Organ Ludu
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 19 (32) Rok wyd. 2 WARSZAWA, poniedziałek 5 maja 2003 r. Cena + VAT + ZUS + winieta
1-majowe obchody w całym kraju
I sekretarz L. Miller jako Róża
Tradycyjny pochód 1-majowy w Warszawie rozpoczął się pod pomnikiem Kopernika, jakkolwiek z początku był temu przeciwny sekretarz SLD Marek Dyduch, gdyż dowiedział się, że Kopernik był księdzem.
Po wyjaśnieniu, że owszem księdzem, ale nieszkodliwym o tyle, że już od dawna nieżyjącym, pochód ruszył ku lepszemu jutru.
Wychodzący z ulicy Nowy (Lepszy) Świat pochód napotkał grupę ekologów Piotra Ikonowicza, która pozdrawiała maszerujących okrzykami nawiązującymi do problemów relacji człowiek - zwierzę domowe, konkretnie skandowali "Miller, Kwaśniewski dwa Busha pieski".
Pod Sejmem manifestanci, na czele z Leszkiem Millerem, domagali się zdecydowanej walki o poprawę położenia i nie tylko. W odpowiedzi I sekretarz Partii i rządu Leszek Miller wygłosił referat, w którym zawarł i nakreślił, iż lewicowy rząd nie szczędzi kroków i już za rok szerokie masy odczują wyraźną poprawę. Konkretnie I sekretarz miał na myśli forsę z kapitalistycznej UE.
Pełni entuzjazmu młodzi socjaldemokraci skandowali "Premier Miller, Dyduch, Janik nie zatoną jak Tytanik". Humory dopisywały tym bardziej, że manifestantom cały czas przygrywała orkiestra dęta. Dużym powodzeniem cieszył się przebój "Mniej niż zero".
Tymczasem geje i lesbijki zorganizowali swój pochód, trzeba przyznać liczniejszy. Część gejów przebrana była za postępowe kobiety. Wyróżniały się transparenty o treści "Geje i lesbijki wszystkich krajów UE łączcie się - w pary".
Nasuwa tu się jednak pytanie - czy w przyszłym roku nie można by zorganizować wspólnego jednolitofrontowego pochodu? Czy np. I sekretarz L. Miller nie mógłby pójść na czele takiego pochodu przebrany za Różę, oczywiście Luksemburg? Należy sądzić, że spotkałoby się to z uznaniem postępowych środowisk w kraju, a także za granicą - nie tylko w Luksemburgu.
Zaproszenie na Marsa?
W Poznaniu w czasie pochodu 1-majowego pojawili się osobnicy wyglądający jak Marsjanie, skandujący "Miller na Marsa".
Demonstrantów zatrzymała policja, by - jak oświadczył rzecznik miejscowej policji - sprawdzić ich tożsamość. Minister Krzysztof Janik powinien nagrodzić uświadomionych politycznie funkcjonariuszy, albowiem gdyby okazało się, że byli to prawdziwi Marsjanie, to zaproszenie na Marsa pierwszego Ziemianina w osobie I sekretarza Leszka Millera byłoby potwierdzeniem jego wyjątkowej pozycji i uznaniem dla jego dorobku.
Po policyjnych ustaleniach okazało się niestety, że byli to przebierańcy.
Wyniki referendum
Państwa Komisja Wyborcza zdecydowała, że po pierwszym dniu referendum unijnego nie będzie można podać informacji o frekwencji.
Obecnie rozważane jest, czy informacja o frekwencji, a także wynikach, zostanie podana po drugim dniu - gdy-by społeczeństwo za-wiodło Partię i rząd.
Bezinteresowna przyjaźń
W Londynie odbyła się konferencja Czterech Wielkich Mocarstw, gdzie oprócz Polski brały udział USA, Wielka Brytania i Australia.
Konferencja poświęcona była podziałowi Iraku na tzw. strefy administracyjne, na które kraj ten zostanie podzielony przez aliantów. Wiąże się to m.in. z koniecznością wysłania do tego kraju większego kontyngentu naszych wojsk i niestety większymi kosztami.
Tymczasem USA zamierzają zaprosić do odbudowy Iraku Rosję. Jednocześnie jak wynika z ubieg-łotygodniowego oświadczenia min.
M. Siwca, nie należy się spodziewać, że USA będą preferować polskie firmy przy odbudowie tego kraju.
Wszystko to jest najlepszym dowodem, że przyjaźń między naszymi krajami jest absolutnie szczera, bo tylko szczera przyjaźń jest zupełnie bezinteresowna.
Sprawa polska a słoń europejski
Płockie zoo w ub. tygodniu otrzymało słonia o imieniu Santosh - co po hindusku znaczy "szczęśliwy" lub "wesoły" (po angielsku Gay). Tam czekał już na niego inny słoń Thisiam.
Wiele tłumaczy wypowiedź dyrektora zoo Aleksandra Niwelińskiego: "Przydzieliła nam go za darmo Europejska Komisja Hodowli Słoni".
Komisja postawiła jednak warunki - zmodernizowanie słoniarni (sauna, barek, wideo) i powiększenie wybiegu - zapewne dlatego, że kolejnym wymogiem będzie prawo adopcji przez nasze słonie malutkiego uroczego słonika.
Nie wszystkim zwiedzającym się to podoba. Dyrektor zoo tłumaczy, że i tak powinniśmy być zadowoleni, bo poprzednim razem europejska komisja, po kilkumiesięcznych obradach (liczne głosowania i dochodzenie do kompromisów), chciała przysłać nam słonia, który miał tylko trzy nogi, ale za to dwie trąby, cały był pasiasty, szczekał niczym pies, a na dodatek koniecznie chciał wić gniazdo na drzewie.
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 19 (32) Rok wyd. 2 WARSZAWA, poniedziałek 5 maja 2003 r. Cena + VAT + ZUS + winieta
1-majowe obchody w całym kraju
I sekretarz L. Miller jako Róża
Tradycyjny pochód 1-majowy w Warszawie rozpoczął się pod pomnikiem Kopernika, jakkolwiek z początku był temu przeciwny sekretarz SLD Marek Dyduch, gdyż dowiedział się, że Kopernik był księdzem.
Po wyjaśnieniu, że owszem księdzem, ale nieszkodliwym o tyle, że już od dawna nieżyjącym, pochód ruszył ku lepszemu jutru.
Wychodzący z ulicy Nowy (Lepszy) Świat pochód napotkał grupę ekologów Piotra Ikonowicza, która pozdrawiała maszerujących okrzykami nawiązującymi do problemów relacji człowiek - zwierzę domowe, konkretnie skandowali "Miller, Kwaśniewski dwa Busha pieski".
Pod Sejmem manifestanci, na czele z Leszkiem Millerem, domagali się zdecydowanej walki o poprawę położenia i nie tylko. W odpowiedzi I sekretarz Partii i rządu Leszek Miller wygłosił referat, w którym zawarł i nakreślił, iż lewicowy rząd nie szczędzi kroków i już za rok szerokie masy odczują wyraźną poprawę. Konkretnie I sekretarz miał na myśli forsę z kapitalistycznej UE.
Pełni entuzjazmu młodzi socjaldemokraci skandowali "Premier Miller, Dyduch, Janik nie zatoną jak Tytanik". Humory dopisywały tym bardziej, że manifestantom cały czas przygrywała orkiestra dęta. Dużym powodzeniem cieszył się przebój "Mniej niż zero".
Tymczasem geje i lesbijki zorganizowali swój pochód, trzeba przyznać liczniejszy. Część gejów przebrana była za postępowe kobiety. Wyróżniały się transparenty o treści "Geje i lesbijki wszystkich krajów UE łączcie się - w pary".
Nasuwa tu się jednak pytanie - czy w przyszłym roku nie można by zorganizować wspólnego jednolitofrontowego pochodu? Czy np. I sekretarz L. Miller nie mógłby pójść na czele takiego pochodu przebrany za Różę, oczywiście Luksemburg? Należy sądzić, że spotkałoby się to z uznaniem postępowych środowisk w kraju, a także za granicą - nie tylko w Luksemburgu.
Zaproszenie na Marsa?
W Poznaniu w czasie pochodu 1-majowego pojawili się osobnicy wyglądający jak Marsjanie, skandujący "Miller na Marsa".
Demonstrantów zatrzymała policja, by - jak oświadczył rzecznik miejscowej policji - sprawdzić ich tożsamość. Minister Krzysztof Janik powinien nagrodzić uświadomionych politycznie funkcjonariuszy, albowiem gdyby okazało się, że byli to prawdziwi Marsjanie, to zaproszenie na Marsa pierwszego Ziemianina w osobie I sekretarza Leszka Millera byłoby potwierdzeniem jego wyjątkowej pozycji i uznaniem dla jego dorobku.
Po policyjnych ustaleniach okazało się niestety, że byli to przebierańcy.
Wyniki referendum
Państwa Komisja Wyborcza zdecydowała, że po pierwszym dniu referendum unijnego nie będzie można podać informacji o frekwencji.
Obecnie rozważane jest, czy informacja o frekwencji, a także wynikach, zostanie podana po drugim dniu - gdy-by społeczeństwo za-wiodło Partię i rząd.
Bezinteresowna przyjaźń
W Londynie odbyła się konferencja Czterech Wielkich Mocarstw, gdzie oprócz Polski brały udział USA, Wielka Brytania i Australia.
Konferencja poświęcona była podziałowi Iraku na tzw. strefy administracyjne, na które kraj ten zostanie podzielony przez aliantów. Wiąże się to m.in. z koniecznością wysłania do tego kraju większego kontyngentu naszych wojsk i niestety większymi kosztami.
Tymczasem USA zamierzają zaprosić do odbudowy Iraku Rosję. Jednocześnie jak wynika z ubieg-łotygodniowego oświadczenia min.
M. Siwca, nie należy się spodziewać, że USA będą preferować polskie firmy przy odbudowie tego kraju.
Wszystko to jest najlepszym dowodem, że przyjaźń między naszymi krajami jest absolutnie szczera, bo tylko szczera przyjaźń jest zupełnie bezinteresowna.
Sprawa polska a słoń europejski
Płockie zoo w ub. tygodniu otrzymało słonia o imieniu Santosh - co po hindusku znaczy "szczęśliwy" lub "wesoły" (po angielsku Gay). Tam czekał już na niego inny słoń Thisiam.
Wiele tłumaczy wypowiedź dyrektora zoo Aleksandra Niwelińskiego: "Przydzieliła nam go za darmo Europejska Komisja Hodowli Słoni".
Komisja postawiła jednak warunki - zmodernizowanie słoniarni (sauna, barek, wideo) i powiększenie wybiegu - zapewne dlatego, że kolejnym wymogiem będzie prawo adopcji przez nasze słonie malutkiego uroczego słonika.
Nie wszystkim zwiedzającym się to podoba. Dyrektor zoo tłumaczy, że i tak powinniśmy być zadowoleni, bo poprzednim razem europejska komisja, po kilkumiesięcznych obradach (liczne głosowania i dochodzenie do kompromisów), chciała przysłać nam słonia, który miał tylko trzy nogi, ale za to dwie trąby, cały był pasiasty, szczekał niczym pies, a na dodatek koniecznie chciał wić gniazdo na drzewie.
Więcej możesz przeczytać w 19/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.