Ministerstwo Skarbu przygotowuje zamach na wolny rynek Władza lubi ciasteczka, którymi są dla niej agencje, fundusze, spółki skarbu państwa, środki budżetowe wydawane na zamówienia publiczne, czyli wszelkie możliwości pozyskiwania dochodów i przywilejów. Władza prezydencko-eseldowska ma do nich upodobania szczególne: chciałaby zjeść ciasteczko i wciąż je mieć. By osiągnąć ten szczytny cel, jest gotowa złamać konstytucję oraz podstawowe dla gospodarki rynkowej prawo własności. Dzięki zmianie kodeksu spółek handlowych chce bowiem zachować możliwość znaczącego wpływania na decyzje sprywatyzowanych już spółek. Państwu wystarczy do tego posiadanie ledwie jednej akcji (tzw. złotej) w spółce uznanej - oczywiście przez rząd - za strategiczną. Nikt tylko nie uprzedził prywatnych akcjonariuszy takich spółek, że skarb państwa zmieni zasady w trakcie gry. Okazuje się, że zapłacili państwu za udziały w przedsiębiorstwach, które w przyszłości miały być prywatne i działać w warunkach wolnego rynku, a otrzymali - warte mniej - udziały w firmach, w których państwo ulokuje sabotażystów blokujących ich działalność.
Liberum veto władzy
Przygotowywana w Ministerstwie Skarbu nowelizacja kodeksu spółek handlowych (KSH) ma przynieść pozornie drobne zmiany, które w istocie zmodyfikują nasz ustrój gospodarczy, przekształcając go w etatystyczną bananową republikę. Państwo będzie mogło mieć w kapitale wybranych spółek znikomy udział, czyli w znikomym stopniu ponosić odpowiedzialność za efekty zarządzania nimi, mając zarazem nieproporcjonalnie duży wpływ na decyzje podejmowane przez władze tychże spółek.
"Złota akcja" może się sprowadzać do powiększenia tzw. pozytywnych uprawnień skarbu państwa (jedna akcja daje więcej niż jeden głos na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy) albo uprawnień negatywnych (przyznanie posiadaczowi "złotej akcji" prawa weta wobec określonych decyzji i uchwał organów spółki). Polska odmiana "złotej akcji" ma przybrać formę właśnie prawa weta. Na dodatek posiadanie takich akcji da również ministrowi skarbu prawo umieszczania w wybranych spółkach swoich "obserwatorów", którzy będą mogli uczestniczyć w posiedzeniach ich władz i mieć wgląd w dokumenty (wiadomo więc, kto będzie wynosił i sprzedawał tajemnice handlowe firm).
Państwowy nadzór nad sprywatyzowanymi "przedsiębiorstwami strategicznymi" ma jakoby służyć ochronie bezpieczeństwa państwa, funkcjonowania całej gospodarki itp. Tylko jak mamy wierzyć w skuteczność takiego nadzoru, skoro dziś państwo nie jest w stanie skutecznie kontrolować owych strategicznych spółek, mimo że w różnych radach nadzorczych ma około 5 tys. swoich przedstawicieli! Dość wspomnieć zamieszanie wokół PKN Orlen.
Lista (w)skazanych
Według prof. Stanisława Sołtysińskiego, autora kodeksu spółek handlowych, który dla Ministerstwa Skarbu przygotowuje przepisy nowelizacji, "złotą akcję" państwo powinno zatrzymać tylko w firmach z sektora energetycznego, telekomunikacyjnego i transportowego. - Takich przedsiębiorstw nie powinno być w Polsce więcej niż 10 - mówi "Wprost" prof. Sołtysiński. Tyle też znalazło się ponoć na liście resortu skarbu, choć - według naszych informacji - po podliczeniu firm, które departamenty resortu wstępnie proponowały uznać za strategiczne i objęte zasadą "złotej akcji"- było ich kilkadziesiąt (dodajmy, że uzasadnienie projektu mówi tylko o "wskazanej powściągliwości" w tym zakresie).
Niepokojące jest to, że przedstawiciele MSP mówią o stu obserwatorach, których skarb państwa będzie mógł umieścić w różnych spółkach, przy czym w jednej mógłby wyznaczyć góra dwie takie osoby. Spółek specjalnej troski byłoby więc co najmniej 50. Poza TP SA, Orlenem, Lotosem, LOT czy PKP na celowniku ministra skarbu mogłyby się zatem znaleźć Polski Cukier, kopalnie i diabli wiedzą kto jeszcze. Parlamentarzyści głosujący nad nowymi przepisami równie dobrze mogą dopisać do tej listy kilka setek innych przedsiębiorstw, w których państwo ma dziś udziały. Prof. Sołtysiński uspokaja, że rząd - by tego uniknąć - chce sobie przyznać prawo do ustalania listy spółek strategicznych (co za ulga!).
To nie my, to unia!
- W projekcie przyjęliśmy najwęższe pojęcie "złotej akcji" spośród tych, które stosowano lub stosuje się w krajach europejskich - zapewnia "Wprost" prof. Sołtysiński. O sprawie nadzwyczajnych uprawnień skarbu państwa mówią jednoznacznie negatywnie przepisy traktatowe i Komisja Europejska oraz dziesięć orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Jeden wyrok ETS jest jednak dwuznaczny i właśnie tego uczepił się nasz resort skarbu. Orzeczenie w sprawie "Komisja Europejska przeciwko Królestwu Belgii", rozpatrywanej 4 czerwca 2002 r., dotyczyło zgodności z prawem unijnym dekretów króla Belgii z 1994 r., przyznających państwu "złote akcje" w przedsiębiorstwach SNTC (Société Nationale de Transport par Canalisations) oraz Distrigaz. Trybunał uznał te dekrety za dopuszczalne.
Wyrok sądowy wszak rozstrzyga jedynie konkretny casus, a nie tworzy normy prawnej obowiązującej wszystkich. Poza tym ETS uznał za dopuszczalny specjalny nadzór państwa w przedsiębiorstwach infrastrukturalnych, gdzie zaburzenia groziłyby paraliżem całej gospodarki. W Polsce są naprawdę tylko dwie takie firmy - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Deformacja zdrowego rozsądku
Polskie prawo przewidywało już instytucję "złotej akcji" (można było przyznać skarbowi państwa pięć głosów na każdą akcję), ale takie uprzywilejowanie skarbu państwa uznano za naruszające normy unijne. W przyjętym przez Sejm we wrześniu 2000 r. nowym kodeksie spółek handlowych wprowadzono zastrzeżenie, że instytucja "złotej akcji" będzie funkcjonować w Polsce tylko do końca 2004 r. Nawet w "Programie prywatyzacji majątku skarbu państwa do 2006 r." (przyjętym przez rząd w listopadzie ubiegłego roku) czytamy: "Z dniem akcesji do UE Polska nie będzie mogła stosować niezgodnych z prawem wspólnotowym instrumentów ochrony interesów Skarbu Państwa (SP) po prywatyzacji, takich jak 'złota akcja', dająca SP prawo weta określonych decyzji czy też prawo mianowania przedstawicieli SP w radach nadzorczych". Sam minister skarbu Jacek Socha twierdził, że dopuszczalne byłoby tylko ustanowienie obserwatorów w spółkach z udziałem państwa, ale bez prawa głosu, bo wszelkie inne pomysły powodowałyby "deformację funkcjonowania organizmu ekonomicznego" (wywiad dla "Rzeczpospolitej" z 23 czerwca).
Nad takim zdeformowaniem polskiej gospodarki pracuje teraz resort Sochy. Minister zaś - zamiast odszczekać wcześniejsze słowa albo podać się do dymisji - usiadł cichutko w kąciku, nabrał wody w usta i czeka na ewentualne trzęsienie ziemi, które wybawi go z kłopotu.
Przygotowywana w Ministerstwie Skarbu nowelizacja kodeksu spółek handlowych (KSH) ma przynieść pozornie drobne zmiany, które w istocie zmodyfikują nasz ustrój gospodarczy, przekształcając go w etatystyczną bananową republikę. Państwo będzie mogło mieć w kapitale wybranych spółek znikomy udział, czyli w znikomym stopniu ponosić odpowiedzialność za efekty zarządzania nimi, mając zarazem nieproporcjonalnie duży wpływ na decyzje podejmowane przez władze tychże spółek.
"Złota akcja" może się sprowadzać do powiększenia tzw. pozytywnych uprawnień skarbu państwa (jedna akcja daje więcej niż jeden głos na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy) albo uprawnień negatywnych (przyznanie posiadaczowi "złotej akcji" prawa weta wobec określonych decyzji i uchwał organów spółki). Polska odmiana "złotej akcji" ma przybrać formę właśnie prawa weta. Na dodatek posiadanie takich akcji da również ministrowi skarbu prawo umieszczania w wybranych spółkach swoich "obserwatorów", którzy będą mogli uczestniczyć w posiedzeniach ich władz i mieć wgląd w dokumenty (wiadomo więc, kto będzie wynosił i sprzedawał tajemnice handlowe firm).
Państwowy nadzór nad sprywatyzowanymi "przedsiębiorstwami strategicznymi" ma jakoby służyć ochronie bezpieczeństwa państwa, funkcjonowania całej gospodarki itp. Tylko jak mamy wierzyć w skuteczność takiego nadzoru, skoro dziś państwo nie jest w stanie skutecznie kontrolować owych strategicznych spółek, mimo że w różnych radach nadzorczych ma około 5 tys. swoich przedstawicieli! Dość wspomnieć zamieszanie wokół PKN Orlen.
Lista (w)skazanych
Według prof. Stanisława Sołtysińskiego, autora kodeksu spółek handlowych, który dla Ministerstwa Skarbu przygotowuje przepisy nowelizacji, "złotą akcję" państwo powinno zatrzymać tylko w firmach z sektora energetycznego, telekomunikacyjnego i transportowego. - Takich przedsiębiorstw nie powinno być w Polsce więcej niż 10 - mówi "Wprost" prof. Sołtysiński. Tyle też znalazło się ponoć na liście resortu skarbu, choć - według naszych informacji - po podliczeniu firm, które departamenty resortu wstępnie proponowały uznać za strategiczne i objęte zasadą "złotej akcji"- było ich kilkadziesiąt (dodajmy, że uzasadnienie projektu mówi tylko o "wskazanej powściągliwości" w tym zakresie).
Niepokojące jest to, że przedstawiciele MSP mówią o stu obserwatorach, których skarb państwa będzie mógł umieścić w różnych spółkach, przy czym w jednej mógłby wyznaczyć góra dwie takie osoby. Spółek specjalnej troski byłoby więc co najmniej 50. Poza TP SA, Orlenem, Lotosem, LOT czy PKP na celowniku ministra skarbu mogłyby się zatem znaleźć Polski Cukier, kopalnie i diabli wiedzą kto jeszcze. Parlamentarzyści głosujący nad nowymi przepisami równie dobrze mogą dopisać do tej listy kilka setek innych przedsiębiorstw, w których państwo ma dziś udziały. Prof. Sołtysiński uspokaja, że rząd - by tego uniknąć - chce sobie przyznać prawo do ustalania listy spółek strategicznych (co za ulga!).
To nie my, to unia!
- W projekcie przyjęliśmy najwęższe pojęcie "złotej akcji" spośród tych, które stosowano lub stosuje się w krajach europejskich - zapewnia "Wprost" prof. Sołtysiński. O sprawie nadzwyczajnych uprawnień skarbu państwa mówią jednoznacznie negatywnie przepisy traktatowe i Komisja Europejska oraz dziesięć orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Jeden wyrok ETS jest jednak dwuznaczny i właśnie tego uczepił się nasz resort skarbu. Orzeczenie w sprawie "Komisja Europejska przeciwko Królestwu Belgii", rozpatrywanej 4 czerwca 2002 r., dotyczyło zgodności z prawem unijnym dekretów króla Belgii z 1994 r., przyznających państwu "złote akcje" w przedsiębiorstwach SNTC (Société Nationale de Transport par Canalisations) oraz Distrigaz. Trybunał uznał te dekrety za dopuszczalne.
Wyrok sądowy wszak rozstrzyga jedynie konkretny casus, a nie tworzy normy prawnej obowiązującej wszystkich. Poza tym ETS uznał za dopuszczalny specjalny nadzór państwa w przedsiębiorstwach infrastrukturalnych, gdzie zaburzenia groziłyby paraliżem całej gospodarki. W Polsce są naprawdę tylko dwie takie firmy - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Deformacja zdrowego rozsądku
Polskie prawo przewidywało już instytucję "złotej akcji" (można było przyznać skarbowi państwa pięć głosów na każdą akcję), ale takie uprzywilejowanie skarbu państwa uznano za naruszające normy unijne. W przyjętym przez Sejm we wrześniu 2000 r. nowym kodeksie spółek handlowych wprowadzono zastrzeżenie, że instytucja "złotej akcji" będzie funkcjonować w Polsce tylko do końca 2004 r. Nawet w "Programie prywatyzacji majątku skarbu państwa do 2006 r." (przyjętym przez rząd w listopadzie ubiegłego roku) czytamy: "Z dniem akcesji do UE Polska nie będzie mogła stosować niezgodnych z prawem wspólnotowym instrumentów ochrony interesów Skarbu Państwa (SP) po prywatyzacji, takich jak 'złota akcja', dająca SP prawo weta określonych decyzji czy też prawo mianowania przedstawicieli SP w radach nadzorczych". Sam minister skarbu Jacek Socha twierdził, że dopuszczalne byłoby tylko ustanowienie obserwatorów w spółkach z udziałem państwa, ale bez prawa głosu, bo wszelkie inne pomysły powodowałyby "deformację funkcjonowania organizmu ekonomicznego" (wywiad dla "Rzeczpospolitej" z 23 czerwca).
Nad takim zdeformowaniem polskiej gospodarki pracuje teraz resort Sochy. Minister zaś - zamiast odszczekać wcześniejsze słowa albo podać się do dymisji - usiadł cichutko w kąciku, nabrał wody w usta i czeka na ewentualne trzęsienie ziemi, które wybawi go z kłopotu.
Widzimisię rządu Fragmenty opracowanego przez Ministerstwo Skarbu projektu NOWELIZACJI kodeksU spóŁek handlowych (w wersji z 21.07.2004 r., po konsultacji z Rządowym Centrum Legislacji i prof. Sołtysińskim) |
---|
Art. 625. 1 par. 1: "Tak długo, jak Skarb Państwa bezpośrednio lub pośrednio pozostaje akcjonariuszem lub wspólnikiem w spółce, minister właściwy do spraw Skarbu Państwa może wyrazić w drodze decyzji administracyjnej sprzeciw wobec uchwał i innych czynności prawnych dokonanych przez organ spółki kapitałowej posiadającej istotne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, zdrowia publicznego, bezpieczeństwa publicznego lub świadczącej usługi użyteczności publicznej, jeżeli taka czynność narusza interes państwa lub ważny interes publiczny" Art. 625. 1 par. 2: "Sprzeciw (...) dotyczy rozporządzeń istotnym składnikiem mienia spółki oraz uchwał walnego zgromadzenia albo zgromadzenia wspólników o połączeniu, podziale spółki, zmianie przedmiotu przedsiębiorstwa, zbyciu przedsiębiorstwa lub rozwiązaniu spółki" Art. 625. 1 par. 3: "W spółce, o której mowa w par. 1, minister właściwy do spraw Skarbu Państwa może ustanowić jednego albo dwóch obserwatorów, niezależnie od liczby posiadanych akcji lub udziałów" Art. 625. 1 par. 4: "Obserwatorowi (...) przysługuje prawo zwoływania posiedzeń zarządu i uczestniczenia w jego posiedzeniach bez prawa głosu. Może on również żądać od organów spółki i jej pracowników dokumentów oraz wyjaśnień dotyczących spraw, o których mowa w par. 2 oraz w art. 625.2 par. 1" Art. 625. 2 par. 1: "Minister właściwy do spraw Skarbu Państwa może wyrazić sprzeciw, gdy spółka (...) zaniecha, ograniczy lub zmieni rzeczywisty przedmiot swej działalności, a także wobec uchwały organu spółki przewidującej zmianę przeznaczenia lub zaniechanie eksploatacji istotnego składnika mienia spółki, jeżeli zagraża to bezpośrednio interesowi państwa lub ważnemu interesowi publicznemu" |
Więcej możesz przeczytać w 33/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.