obarczono by socjalistów, a ich przewaga nad premierem Aznarem w sondażach opinii publicznej mogłaby się okazać iluzoryczna.
Triumf Opus Dei
Nie bez obawy na wizytę papieża oczekiwał także hiszpański Kościół. Prymas, kardynał Antonio Maria Rouco Varela, chciał pokazać papieżowi, Hiszpanom i światu triumfujące oblicze kierowanego przez siebie Kościoła, ale okazało się to mission impossible. Katolicyzm prawdziwie "triumfujący" porzuca tradycyjne struktury kościelne i przechodzi do Opus Dei, gdzie szanse na karierę są nieporównanie większe. Większość hiszpańskich znawców uważa, że jeśli nie doszło jeszcze do otwartego konfliktu między Dziełem kanonizowanego niedawno Josemarii Escrivy de Balaguera a Kościołem, stało się to właśnie dzięki prymasowi Rouco Vareli, który "trzyma stopy w dwóch strzemionach": kościelnym i opusowym.
Opus Dei rządzi na północy Hiszpanii, ma ogromne wpływy w innych częściach kraju, a jej członkowie zajmują ważne stanowiska polityczne i gospodarcze w Madrycie. Dzieło kontroluje też sporą część szkolnictwa i struktur informacyjnych. Nie ma na dobrą sprawę nikogo, kto zrobiłby szybką karierę, a kogo by nie podejrzewano o przynależność do Dzieła. Ostatnio w tym kontekście pojawiło się nazwisko minister spraw zagranicznych Ani Palacio i jej siostry Loyoli, komisarza europejskiego.
Grzeszne struktury
Tymczasem w Hiszpanii jest dziś więcej parafii (23 tys.) niż kapłanów (niespełna 20 tys.). Pustoszeją kościoły, w których
- zwłaszcza w wielkich miastach - coraz trudniej spotkać ludzi młodych. Liczba chrztów i komunii w ostatnim dziesięcioleciu utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie, ale liczba sakramentów bierzmowania spadła ze 170 tys. w roku 1996 do 130 tys. w roku 2000.
Co gorsza, Kościół boleśnie odczuwa hiszpańskie konflikty narodowościowe. W listopadzie zeszłego roku kilku baskijskich biskupów wystosowało list w proteście przeciwko delegalizacji partii Batasuna, politycznego zaplecza baskijskich terrorystów z ETA. Dwa tygodnie później Konferencja Episkopatu opublikowała własną wykładnię kwestii narodowościowych. "Nie istnieje prawo absolutne do samostanowienia" - pisali biskupi w kontrowersyjnym liście pasterskim. Próby burzenia porządku konstytucyjnego nazwali "wysoce niemoralnymi", a organizacje i ludzi przyznających walory moralne terroryzmowi (głównie baskijskiemu oczywiście) "strukturami grzesznymi".
Ów dokument hiszpańskiej Konferencji Episkopatu był jedynym, który nie został przyjęty jednogłośnie. Za jego przyjęciem opowiedziało się 63 biskupów, a 13 było przeciw. Poza biskupami baskijskimi listu nie zaaprobowali niektórzy purpuraci katalońscy i galisyjscy. W łonie episkopatu utworzyła się więc swego rodzaju "fronda nacjonalistyczna", złożona z biskupów regionów autonomicznych, zamieszkanych przez mniejszości baskijską, katalońską i galisyjską.
List z Kraju Basków
W przededniu przyjazdu papieża do Madrytu 530 spośród 1700 księży baskijskich wystosowało do papieża (via nuncjatura) list z tezami jak z ulotek ETA. "Konflikt w Kraju Basków (a więc i terroryzm) - piszą - jest efektem nieuznawania naszych praw zbiorowych. (...) Dopóki prawa wszystkich narodów do samostanowienia i niepodległości nie zostaną uznane, nie będzie można mówić o prawdziwym pokoju".
Nie tylko baskijski kler spędza sen z oczu prymasowi Rouco Vareli. Kataloński związek 15 organizacji katolickich Cristianisme al Segle XXI w innym liście skarży się papieżowi, że Varela i biskupi hiszpańscy nie dopuszczają od lat do stworzenia odrębnej Konferencji Episkopatu Katalonii, i nawołuje, by nie mianować na nie obsadzone stanowiska szefów metropolii Barcelony i diecezji Vicu biskupów spoza Katalonii.
Tamtejsi dostojnicy w nieoficjalnych rozmowach mówią otwarcie, że winę za dyskryminację Kościoła katalońskiego ponosi kardynał Eduardo Martinez Somalo, szef hiszpańskiego lobby w Watykanie, kamerling Kościoła katolickiego (czyli człowiek, który przejmie władzę w Kościele powszechnym po śmierci papieża). - Papież przemawiał we wszystkich językach świata - powiedział "Wprost" kataloński biskup proszący o anonimowość. - Podczas swoich pobytów w Hiszpanii mówił po galisyjsku i nawet w baskijskim języku euskera, ale nigdy nie powiedział ani słowa po katalońsku. To efekt knowań nie lubiącego nas Martineza Somalo i Navarro-Vallsa, który - choć studiował w Barcelonie - też jest nieprzychylny autonomii katalońskiej".
Więcej możesz przeczytać w 19/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.