To jest drugi Berlin - entuzjazmował się Andreas Piouros, przekraczając granicę między grecką a turecką częścią Cypru. - To, co się dzieje u nas, jest jak runięcie berlińskiego muru".
Oczekiwanie na nowo otwartej granicy po stronie greckiej trwało do dwóch dni. Ludzie jechali na rekonesans, by sprawdzić, jak będą witani, czy nikt nie obrzuci ich kamieniami. Większość wracała zadowolona, obładowana torbami z owocami i bukietami kwiatów z dawnych własnych ogrodów. Turcy mieszkający obecnie w ich domach zwykle przyjmowali swych poprzedników przyjaźnie, a nawet oddawali im pamiątki rodzinne, które przechowywali, jak gdyby przeczuwając, że dawni mieszkańcy powrócą. Po stronie tureckiej czekanie było krótsze. Strona grecka nie wyraziła zgody, by Turcy cypryjscy mogli przejeżdżać granicę własnymi samochodami. Musieli więc ją przechodzić i dopiero po drugiej stronie wsiadać do darmowych autobusów do Larnaki, Pafos i Limassolu. Jechali, tak jak Grecy, żeby zobaczyć swe rodzinne domy i sprawdzić, jak wygląda tam życie. Dla wielu była to pierwsza okazja odwiedzenia bogatszego południa wyspy. Republika Turecka Cypru Północnego, państwo uznawane tylko przez Turcję, które w turystycznych pismach brytyjskich jest opisywane jako "nie istniejące", otworzyła przejście graniczne z Republiką Cypryjską. Po raz pierwszy od 1974 r. Turcy i Grecy cypryjscy mogli odwiedzić miejsca, w których się urodzili i wychowali. Przejście przy Ledra Palace Hotel w Nikozji w ciągu tygodnia przekroczyło ponad 120 tys. osób. Władze miejskie Nikozji zorganizowały specjalny punkt informacyjny, gdzie rozdawano mapy Cypru i głównych miast. Kalimera, kalimera (dzień dobry) - witali Turków pracujący tam ochotnicy, dodając: "Teraz musicie się uczyć greckiego". "A wy tureckiego" - odpowiedział przytomnie jeden z Turków, zwracając przy okazji uwagę na to, że język turecki jest nadal jednym z oficjalnych języków republiki. Wielu Turków cypryjskich swoje pierwsze kroki po stronie greckiej skierowało do Urzędu Rejestracyjnego Republiki Cypryjskiej, by złożyć podanie o cypryjski dowód osobisty, który w przyszłości umożliwi im uzyskanie paszportu UE. - Do Unii Europejskiej został przyjęty cały Cypr, a Republika Cypryjska uznaje nas za swoich pełnoprawnych obywateli - mówi Turgut Afsaroglu, turecki dziennikarz i opozycjonista. - Jeżeli dostaniemy paszporty unii, będziemy mogli się osiedlić wszędzie w Europie. Myślę, że prędzej czy później wszyscy Turcy cypryjscy wystąpią o paszport cypryjski. To będzie prawdziwy początek końca. Przywódca tureckiego Cypru Denktasz będzie rządził obywatelami innego kraju. Ludzie wzięli sprawy w swoje ręce i nikt nie jest już w stanie ich zatrzymać. Cypryjski węzeł gordyjski sam się rozwiązał. Świat dyplomatyczny zachowuje na razie rezerwę. Wielu dyplomatów akredytowanych w Nikozji uważa, że decyzja Denktasza jest wymuszona tzw. nową polityką Turcji. - Ankara znajduje się pod silną presją Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Zależy jej też na wejściu do unii. Gdyby jednak układ sił w Turcji uległ zmianie, niewykluczone, że wrócilibyśmy do sytuacji wyjściowej - mówi "Wprost" jeden z wysokich urzędników UE. Specjalny przedstawiciel sekretarza generalnego ONZ na Cyprze, Polak Zbigniew Włosowicz tryska jednak optymizmem: - Mam nadzieję, że jesteśmy świadkami historycznego pojednania między Grekami i Turkami cypryjskimi.
Więcej możesz przeczytać w 19/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.