W sprawie przyszłości Ministerstwa Skarbu Państwa i losów państwowych spółek panowała nerwówka. Telefony dzwoniące na linii Wrocław–Warszawa rozgrzewały się niemal do czerwoności. Nic dziwnego. Głównym rozgrywającym w tej sprawie jest wrocławski europoseł PiS Dawid Jackiewicz. Razem z Mariuszem Błaszczakiem koordynują oni negocjacje w obszarze Skarbu Państwa i gospodarki. W ostatnią środę Jackiewicz przyleciał z Wrocławia na naradę do siedziby PiS. W wąskich kręgach osób zainteresowanych przyszłością spółek Skarbu Państwa było to wydarzenie tygodnia. Jackiewicz był wręcz rozchwytywany. Spotkania prowadził nawet na lotniskach. – Zanim dotarł na Nowogrodzką, od rana rozmawiał już z sześcioma „interesantami” – twierdzi nasz rozmówca. Jarosław Kaczyński w szczegółowe rozmowy o przyszłości spółek Skarbu Państwa nie angażuje się bezpośrednio. Raczej spokojnie czeka na ich wynik, mając w każdej chwili prawo weta. W negocjacjach uczestniczy też Beata Szydło – nie ma zdania decydującego, ale przedstawia swoje rekomendacje. Dzielenie ministerstw Skarb Państwa i gospodarka to skomplikowana układanka, bo w planach PiS jest nowe rozdanie zapowiedziane na kongresie w Katowicach. Ministerstwo Skarbu miało być rozparcelowane. Spółki energetyczne i kopalnie miały trafić do nowego Ministerstwa Energetyki z Piotrem Naimskim na czele. Ten pomysł miał wsparcie Beaty Szydło. Naimski przygotował projekt utworzenia takiego resortu i plan działań ratunkowych w górnictwie. Obiecał Szydło, że problem Śląska weźmie na siebie. Pracował nad tym kilka miesięcy. Był pewniakiem. Miało też powstać superministerstwo gospodarki – w zamyśle PiS takie centrum strategicznego zarządzania państwem. Miały do niego trafić pozostałe spółki, które dotąd nadzorował resort skarbu. Wstępnie kandydatem na ministra był Paweł Szałamacha. Miał rekomendacje Beaty Szydło. Ale o to stanowisko rywalizuje z Mateuszem Morawieckim, obecnym prezesem banku BZ WBK, synem Kornela Morawieckiego, legendarnego przywódcy Solidarności Walczącej, a obecnie posłem ruchu Kukiza. W takiej oto sytuacji do gry wszedł Jackiewicz. Na stole pojawiła się koncepcja utrzymania silnego Ministerstwa Skarbu. Padły argumenty, że tylko na jakiś czas. Żeby powoli przekazać kompetencje i spółki nowemu resortowi energetyki i gospodarki. A na końcu ministerstwo zlikwidować. Problem w tym, że mało kto w to wierzy. Realiści podkreślają, że jeśli Jackiewicz zostanie ministrem skarbu, szybko nie odda swoich kompetencji. W takiej sytuacji Ministerstwo Energetyki byłoby zwykłą wydmuszką. Bez nadzoru nad spółkami energetycznymi nie miałoby wielkiego tytułu do prowadzenia wiarygodnych rozmów z górnikami. Podobnie z gospodarką. Bez przekazania części kompetencji ze Skarbu trudno mówić o superresorcie. – Nad tym, jak podzielić Ministerstwo Skarbu, siedzą od tygodnia prawnicy – mówi nasz informator. W rozmowach, jak poukładać ministerstwa, powstał pat. I wiele wskazuje na to, że z tego powodu zostało przełożone ogłoszenie składu nowej Rady Ministrów. Dla kogo spółki Spory i emocje dotyczyły też losów konkretnych spółek. Najgłośniej było wokół KGHM. I też trudno się dziwić. Miedziowy koncern jest największą i najbogatszą spółką Dolnego Śląska. W naturalny sposób leży ona w zasięgu zainteresowania Jackiewicza i wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego. W grze o stanowisko prezesa tego koncernu pojawił się Krzysztof Skóra, radny sejmiku dolnośląskiego i były prezes KGHM. Czy zastąpi Herberta Wirtha? Jego kandydaturę popiera Jackiewicz. W PiS panuje przekonanie, że Skóra na pewno trafi do ścisłego kierownictwa spółki z Lubina. Podchody rozpoczęły się też pod Lotosem. W tej paliwowej spółce od lat prezesem jest Paweł Olechnowicz. Czy się utrzyma? Jest to niewykluczone, bo ma go wspierać wpływowy poseł PiS z Gdańska Andrzej Jaworski. Znacznie gorsze notowania ma Jacek Krawiec, prezes Orlenu. Przyszłością tej paliwowej spółki bardzo zainteresowany jest z kolei płocki poseł PiS Wojciech Jasiński. Złośliwi szepczą nawet, że sam ma ochotę na tę intratną posadę i chętnie zrzekłby się w tym celu poselskiego mandatu. Zmiany w telewizji Politycy PiS nie kryli, że zmiany nastąpią w telewizji publicznej. Partia Kaczyńskiego chce uczynić z niej instytucję kultury, finansowaną z budżetu i podlegającą bezpośrednio ministrowi kultury. Potrzebna jest do tego zmiana ustawy, ale dla mającego bezwzględną większość w Sejmie PiS to żaden problem. Wśród osób wymienianych jako kandydaci na szefa TVP pojawiło się m.in. nazwisko publicysty Krzysztofa Czabańskiego, świeżo upieczonego posła PiS, który w przeszłości był prezesem publicznego radia. Rolne agencje do wzięcia Z całą pewnością wkrótce po powołaniu ministra rolnictwa dojdzie do wymiany szefów Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencji Rynku Rolnego i Agencji Nieruchomości Rolnych. Na czele wszystkich trzech instytucji stoją politycy PSL, ale ludowcy przegrali wybory. PiS przed wyborami prezentował projekt połączenia ARiMR i ANR w jedną Agencję Rozwoju Obszarów Wiejskich. Ale z naszych informacji wynika, że już zaczyna się z tego wycofywać. Być może dlatego, że nowa agencja byłaby molochem (sam ARiMR zatrudnia ok. 11 tys. ludzi) trudnym do zarządzania. A być może to kwestia akredytacji UE, którą musi mieć każda instytucja dysponująca środkami unijnymi. Obecne agencje mają akredytacje, nowa być może musiałaby postarać się o własną, a to oznaczałoby zawieszenie prac merytorycznych na kilka miesięcy. Nowe województwa Coraz głośniej też słychać o możliwości przeprowadzenia zmian w podziale administracyjnym kraju. Politycy PiS zapowiadali, że zamierzają powołać nowe województwo środkowopomorskie oraz wydzielić Warszawę z Mazowsza. Politycy PO i PSL są przekonani, że w tej operacji chodzi wyłącznie o przejęcie władzy w sejmiku mazowieckim i w Warszawie, czyli o pozbawienie stanowisk Adama Struzika z PSL, marszałka sejmiku mazowieckiego, i Hanny Gronkiewicz-Waltz z PO, prezydent Warszawy. Według naszych informacji polityczna decyzja o podziale Mazowsza już zapadła, ale do uzgodnienia jest wiele szczegółów, chociażby taki, czy warszawiacy nadal będą wybierali prezydenta miasta, czy też funkcję tę sprawowałby marszałek sejmiku stołecznego, wybierany przez radnych wojewódzkich. Z tego powodu ewentualne wybory samorządowe na tym obszarze mogłyby się odbyć najwcześniej jesienią przyszłego roku. FINANSE PAŃSTWA Wśród kandydatów na nowego szefa Narodowego Banku Polskiego pytani przez nas politycy PiS wymieniają Adama Glapińskiego, obecnego członka Rady Polityki Pieniężnej. Glapiński był jednym z dwóch (obok Ryszarda Bugaja) doradców ekonomicznych prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – To bardzo prawdopodobna kandydatura. Nikt mu nie podskoczy, tak samo jak kiedyś Skrzypkowi – mówi znany polityk PiS. Sześcioletnia kadencja obecnego szefa NBP Marka Belki kończy się w czerwcu 2016 r. Prezesa banku centralnego powołuje Sejm na wniosek prezydenta. Z kolei szef Komisji Nadzoru Finansowego jest powoływany na pięć lat przez premiera. Obecnie to stanowisko piastuje Andrzej Jakubiak, którego kadencja kończy się w październiku 2016 r. Wśród kandydatów na jego następców wymienia się m.in. Stanisława Kluzę, pierwszego szefa KNF. U polityków partii PiS ma on bardzo dobrą opinię. W czasie gdy był szefem KNF, nie upadła żadna instytucja finansowa. Żadna też nie musiała korzystać z pomocy publicznej. Kolejnym stanowiskiem, na którym dokona się w niedługim czasie zmiana, jest funkcja prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Premier powołuje i odwołuje prezesa UOKiK spośród osób wyłonionych w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru. Największe szanse na objęcie tego stanowiska ma Anna Streżyńska. Miałaby ona odpowiadać także za reformę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz dostosowanie starego ustawodawstwa medialnego do internetu.
Więcej możesz przeczytać w 46/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.